Siedmiotygodniowa dziewczynka zmarła po pogryzieniu przez bulteriera. Są wyniki sekcji zwłok

Bullterier
Pies pogryzł dwumiesięczną dziewczynkę. Dziecko zmarło w szpitalu
Źródło: Jarosław Kostkowski/Fakty TVN

Śledczy nie znaleźli na ciele dwumiesięcznej dziewczynki ze Zgorzelca (woj. dolnośląskie) innych obrażeń, niż te odniesione wskutek pogryzienia przez psa. Dziewczynka we wtorek w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Po dwóch godzinach zmarła.

- Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że siedmiotygodniowa dziewczynka zmarła w wyniku obrażeń odniesionych po pogryzieniu przez psa. Na ciele dziecka nie stwierdzono obrażeń, które mogły powstać w inny sposób - powiedział w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski.

Sprawę śmierci niemowlęcia prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zgorzelcu. Postępowanie wszczęto w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Nikomu nie postawiono zarzutów.

"Czaszka była uszkodzona, kości były złamane, dziecko było nieprzytomne"

Do pogryzienia dziewczynki doszło we wtorek w jednym z mieszkań w Zgorzelcu. Siedmiotygodniowe niemowlę zaatakował pies rasy bulterier.

- Zespół Ratownictwa Medycznego 16.30 przywiózł na SOR siedmiotygodniową dziewczynkę z objawami pogryzienia przez psa szczególnie w okolicach głowy. Stan dziecka był na tyle ciężki, że nawet natychmiastowo podjęta akcja ratunkowa nie przyniosła skutku. Dziecko zmarło o godz. 18.10. Ze wstępnych ustaleń oględzin wynikało, że czaszka była uszkodzona, kości były złamane, dziecko było nieprzytomne - informował Marcin Wolski, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Zgorzelcu.

Pomimo wysiłków lekarzy dziecko zmarło po niespełna dwóch godzinach. - Stan dziecka był tak ciężki, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, pewnie i tak skończyłoby się tą tragedią - przyznawał wicedyrektor.

Pies trafił do schroniska

Pies rasy bulterier należał do rodziny. Trafił do schroniska, gdzie zostanie poddany badaniom przez behawiorystę.

Lekarz weterynarii Piotr Klasa podkreślał w rozmowie z TVN24, że prawdopodobnie pies mógł poczuć się zagrożony. - Może poszedł "w odstawkę", bo wcześniej był w centrum uwagi, w rodzinie pojawiło się dziecko, pies został odstawiony i mógł tak zareagować - ocenił Klasa. Dodał, że każdy przypadek jest indywidualny, a temat jest bardzo złożony. - Zawsze trzeba brać poprawkę na to, że pies może różnie zareagować - podkreślił specjalista.

Jak dodał lekarz, "niektórzy właściciele chlubią się tym, że mają agresywnego psa". - Ale to też kwestia wychowania takiego psa. Chodzić z nim na spacery to niekiedy tak jak chodzić z odbezpieczonym rewolwerem. Trzeba mieć ostrą rękę, wiedzieć, jak podejść do takiego psa, jak się zachować w sytuacjach stresowych - zaznaczył Klasa.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: