Tragiczny lot śmigłowca, zakończony wypadkiem, w którym zginęli ojciec i syn, trwał około 28 minut. W jego trakcie pilot przekazał meldunek pozycyjny i nie zgłaszał żadnych problemów - to ustalenia wstępnego raportu sporządzonego przez Państwową Komisję Badań Wypadków Lotniczych.
Do katastrofy śmigłowca robinson R-44 doszło w środę rano 11 lipca w Domecku, niedaleko Opola. Maszyną leciały trzy osoby - ojciec i dwóch synów. Zginęło dwóch starszych mężczyzn w wieku 57 i 31 lat. Najmłodszy z nich, 21-latek, trafił do szpitala w ciężkim stanie.
W sprawie tej wszczęte zostało śledztwo w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Zabezpieczono wrak śmigłowca, przesłuchano świadków. Wyjaśnianiem przyczyn wypadku zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Ostatni meldunek - 11 minut przez wypadkiem
Komisja opublikowała wstępny raport o wypadku. Wynika z niego, że śmigłowiec wystartował z prywatnego lądowiska koło Koszęcina (woj. śląskie) o godzinie 9.08. Miał to być prywatny, niekomercyjny lot do Ziębic na Dolnym Śląsku. Po starcie pilot zgłosił cel swojego lotu do krakowskiego oddziału Służby Informacji Powietrznej.
Następny punkt wskazany w raporcie dotyczy przekazania meldunku pozycyjnego. O godzinie 9.25, będąc około 25 kilometrów przed Opolem, pilot zgłosił się do Służby Informacji Powietrznej w Poznaniu. Oprócz meldunku, pilot zgłosił chęć przelotu nad obszarem lotniska Polska Nowa Wieś. To ostatnie wykonane przez niego łączenie.
"Około 9.36 śmigłowiec zderzył się z ziemią na polu uprawnym w miejscowości Domecko. W wyniku zdarzenia pilot oraz jeden z pasażerów ponieśli śmierć. Drugi pasażer został ciężko ranny i został przewieziony do szpitala. Śmigłowiec uległ zniszczeniu" - czytamy w raporcie.
Oczekując na raport główny
PKBWL wskazuje, że warunki meteorologiczne spełniały minima, wymagane do odbywania tego typu lotów. Na świeżo po zdarzeniu jego świadkowie komentowali, że w tamtym czasie nad polami unosiła się mgła.
Zajmująca się sprawą prokuratura nadal czeka na główny raport, który będzie stanowił najważniejszą i wiążącą analizę zdarzenia. Jak mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, przeciwwskazania medyczne nadal nie pozwoliły przesłuchać 21-letniego pasażera śmigłowca, który jako jedyny przeżył katastrofę. Reasumując - trzeba będzie jeszcze trochę poczekać zanim określone zostaną przyczyny wypadku.
Do zdarzenia doszło w Domecku pod Opolem:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław