Po ogłoszeniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zależnego od PiS, zaostrzającego prawo aborcyjne, tłumy wrocławian wyszły na ulice. W piątek potężny pochód przeszedł ulicami miasta. Na trasie przemarszu stała między innymi policjantka, która biła brawo.
Piątkowa manifestacja pod hasłem "Rewolucja jest kobietą" rozpoczęła się po godzinie 16 przed Dworcem Głównym. Przyszło kilka tysięcy osób. Wiele z nich zabrało ze sobą czarne parasolki, flagi (m.in. tęczowe), wieszaki i transparenty z hasłami. "To jest wojna!" - krzyczeli.
Protestującym od samego początku towarzyszyła policja. Z głośnika co chwilę było słychać komunikat o stanie epidemii i obowiązku zakrywania ust i nosa. Po kilkudziesięciu minutach zgromadzenie zostało rozwiązane, ale to nie przeszkodziło uczestnikom protestu przespacerować się wspólnie po mieście.
Brawa od policjantki i dla policjantki
Pochód ruszył ulicą Kołłątaja i rozciągnął się na około kilometr, blokując ruch w centrum Wrocławia. Manifestanci minęli plac Dominikański i szli w kierunku Ostrowa Tumskiego - siedziby kurii wrocławskiej. Ostatecznie pod nią nie dotarli. Policja szybko przegrupowała swoje szyki i zablokowała szczelnymi kordonami most Młyński i most Tumski. Przez jakiś czas funkcjonariusze nie przepuszczali nikogo w żadną stronę. Wzywali ludzi do rozejścia się. "To zgromadzenie jest nielegalne" - słychać było z policyjnego megafonu.
Manifestacja na chwilę przystopowała. Kiedy jej uczestnicy pogodzili się z tym, że nie dotrą pod pałac arcybiskupi, zwrócili swoje kroki w kierunku siedziby PiS na placu Solidarności. Pochód ponownie przeszedł przez ścisłe centrum Wrocławia.
Uczestnicy protestu żywo reagowali na każdy gest w ich stronę. Kiedy mijający ich kierowcy samochodów trąbili, udzielając wsparcia, klaskali i dziękowali. Jednak największą sympatię wzbudziła w tłumie pilnująca przebiegu manifestacji policjantka, stojąca nieopodal skrzyżowania Kazimierza Wielkiego i Łaciarskiej. Funkcjonariuszka machała do przechodniów i biła brawo. Ludzie odwdzięczali się tym samym, głośno dając upust swoim emocjom.
Po dotarciu pod siedzibę PiS okazało się, że podobnie jak wcześniej na Ostrowie Tumskim, budynek został starannie otoczony policyjnym kordonem. Tłum skandował jeszcze przez kilkanaście minut, ale wkrótce się rozszedł. Około godziny 19 zgromadzenie samo się rozwiązało.
Policja informuje, że wylegitymowała łącznie 116 osób, wobec 85 przeprowadzone zostaną "czynności wyjaśniające" m.in. w związku z tym, że nie opuścili zbiegowiska pomimo wezwania. Nałożono dwa mandaty karne, 10 osób pouczono.
- Zdarzenie miało charakter spokojny - podsumowała Monika Kaleta z zespołu prasowego dolnośląskiej policji.
Wieszaki na bramie pałacu arcybiskupa
Co nie udało się w piątek, zrealizowano dzień później. W sobotę wieczorem demonstranci postanowili zebrać się bezpośrednio na placu Katedralnym. "Nie odpuszczamy! Dziś w nocy idziemy na spacer z wieszakami na Ostrów Tumski do prawdziwych sponsorów Piekła Kobiet!" - zapowiadali organizatorzy protestu.
Manifestacja na Ostrowie Tumskim pod hasłem "Noc wieszaka" zgromadziła kilka tysięcy osób. Uczestnicy zabrali ze sobą transparenty z hasłami "Myślę, czuję, decyduję", "Nie będę żywą trumną", "To jest wojna". Skandowali m.in.: "Episkopacie, zostaw nasze gacie", "Walczcie z wirusem, nie z kobietami", "Rewolucja jest kobietą", "Nie dla piekła kobiet", "Nielegalny jest Trybunał".
Część manifestujących przyniosła ze sobą wieszaki, które symbolizują nielegalną aborcję i zawiesiła je na bramie przed Pałacem Arcybiskupim. Uczestnicy zapalili też znicze przed wejściem do archikatedry.
Organizatorzy przez cały czas trwania zgromadzenia apelowali do uczestników o niegromadzenie się w jednym miejscu i spacerowanie dookoła Ostrowa Tumskiego przy zachowaniu dystansu.
Na miejscu była też policja, która poprzez megafony informowała manifestujących o stanie epidemii i obowiązku zakrywania ust i nosa.
W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Wyrok TK wywołał protesty w wielu miastach w Polsce.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Igor Białousz/TVN24 Wrocław