Drzewo przygniotło strażaka. Nie przeżył

aust
Pożary w Australii
Źródło: Reuters
Strażak zginął podczas walki z pożarem w Australii. Jak podały lokalne media, mężczyznę przygniotło drzewo. Ogień szaleje w Nowej Południowej Walii od ubiegłego tygodnia.

Sucha, gorąca aura przyniosła do wschodniej Australii warunki sprzyjające rozprzestrzenianiu się ognia. W poniedziałek rano w stanie Nowa Południowa Walia płonęło ponad 50 pożarów buszu. W weekend szybko rozprzestrzeniający się pożar zniszczył 16 domów w regionie centralnego wybrzeża, zamieszkałym przez około 350 tysięcy osób.

"Nie mamy planu B"

Jak podał krajowy nadawca ABC News, w poniedziałek strażak został przygnieciony przez drzewo. Mężczyzna brał udział w akcji oczyszczania pasa przeciwpożarowego na północ od miasta Newcastle. Na miejsce wezwani zostali ratownicy medyczni, którzy stwierdzili śmierć 59-latka. Media podały, że mężczyzna był doświadczonym strażakiem i dowódcą oddziału. Od 25 lat pracował przy zabezpieczaniu parków narodowych przed rozprzestrzenieniem się pożarów.

Podczas konferencji prasowej premier Nowej Południowej Walii Chris Minns podkreślił, że wypadek ten dobitnie pokazuje, jak trudna i niebezpieczna jest praca strażaka. Jednocześnie zaapelował do mieszkańców o zgłaszanie się do ochotniczych straży pożarnych, ponieważ stan nie może sobie pozwolić na utratę ochotników przed sezonem pożarowym.

- Nie mamy planu B. Działania gaśnicze w Nowej Południowej Walii zależą od mężczyzn i kobiet, którzy zgłaszają się do służby, a w niektórych przypadkach narażają się na niebezpieczeństwo, aby ratować i chronić zupełnie obcych ludzi - powiedział.

Czytaj także: