Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu drugi raz wykonali krzyżowy zabieg przeszczepienia nerek u dwóch par małżeńskich. To dopiero piąty taki przeszczep w Polsce.
Choroba nie załamała pani Magdy. Oboje z mężem Robertem wierzyli, że ból i kolejne wizyty w szpitalu muszą się kiedyś skończyć. Partner wspierał ją jak mógł.
- Zawsze wiedziałam, że mogę do niego przyjść, czy popłakać, czy się pożalić. Wiedziałam, że zawsze mam w nim wsparcie, nigdy mnie po prostu nie zawiódł - mówi Magdalena Głębocka, pacjentka Uniwersyteckiego Szpitala klinicznego we Wrocławiu.
Z drugiej strony byli Krystian i Edyta. Żona chciała oddać nerkę mężowi. Jednak już pierwsze wyniki badań wykluczyły taką możliwość. Trzeba było szukać gdzie indziej.
Prawo w Polsce pozwala na tak zwany przeszczep krzyżowy. I tak, zamiast mężowi, pani Edyta oddała nerkę pani Magdalenie, pan Robert został natomiast dawcą dla potrzebującego przeszczepu pana Krystiana.
Wyzwanie logistyczne i medyczne
Poprzednio wrocławski szpital wykonał operację w czerwcu 2017 r. wspólnie ze Szpitalem Uniwersyteckim nr 1 im. A. Jurasza w Bydgoszczy. Był to pierwszy krzyżowy przeszczep nerek bez przewożenia narządu, ponieważ we Wrocławiu przeszczepiono nerki dwóm mężczyznom, a w Bydgoszczy zrobiono to ich żonom. Dawcy i biorcy nie byli spokrewnieni.
- Poprzednio każdy z ośrodków wykonywał po jednej z operacji. Tym razem skoordynowaliśmy oba przeszczepy we Wrocławiu. Było to złożone przedsięwzięcie pod względem zarówno logistycznym, jak i medycznym. Przede wszystkim chirurgicznym. Potrzeba było dwóch zespołów do pobrania narządów oraz dwóch do ich wszczepienia - powiedziała w środę na konferencji prasowej kierownik Kliniki Nefrologii i Medycyny Transplantacyjnej USK we Wrocławiu prof. Magdalena Krajewska.
Prof. Oktawia Mazanowska wyjaśniła, że dużym wyzwaniem dla specjalistów było przygotowanie biorców, bo dla jednego był to już trzeci przeszczep nerki, a dla drugiej osoby drugi przeszczep.
- Konieczne w takiej sytuacji było skuteczne odczulenie obu biorców, by przeszczepiona nerka nie została odrzucona. Organizm posiada po każdym przeszczepionym organie tzw. komórki pamięci. Trzeba je zniszczyć, by organizm nie produkował przeciwciał do nowego organu - powiedziała lekarka.
Zgodę musiał wydać sąd
Koordynator przeszczepów w USK dr hab. Dorota Kamińska podkreśliła, że z powodu miana przeciwciał dla obojga biorców nie było łatwo też znaleźć odpowiednich dawców.
- Jedna z par przeszła w USK kilkanaście prób krzyżowych oceniających zgodność z innymi parami. Nikt nie pasował, a każda nieudana próba odbierała kawałek nadziei. Ale lekarze szukali dalej i w końcu udało się trafić, obie pary zostały zakwalifikowane do przeszczepu krzyżowego w programie wymiany par - powiedziała Kamińska.
Biorca pani Magdalena była dializowana od ponad czterech lat, a po poprzednim przeszczepie nerka w jej organizmie funkcjonowała 1,5 roku. Pan Krystian z pierwszą przeszczepioną nerką żył 13 lat, a z drugą 3 lata. Krzyżowymi dawcami byli małżonkowie biorców pani Edyta i pan Robert. Na zabiegi zgodę musiały wydać sądy, rozpatrując obie sprawy osobno.
Kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej USK prof. Dariusz Janczak podkreślił, że zabieg nie był łatwy nie tylko pod względem logistycznym, ale też medycznym.
- Taki zabieg to wielkie przeżycie dla chirurgów. Taka operacja nie może się nie udać, bo przecież zdrowy człowiek oddaje zdrowy organ. To duże obciążenie dla lekarza - powiedział Janczak.
Pierwszy zabieg krzyżowego przeszczepu nerek wykonano w Polsce w lutym 2015 r. w warszawskim Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus. W tej samej placówce w czerwcu 2015 r. odbył się też pierwszy przeszczep łańcuchowy, w którym uczestniczyły trzy pary.
Autor: ib/gp / Źródło: PAP/"Fakty" TVN