"Kto kojarzy Diablo z Siechnic? Mógł zaginąć dawno temu" - napisali przed Bożym Narodzeniem wolontariusze Stowarzyszenia Ekostraż z Wrocławia. Wszystko dlatego, że pod ich opiekę trafił pies, który miał błąkać się po okolicznych wsiach od dwóch lat. Okazało się, że zwierzak był zachipowany. Jednak numer podany w bazie był już nieaktualny. I tak ruszyło śledztwo, które doprowadziło do odnalezienia właścicieli Bolka, bo tak nazywa się pies.
Czworonóg od miesięcy błąkał się po wsiach pod Wrocławiem. Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia o losie zwierzaka poinformowano Stowarzyszenie Ekostraż. - Wolontariuszka, która pomaga nam jako dom tymczasowy dla kotów, zadzwoniła z informacją, że od kilku miesięcy, a może nawet lat, po okolicy kręci się pies nazywany przez mieszkańców Stasiem. Był tam nawet jeden pan, który go dokarmiał, ale po tym, jak zniknął, zwierzak został pozostawiony sam sobie - relacjonuje Anna Chrobot, pełnomocnik Ekostraży.
Błąkał się od dwóch lat
To właśnie ona z córką pojechały na spotkanie ze Stasiem. Pies przebywał akurat na terenie punktu sprzedaży choinek, ale jego właścicielka nie mogła zaopiekować się czworonogiem. - Wyszedł do nas i pomerdał ogonem. Sprawiał wrażenie potulnego i dobrze ułożonego. Wskoczył do auta i zachowywał się tak, jakby już wcześniej jeździł samochodem. Wiedzieliśmy, że musiał mieć wcześniej właściciela - mówi nam Chrobot, która psa - przed odwiezieniem do domu tymczasowego - zabrała do weterynarza. Tam okazało się, że zwierzę jest zachipowane. Okazało się, że do bazy pies o imieniu Diablo został wpisany w 2011 roku. Adres właścicieli wskazany w bazie znajdował się w Siechnicach. Jednak nikt nie odbierał podanego numeru telefonu.
Ekostraż informację o odnalezieniu Diabla zamieściła na swoim facebookowym profilu. "Kto kojarzy Diablo z Siechnic? Mógł zaginąć dawno temu" - podkreślali wolontariusze.
"To naprawdę świąteczny cud"
Swoje śledztwo zaczęła osoba, która przyjęła psiaka do swojego domu. - Okazało się, że podany w bazie numer telefonu to numer jednej z firm. A firma ta miała podany w internecie także numer komórkowy. Było już późno, więc wolontariuszka wysłała SMS-a - relacjonuje pełnomocnik Ekostraży. Na odzew nie trzeba było długo czekać.
- Za chwilę przyszedł SMS od właścicieli Bolka, bo tak nazywali pieska. Potwierdzili, że pies uciekł z posesji dwa lata wcześniej i nigdy nie wrócił do domu. A w międzyczasie jego opiekunowie wyjechali do Wielkiej Brytanii - opowiada Chrobot. I dodaje, że radość właścicieli i niedowierzanie były ogromne. Zorganizowano nawet wideorozmowę, by potwierdzić, że pies znajdujący się pod opieką wolontariuszki to Bolek, który zaginął dwa lata wcześniej. A jego właścicielka pod facebookowym wpisem Ekostraży napisała: "Myśleliśmy, że nie żyje. To cud. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w tę sprawę, a szczególnie osobie, która się nim teraz zajmuje. Jesteście aniołami". Z kolei jej mąż dodał: "Cieszę się, że Boluś wraca do domu. Bardzo za nim tęskniliśmy i już niedługo będziemy znów w komplecie. (...) To naprawdę świąteczny cud".
Bolek vel Diablo pojedzie do Anglii
Co działo się z Bolkiem po zaginięciu? Tego nie wiadomo. Nie ma też pewności, jak trafił do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od swojego domu wsi. Na ciele przybyło mu blizn od pogryzień, a na mordce siwej sierści. Jednak właściciele rozpoznali go bez problemu. Na spotkanie ze swoim pupilem będą musieli jednak jeszcze chwilę poczekać, bo pandemia choroby COVID-19 uniemożliwia natychmiastowy odbiór Bolka.
- Ta historia zakończyła się szczęśliwie i pokazuje, jak ważne jest chipowanie zwierząt. Warto też, gdy zobaczymy błąkającego się po wsi psa, poprosić weterynarza o sprawdzenie, czy nie jest on zachipowany - podkreśla Chrobot.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/EKOSTRAZ