W niedzielę rano z terenu minizoo w Szklarskiej Porębie (woj. dolnośląskie) uciekły dwa kangury Bennetta, zwane także walabią Bennetta. - Jedno ze zwierząt udało się znaleźć, drugie niestety dalej jest zaginione - mówi Lidia Zaczek, właścicielka ogrodu, która prosi o pomoc w dotarciu do kangura. Rozmówczyni tvn24.pl podkreśla, że kangur powinien sobie poradzić, jeżeli chodzi o znalezienie żywności, ale dla niewielkiego ssaka zagrożeniem mogą być drapieżniki.
Kangury przyjechały na teren ogrodu w Szklarskiej Porębie w sobotę późno wieczorem. Następnego dnia, korzystając z chwili nieuwagi, pokonały ogrodzenie. - Kangury niedawno opuściły torbę matki, są jeszcze małe i wystraszone - opowiada Lidia Zaczek, właścicielka ogrodu Zwierzaczkowo.
Jedno ze zwierząt zostało złapane niedaleko ogrodu i jest już bezpieczne. Niestety drugie ciągle jest na wolności.
- Kangury Bennetta żywią się roślinnością, między innymi krzewami. Obawiamy się jednak, czy ważącym ledwo dziesięć kilo zwierzęciem nie zainteresują się drapieżniki - przekazuje rozmówczyni tvn24.pl.
Kangur, który nie boi się ludzi
Podkreśla, że drugi z kangurów - ten, który wrócił już bezpiecznie do ogrodu - po dobie spędzonej wśród ludzi zachowuje się dużo spokojniej niż tuż po przywiezieniu.
- Spodziewamy się, że drugi kangur też mógł już trochę ochłonąć i pojawić się w pobliżu ludzi. Kangury pochodzą z hodowli i mogą być ufne wobec napotkanych osób. Dlatego zależy nam, żeby dotrzeć z informacją o zaginięciu do jak największej grupy odbiorców - kończy Lidia Zaczek.
***
Dorosły kangur Bennetta może ważyć około 20 kilogramów. Jego ciało ma 70-90 centymetrów długości. Podporą ciała jest ogon, który może mieć nawet 80 centymetrów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: "Zwierzaczkowo"