Tajemnica śmierci Magdaleny Żuk wciąż bez wyjaśnienia. Brakuje kluczowych raportów z Egiptu

Śmierć Magdaleny Żuk
Siostra Magdaleny Żuk o śledztwie ws. śmierci siostry
Źródło: M. Cepin | TVN24 Wrocław

O kolejne pół roku przedłużono śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk. 27-letnia turystka zmarła w Egipcie w maju 2017 roku. A prokuratorzy wciąż czekają na wyniki przeprowadzonej tam sekcji zwłok i badań toksykologicznych.

Śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk - prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze - przedłużono teraz do 30 czerwca 2020 roku.

Brak dwóch kluczowych raportów

- W dalszym ciągu oczekujemy na wyniki przeprowadzonych w Egipcie sekcji zwłok i badań toksykologicznych. One posłużą polskim biegłym do dalszych badań - mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Wcześniej śledczy informowali, że mają już dowody przekazane przez stronę egipską. Konieczne było ich tłumaczenie. - Wśród obszernego materiału dowodowego przekazanego nam z Egiptu nie ma jednak raportu z sekcji zwłok i badań toksykologicznych - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl Czułowski.

Feralna wycieczka

Wiosną 2017 roku 27-letnia Magdalena Żuk zaplanowała wakacje dla siebie i swojego partnera. Wyjazd do Egiptu utrzymywała w tajemnicy przed mężczyzną. O wszystkim powiedziała mu dopiero 25 kwietnia, w dniu planowanego wylotu. Okazało się jednak, że mężczyzna polecieć z nią nie może. Wszystko przez dobiegającą końca ważność paszportu (za sześć miesięcy dokument tracił ważność, a to nie pozwalało na wjazd na teren Arabskiej Republiki Egiptu).

27-latka poleciała więc sama.

Po kilku dniach, 30 kwietnia 2017 roku, po odbiegającym od normy zachowaniu kobiety i próbie wcześniejszego powrotu do Polski, Żuk trafiła do szpitala. Później, według relacji personelu placówki, turystka wyskoczyła przez okno.

- Kiedy udało się jej wyzwolić z więzów, podeszła do okna, próbując wyskoczyć. Najpierw okno było zamknięte. Groziła pielęgniarce stojakiem i, trzymając go, próbowała otworzyć okno. Potem próbowała wyskoczyć - relacjonował w programie "Uwaga po Uwadze" TTV dr Ahmed Shawky ze szpitala w Port Ghalib, gdzie doszło do wypadku.

Następnie polska turystka została przetransportowana do szpitala w Hurghadzie. - Nagle jej serce przestało bić. Reanimowaliśmy ją, robiliśmy wszystko, ale się nie udało - informował Mohamed Samy Gomaa, dyrektor szpitala Red Sea w Hurghadzie.

Prokuratura: przyczyną zgonu upadek z wysokości

Polska prokuratura wszczęła 2 maja 2017 r. śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk. Od początku brano pod uwagę kilka hipotez. Wśród nich był między innymi nieszczęśliwy wypadek, załamanie psychiczne i zabójstwo. Od tego czasu śledztwo było kilkukrotnie przedłużane. Na podstawie wyników sekcji zwłok i badań laboratoryjnych śledczy stwierdzili, że przyczyną zgonu kobiety był upadek z wysokości. Według prokuratury nie znaleziono śladów, które dawałyby podstawy do przypuszczeń, że zmarła padła wcześniej ofiarą gwałtu albo innych aktów przemocy.

Do tej pory w śledztwie przesłuchano około 200 świadków, w tym pasażerów podróżujących wraz z Żuk do Egiptu, turystów zamieszkujących z nią w tym samym hotelu czy osoby, które widziały ją na lotnisku przed odlotem do Polski. Przesłuchano także osoby z najbliższego otoczenia kobiety, w tym członków jej rodziny i partnera.

Autor: tam\kwoj / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław

Czytaj także: