Nie wiadomo, jak długo nie była leczona. Wiadomo, że jej stan jest fatalny. Odebrana 6-letnia suka miała 12-centymetrowego guza, ostre zapalenie skóry i pasożyty serca. - Jej właściciel przyznał, że nie jechał z nią do weterynarza, by nie pobrudziła mu samochodu - mówi przedstawiciel Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
"Kilka dni temu nasza wolontariuszka zauważyła psa sąsiadów, który krwawił z nosa i miał zaawansowaną chorobę skóry. Poprosiła sąsiadów o zajęcie się psem, zaprowadzenie go do weterynarza i niezwłoczne rozpoczęcie leczenia. Sąsiedzi zignorowali całkowicie te zalecenia" - informuje na Facebooku Fundacja Oleśnickie Bidy.
- Sąsiedzi wielokrotnie prosili właściciela psa o udanie się z nim do weterynarza. Prośby nie skutkowały. Dlatego, z uwagi na bezpośrednie zagrożenie życia zwierzęcia, podjęto decyzję o jego odebraniu - mówi Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
"Jest bardzo dzielna, walczy"
Okazało się, że 6-letnia suczka ma zaawansowane zapalenie skóry. W sierści miała jaja much i larwy. "Od zwierzęcia bił ogromny odór ropy. Ponadto suka miała skrajnie przerośnięte pazury, była chuda oraz nie posiadała aktualnych szczepień" - relacjonują inspektorzy. Nie mają też wątpliwości: konała w męczarniach.
Suczka została przewieziona do kliniki weterynaryjnej. Lista jej problemów zdrowotnych jest długa: skrajna anemia, leukopenia, pasożyty serca, ropomacicze, grzybica skóry, nużeniec.
Czworonóg trafił na stół operacyjny. Mimo operacji i starań weterynarzy jej stan jest fatalny. - To zwierzę zaniedbane, które powinno być leczone już dawno temu. Ona jest bardzo dzielna, walczy, ale jest też ciężko chora. Rokowania są ostrożne - mówi weterynarz opiekująca się bezimienną wciąż suczką.
Nie chciał, by pies pobrudził mu samochód?
Zwierzę nie miało nawet książeczki zdrowia. Zresztą jej właściciel powiedział inspektorom i wolontariuszom, że suka wygląda bez zarzutu. - Mówił, że jego pies nie potrzebuje weterynarza. Zresztą nie jeździł do weterynarza, by ona nie pobrudziła mu samochodu - przekazuje Kuźmiński. I dodaje: mężczyzna powiedział, że za leczenie płacić nie będzie.
Wiadomo, że właściciel suczki wcześniej miał problemy z prawem. Jak ustalili miłośnicy zwierząt był karany za zabójstwo. Teraz chcą, by odpowiedział za zaniedbanie swojego pupila. Może mu grozić do 3 lat więzienia i konieczność zapłacenia do 100 tysięcy złotych nawiązki.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt