12 osób próbujących zablokować wejście do Teatru Polskiego we Wrocławiu, w którym w sobotę odbyła się premiera spektaklu "Śmierć i dziewczyna", zostało zatrzymanych przez policję. Nie chcieli przyjąć mandatów, więc staną przed sądem. W sztuce na podstawie prozy noblistki Elfriede Jelinek grają m.in. aktorzy porno, co oburza m.in. Krucjatę Różańcową. Widzom sztuka się podobała, aktorów nagrodzili owacją na stojąco. Bilety na wszystkie spektakle do końca roku zostały już sprzedane.
Przeciwko premierze przed budynkiem teatru w sobotę wieczorem protestowało kilkadziesiąt osób z katolickiej organizacji "Krucjata Różańcowa". Określili oni sztukę wyreżyserowaną przez Ewelinę Marciniak jako "pornograficzną". Podczas protestu odczytano m.in. słowa jakie szefowa kancelarii premiera Beata Kempa miała przekazać we wcześniejszej rozmowie telefonicznej, by wesprzeć protestujących.
Jak początkowo powiedział dziennikarzom Kamil Rynkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji, policja zatrzymała około 20 osób, które nie brały udział w zgromadzeniu katolickiej organizacji. - Te osoby ustawiły się przed wejściem do Teatru Polskiego. Zostały wezwane do opuszczenia tego terenu, jednak nie zastosowały się do tego. Policja wyprowadziła łącznie 20 osób. Zostaną one najprawdopodobniej ukarane za wykroczenie związane z uczestnictwem w niezgłoszonym zgromadzeniu oraz odmowę opuszczenia miejsca, którym zarządza Teatr Polski - powiedział Rynkiewicz.
Jednak jak późnym wieczorem przekazał rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski, ostatecznie do sądu zostaną skierowane sprawy przeciwko 12 osobom, które blokowały wejście do Teatru Polskiego.
Według policji, poza tym jednym incydentem, było spokojnie.
"To pornografia, to nie sztuka"
Chwilę po godzinie 18.00 pod siedzibą Teatru Polskiego doszło do kilku sprzeczek między zwolennikami i przeciwnikami sztuki. Jedna z kobiet mówiła do mężczyzny: "to pornografia, to nie sztuka". - Czy panu nie wstyd. Będzie pan to dzieciom pokazywał? - denerwowała się. "Od A do Z jest tu łamana godność" - stwierdziła inna z uczestniczek protestu. Z kolei mężczyzna, który w ostatnich dniach "zasłynął" spaleniem kukły Żyda na wrocławskim Rynku oznajmił, że "zrobi wszystko, żeby sztukę zdjęli z afisza". Niektórzy krzyczeli "to jest szambo, a nie teatr". Interweniowali policjanci, bo protestujący nie chcieli usunąć się z przejścia. Doszło do przepychanek.
Wcześniej protestujący przytoczyli słowa posłanki Beaty Kempy, która łączyła się z nimi w modlitwie i "wierzy, że winni zamiarowi rozpowszechniania porno zostaną ukarani". Odczytano też list jaki minister kultury wysłał do marszałka województwa dolnośląskiego.
"Piękny i melancholijny spektakl"
Spektakl w reżyserii Eweliny Marciniak powstał na podstawie trzech pierwszych utworów ze zbioru "Śmierć i dziewczyna" noblistki Elfriede Jelinek. Na scenie mają pojawić się aktorzy porno. W piątek podczas próby prasowej twórcy spektaklu nie chcieli jednak powiedzieć wprost, czy na teatralnych deskach dojdzie do aktu seksualnego. Dyrektor teatru mówił jedynie lakonicznie: to piękny i melancholijny spektakl. To wystarczyło, by wzbudzić oburzenie niektórych.
Jak powiedziała dramaturg Teatru Polskiego Marzena Sadocha, "Śmierć i dziewczyna" to spektakl o młodej kobiecie, która jest w toksycznej relacji z matką. - Matka ogranicza jej sposób zachowania, ma wpływ na to, jak żyje i jak się ubiera. Efektem tego jest drugi nurt życia prowadzony przez dziewczynę, który koncentruje się wokół potrzeb cielesnych. Potrzeb bardzo uniwersalnych - zaznaczyła Sadocha. Jak podkreśliła, jest to opowieść bardzo smutna, ale i piękna. - To historia o namiętności, rozczarowaniu drugim człowiekiem i bezsilności wobec władzy, którą tu symbolizują rodzice - dodała.
Dla nas największą nagrodą są brawa na stojąco po spektaklu, które dedykuje panu wicepremierowi Glińskiemu. Jeszcze raz namawiam go do dymisji. Jestem szczęśliwy, jako dyrektor i nieszczęśliwy, jako poseł, bo chciałbym współpracować z ministrem kultury, który jest odpowiedzialny, który ma wyobraźnię i który nie dyktuje swoich wyroków kategoriami swojego ugrupowania Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego i poseł Nowoczesnej.pl
"To nie tylko łamanie prawa, konstytucji, ale świadome profanowanie święta Królowej Polski. W tym dniu jest bowiem święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny" - napisali tymczasem w zapowiedzi sobotniego protestu przedstawiciele Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę. I dodawali, że "nie pozwolą na tę profanację i bolszewicką hucpę w Teatrze Polskim". Dlatego pod siedzibą Teatru Polskiego przy ul. Gabrieli Zapolskiej postanowili pojawić się z modlitwą na ustach.
"Jest to najgorszego rodzaju patologia i za każdym razem należy się temu stanowczo przeciwstawić. Co gorsza polskie władze nie widzą w tym nic złego i pomimo naszego ogromnego sprzeciwu finansują te szatańskie wybryki z naszych podatków!" - napisali członkowie dolnośląskiego ONR na Facebooku.
Minister kultury chce zdjęcia spektaklu
Odwołania premiery spektaklu „Śmierć i dziewczyna” domagał się wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. W piśmie do marszałka województwa dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego dyrektor departamentu finansowego resortu Wojciech Kwiatkowski podkreślił, że minister kultury oczekuje od marszałka "natychmiastowego wstrzymania przygotowań premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego".
W piśmie zaznaczono, że ministerstwo nie zamierza ingerować w wolność wypowiedzi artystycznej ani dążyć do wprowadzania jakichkolwiek form cenzury. "Jednak działalność placówki finansowanej ze środków publicznych, w tym rządowych, nie może przekraczać norm powszechnie w naszym społeczeństwie obowiązujących” - napisano. Rzecznik marszałka woj. dolnośląskiego Jarosław Perduta powiedział, że urząd nie zamierza blokować premiery. - Nikt z nas tego przedstawienia nie widział, nie wiemy, co tak naprawdę tam się znajduje. Na razie mamy do czynienia jedynie z burzą medialną - stwierdził. Na pismo z resortu odpowiedział z-ca dyr. Departamentu Spraw Społecznych Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego Dominik Kłosowski. Podkreślił, że samorząd woj. dolnośląskiego nigdy nie ingerował w wolność wypowiedzi artystycznej w przedsięwzięciach przygotowywanych przez podległe mu 43 instytucje kultury. „Nie możemy wykluczyć, że zmieszanie medialne wokół spektaklu jest zaplanowanym zabiegiem marketingowym mającym na celu zwiększenie zainteresowania premierą. Można również przypuszczać, że upubliczniane informacje są swoistą prowokacją artystyczną ukierunkowaną na wywołanie szerokiej dyskusji społecznej na tematy poruszane w spektaklu. W naszym odczuciu ocena planowanego przez Teatr Polski przedsięwzięcia będzie możliwa dopiero po premierze” - napisano w odpowiedzi. Urząd Marszałkowski podkreślił też, że nie ma narzędzi prawnych do wstrzymania przygotowań do premiery, o co prosi MKiDN.
Widzowie zadowoleni. "Polecamy"
Bilety na spektakle tej sztuki zaplanowane do końca roku zostały wyprzedane. Widzowie, którzy widzieli premierę wychodzili z teatru zadowoleni.
- Sztuka jest znakomita. Obroni się sama. Wszyscy, którzy na nią przyjdą będą zadowoleni. Były sceny erotyczne, ale nie było to nic strasznego. Wszyscy jesteśmy dorośli i możemy to oglądać, nic co ludzkie nie jest nam obce - podkreśliła Urszula po premierze.
- Agencje towarzyskie we Wrocławiu upadają, a tutaj taki tłum przyszedł, bo myśli, że będą gołe ciała. Sam miałem problemy z wejściem do teatru, ale ponieważ w młodości trenowałem boks, to umiem sobie radzić w tłumie. Przepychałem się, a w dodatku „mamrotałem pod nosem”, więc wszyscy myśleli, że jestem z krucjaty… Sam spektakl zupełnie przyzwoity, wszystko podane w niedosłowności, nie ma o co robić hałasu. Nie rozumiem, jak można krytykować sztukę, zanim się ją obejrzało. To cenzura prewencyjna i szeptanka, która miała zrobić złą atmosferę wobec spektaklu i teatru - ocenił prof. Stanisław Bereś z Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Nie było żadnej pornografii. Przed premierą dokonano osądu. Dobrze by było, żeby dyrektor departamentu finansów z ministerstwa kultury (to on wysłał pismo do marszałka, żeby wstrzymać premierę - red.) przyjechał do Wrocławia i zobaczył sztukę. Bardzo ją polecam - stwierdził Jarosław Perduta, rzecznik marszałka dolnośląskiego
Protest odbywał się przed siedzibą Teatru Polskiego we Wrocławiu:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24