Przewodniczący dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz nie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Polityk poinformował o tym w sobotę przed zarządem regionu partii. Decyzja ma związek z incydentem z udziałem Protasiewicza na lotnisku we Frankfurcie.
Jak powiedział dziennikarzom Protasiewicz, decyzję podjął po konsultacjach z prawnikami PE.
- Poinformowali mnie oni, iż procedura wyjaśniania incydentu potrwa dłużej niż czas, jaki mamy na ustalenie list wyborczych - zaznaczył wiceszef europarlamentu. Dodał, iż chce, żeby "Polacy mieli przeświadczenie, że nie będzie się chronił za immunitetem". Podkreślił, że to jest jego autonomiczna decyzja.
"Jego decyzja jest bardzo słuszna i rozsądna"
Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała na antenie TVN24, że rezygnacja Protasiewicza z kandydowania jest dowodem na jego dojrzałość polityczną. - Wielokrotnie prowadził kampanie, brał udział w kampaniach i wielokrotnie startował w wyborach i wie doskonale, że jeżeli ktoś bierze udział w wyborach, startuje, to nie może na nim ciążyć jakieś niedomówienie, czy oskarżenie - stwierdziła. - Jego decyzja jest bardzo słuszna i rozsądna - dodała.
Kidawa-Błońska zaznaczyła też, że nie ma jeszcze wybranego zastępcy Protasiewicza w eurowyborach, ponieważ o kształcie list będzie decydować Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej. - Do 22 marca poznamy całe listy i liderów list - zapowiedziała rzeczniczka rządu.
Incydent na lotnisku
Niemiecki dziennik "Bild" podał, że będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz wywołał skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". Protasiewicz tłumaczył, że "zagotował się", gdy niemiecki celnik powiedział do niego "raus". "Powiedziałem, że +raus+ w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak +Heil Hitler+ czy +Haende hoch+" - tłumaczył. Protasiewicz zrezygnował wcześniej z szefowania kampanii wyborczej PO do europarlamentu oraz funkcji szefa klubu PO-PSL w PE. Polityk przeprosił też za swoje - jak przyznał - niewłaściwe zachowanie na lotnisku we Frankfurcie. CZYTAJ WIĘCEJ
Schetyna: "decyzja dobra dla PO"
Grzegorz Schetyna (PO), rywal Protasiewicza w zeszłorocznych wyborach na szefa dolnośląskich struktur partii, w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że wiceszef europarlamentu podjął "jedyną z możliwych decyzji". "Trzeba uszanować tę decyzję. W tej sytuacji jest ona dobra dla PO" - ocenił. Dodał też, iż nie wyobraża sobie, żeby Protasiewicz mógł po takim zdarzeniu prowadzić kampanię wyborczą i kandydować. "To tworzyłoby fatalną sytuację dla list PO, bo cała kampania obracałaby się wokół incydentu we Frankfurcie" - mówił Schetyna.
Dolnośląscy kandydaci
W sobotę zebrał się zarząd regionu dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej. Działacze ustalili wstępną listę dziesięciu kandydatów w wyborach do europarlamentu. Znaleźli się na niej m.in. wiceminister administracji i cyfryzacji Stanisław Huskowski, posłanka Aldona Młyńczak, europoseł Piotr Borys, przewodnicząca sejmiku dolnośląskiego Barbara Zdrojewska, członek zarządu województwa dolnośląskiego Jerzy Tutaj czy były dyrektor Elektrowni Turów Roman Walkowiak. Lista ma być zaakceptowana w przyszłą sobotę przez radę regionu. Do listy tych nazwisk dojdą jeszcze kandydaci z województwa opolskiego. Dotychczas tamtejsza PO rekomendowała do startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego europosłankę z regionu Danutę Jazłowiecką. Wiceprzewodniczący dolnośląskiej PO Stanisław Huskowski w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że nie jest to "jego lista marzeń". -Chciałbym na tej liście widzieć Jacka Protasiewicza albo innego polityka znanego w całej Polsce, jak Protasiewicz - mówił. Jego zdaniem Protasiewicz podjął słuszną decyzję o wycofaniu się z wyborów do PE. - Potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co się wydarzyło - powiedział. Rada Krajowa PO zatwierdzi regionalne listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego 22 marca.
Autor: sosu,dln/b,mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24