Prokuratura: Podsłuchów w opolskiej policji nie było, rozmowa nagrana przypadkowo

Po aferze w Opolu komendant został zdymisjonowany
Po aferze w Opolu komendant został zdymisjonowany
Źródło: TVN 24 | TVN24

W gabiniecie nie było podsłuchów, a rozmowa została zarejestrowana przypadkowo. To oznacza, że jej rozpowszechnianie nie było przestępstwem. Tak Prokuratura Okręgowa w Legnicy uzasadnia umorzenie śledztwa w sprawie podsłuchów w opolskiej policji.

O umorzeniu śledztwa pisaliśmy na tvn24.pl już 27 grudnia. CZYTAJ WIĘCEJ

We wtorek legnicka prokuratura przedstawiła uzasadnienie swojej decyzji.

- Rozmowa została zarejestrowana przypadkowo przy pomocy urządzenia do prowadzenia telekonferencji, a nie na skutek celowego użycia przez inną osobę zewnętrznego urządzenia podsłuchowego. Komendant po samodzielnym zalogowaniu się do systemu nie włączył funkcji uniemożliwiającej nagrywanie rozmów prowadzonych w swoim gabinecie – informuje Liliana Łukasiewicz z legnickiej prokuratury.

Jak dodaje, w tym przypadku nie doszło do kradzieży informacji. Łukasiewicz przypomina, że ten fakt potwierdziły trzy opinie specjalistów z zakresu informatyki. Dlatego, według śledczych, w tym przypadku przestępstwa nie było.

Prokuratorzy ustalili, że skoro informacja nie została uzyskana w sposób nielegalny, to jej rozpowszechnienie w mediach także nie jest przestępstwem.

Nie wiedzą, kto ujawnił

W maju anonimowe listy z nagraniami trafiły do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". Śledczym nie udało się jednak ustalić, kto doprowadził do wycieku nagrania poza komendę wojewódzką.

– Wykonaliśmy badania DNA i daktyloskopijne (badania porównawcze linii papilarnych – przyp. red.) zabezpieczonych kopert oraz płyt CD. Nie przyniosły one jednak spodziewanego rezultatu – wyjaśnia Łukasiewicz.

Zgodnie z uprawnieniami

Śledczy badali także, czy przekazanie nagrań przez pracownika Wydziału Łączności i Informatyki KWP w Opolu innemu pracownikowi komendy było przekroczeniem uprawnień.

– Nie znaleźliśmy jednak dowodów na to, by wykorzystanie i udostępnianie nagrania nastąpiło w celach innych niż służbowe. Nie ma w tym przestępstwa – twierdzi Łukasiewicz. Prokuratorzy zastrzegają, że decyzja o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna.

Kontrowersyjna rozmowa

Pod koniec maja media ujawniły nagranie rozmowy ówczesnego komendanta wojewódzkiego nadinsp. Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów. "Nowa Trybuna Opolska" opisała 18-minutowe nagranie rozmowy w gabinecie komendanta, w której "mieszają się wątki służbowe i obyczajowe".Wniosek o ściganie sprawcy podsłuchów i nagrań złożył sam Marzec.Po ujawnieniu sprawy komendant stracił stanowisko i w ciągu kilku dni odszedł na emeryturę. Jak tłumaczyła Komenda Główna Policji, Marzec został zwolniony ze względu na wizerunek policji i oczekiwania społeczne.

Nagraną z komendantem policjantkę zawieszono na trzy miesiące, wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne i obniżono jej pensję o połowę. W sierpniu skończył się jej okres zawieszenia, następnie funkcjonariuszka odebrała urlop i stawiła się do pracy. Otrzymała jednak rozkaz o zwolnieniu z zajmowanego dotąd stanowiska, przeniesieniu do dyspozycji komendanta wojewódzkiego, a następnie przydzielono jej inne obowiązki.

Sprawę podsłuchów w opolskiej komendzie badała legnicka prokuratura:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam/par/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP

Czytaj także: