Siedem lat ojciec Paweł M. pełnił posługę w poznańskim klasztorze dominikanów. Tamtejsi zakonnicy poprosili o kontakt osoby, które mogły zostać przez niego skrzywdzone. Na początku marca wrocławscy dominikanie ujawnili, że M. miał dopuszczać się wykorzystywania seksualnego i przemocy fizycznej wobec członków duszpasterstwa akademickiego w stolicy Dolnego Śląska.
"Wstrząśnięci informacjami o skandalicznych zachowaniach naszego współbrata Pawła M., jakie w ostatnim czasie docierają do nas za pośrednictwem mediów oraz ze względu na to, że w latach 1989-1996 Paweł M. był duszpasterzem w naszym poznańskim klasztorze, prosimy o kontakt telefoniczny lub mailowy osoby, które w jakikolwiek sposób zostały przez niego skrzywdzone" - napisali na swojej stronie internetowej poznańscy dominikanie.
W oświadczeniu zakonnicy przyznali, że nie mają "pełnej wiedzy na temat pseudoduszpasterskiej działalności" swojego współbrata. "Jako poznańscy dominikanie chcemy poznać prawdę, skonfrontować się z każdym złem i podjąć kroki przewidziane prawem kanonicznym i karnym" – zaznaczyli.
Dominikanie zadeklarowali pomoc pokrzywdzonym "tak, by zadośćuczynić popełnionemu złu". W oświadczeniu podano kontakt do delegata prowincjała dominikanów ds. ochrony dzieci i młodzieży, duszpasterza do pomocy ofiarom wykorzystania seksualnego, ich rodzinom i wspólnotom kościelnym oraz do przeora klasztoru w Poznaniu.
Wszczęty proces kanoniczny
W poniedziałek prowincjał dominikanów o. Paweł Kozacki w wydanym oświadczeniu poinformował, że zakonnicy są zdeterminowani, aby wyjaśnić sprawę o. Pawła M. i umożliwić jej osądzenie zarówno na gruncie prawa państwowego, jak i kościelnego. Przekazał, że wszczął kanoniczny proces karny, i zaapelował do osób skrzywdzonych przez o. Pawła M. o kontakt.
Prowincjał zapewnił, że "do czasu zakończenia sprawy" o. Paweł M. przebywa w izolacji w jednym z klasztorów, którego nie może opuszczać. Dominikanin ma zakaz noszenia stroju zakonnego oraz sprawowania czynności kapłańskich, a także kontaktowania się z osobami z zewnątrz.
Coś na kształt sekty we Wrocławiu
W opublikowanym 7 marca oświadczaniu bracia Konwentu św. Wojciecha we Wrocławiu napisali, że w latach 1996-2000 w ramach duszpasterstwa we Wrocławiu działał intensywny mechanizm przypominający funkcjonowanie religijnej sekty, a jeden z zakonników miał stosować wobec wiernych przemoc fizyczną, psychiczną, a także seksualną.
Wrocławscy dominikanie przeprosili za nadużycia, które miały miejsce w ich duszpasterstwie akademickim 20 lat temu. "Zwracamy się do was z ogromnym bólem i wstydem. Stajemy przed wami w prawdzie, która mimo upływu lat coraz wyraźniej odsłania swoje przerażające oblicze" - napisali, deklarując jednocześnie pełne wyjaśnienie sprawy.
- Dla mnie, jako niespecjalisty, jest oczywiste, że jeżeli ktoś dokonywał psychomanipulacji, budował system "sektowy", jest strasznie inteligentnym manipulatorem. Próba umówienia się z nim, że nie będzie działał w dobie internetu, jest według mnie bardzo naiwną próbą. On jest w tej chwili izolowany, jest w klasztorze, nie ma prawa wychodzenia. My działamy, chcemy się dowiedzieć więcej. Mam nadzieję, że już nie ma szans wykorzystywać żadnych furtek, nie ma dostępu do żadnych mediów - mówił w rozmowie z TVN24 ojciec Wojciech Delik, przeor klasztoru dominikanów we Wrocławiu.
Źródło: PAP/TVN24