Niemal 6 godzin trwała akcja gaśnicza XVIII-wiecznego pałacu w Ciepielowicach na Opolszczyźnie. Obiekt był wyłączony z użytkowania, ale mieszkał w nim mężczyzna ze swoją matką. Z pożarem walczyło 12 zastępów straży pożarnej.
Służby zgłoszenie o pożarze pałacu dostały w czwartek około godziny 23. - Doszło do pożaru w zabytkowym obiekcie, w którym zamieszkiwały dwie osoby - matka z dzieckiem. Obiekt był wyłączony z użytkowania - mówił w trakcie akcji gaśniczej bryg. Krzysztof Kuniec, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej z Niemodlina. Ewakuowani z budynku nie mieli poważniejszych obrażeń.
Jak mówi wójt gminy Dąbrowa, na terenie której znajduje się pałac, ewakuowani to kobieta ze swoim dorosłem synem. - Ich obecność to kompletna samowolka, nie powinni tam przebywać. 16 grudnia mają odebrać klucze do nowego mieszkania - twierdzi Marek Leja, miejscowy wójt. I dodaje, że pałac należy do prywatnego właściciela.
Nie mogli wejść do środka
Akcję utrudniał stan budynku. Nadzór budowlany latem tego roku zakazał dalszego użytkowania budynku po tym jak zawaliła się wieża pałacu. Obiekt był oznakowany jako grożący zawaleniem. Straży gasili pożar z zewnątrz, bo w środku było zbyt niebezpiecznie dla ratowników. Akcja zakończyła się po niemal 6 godzinach. Brało w niej udział 12 zastępów straży pożarnej.
Przyczynę pożaru ustali policja. Jednak strażacy mają swoje podejrzenia. - Wstępnie mamy dwie równorzędne i prawdopodobne przyczyny pojawienia się ognia. Jedna to zaprószenie, druga podpalenie - przekazał w piątek rano Kuniec.
Do pożaru doszło w Ciepielowicach:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław