Po kilku godzinach akcji ratownikom GOPR i strażakom udało się ściągnąć na ziemię paralotniarza, który w niedzielę po południu spadł na drzewa w miejscowości Wiatraczyn koło Dzierżoniowa. Na szczęście nie odniósł żadnych obrażeń.
- Prawdopodobnie wiatr, który gwałtownie zmienił kierunek oraz mgła spowodowały, że mężczyzna stracił orientację. Wylądował na drzewie w miarę bezpiecznie, bo bez żadnych obrażeń zewnętrznych i powiadomił kolegów – mówi Mariusz Stawarz z dzierżoniowskiej straży pożarnej.
Paralotniarz zawisł na kilkunastometrowym drzewie w miejscowości Wiatraczyn na Dolnym Śląsku. Do wypadku doszło w niedzielę po godzinie 14.00, ale zgłoszenie o nim strażacy otrzymali dopiero po 20.00. Wcześniej paralotniarza szukali jego znajomi.
Trudne warunki akcji
- Mężczyzny szukało pięć zastępów straży pożarnej. Po dwóch godzinach udało się go zlokalizować, ale niestety podstawowe wyposażenie jednostek nie pozwala nam na podjęcie akcji w takich warunkach. Wezwaliśmy pomoc jednostkę specjalistyczną wysokościową ze Świdnicy, ale oni również nie mieli odpowiedniego sprzętu – tłumaczy Stawarz.
Dodatkowo akcję utrudniał zmrok, a najbliższa droga oddalona była o 3 km od miejsca, gdzie zawisł paralotniarz. Strażakom pomogli dopiero ratownicy GOPR. Po godzinie 2 w nocy paralotniarza udało się w końcu ściągnąć na ziemię za pomocą sprzętu alpinistycznego. Jak twierdzą strażacy, mężczyzna cały czas był przytomny. Nie odniósł żadnych obrażeń.
12 godzin na drzewie
- Z informacji przekazanych przez świadków wynika, że mężczyzna wisiał na drzewie przez 12 godzin. Był jednak dobrze przygotowany do lotów zimowych – dodał strażak.
Autor: ansa / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D.Wudniak