Paralotniarz spadł na drzewa. "Wisiał 12 godzin"

Strażakom pomagali ratownicy GOPR
Strażakom pomagali ratownicy GOPR
Źródło: D.Wudniak | TVN24 Wrocław

Po kilku godzinach akcji ratownikom GOPR i strażakom udało się ściągnąć na ziemię paralotniarza, który w niedzielę po południu spadł na drzewa w miejscowości Wiatraczyn koło Dzierżoniowa. Na szczęście nie odniósł żadnych obrażeń.

- Prawdopodobnie wiatr, który gwałtownie zmienił kierunek oraz mgła spowodowały, że mężczyzna stracił orientację. Wylądował na drzewie w miarę bezpiecznie, bo bez żadnych obrażeń zewnętrznych i powiadomił kolegów – mówi Mariusz Stawarz z dzierżoniowskiej straży pożarnej.

Paralotniarz zawisł na kilkunastometrowym drzewie w miejscowości Wiatraczyn na Dolnym Śląsku. Do wypadku doszło w niedzielę po godzinie 14.00, ale zgłoszenie o nim strażacy otrzymali dopiero po 20.00. Wcześniej paralotniarza szukali jego znajomi.

Trudne warunki akcji

- Mężczyzny szukało pięć zastępów straży pożarnej. Po dwóch godzinach udało się go zlokalizować, ale niestety podstawowe wyposażenie jednostek nie pozwala nam na podjęcie akcji w takich warunkach. Wezwaliśmy pomoc jednostkę specjalistyczną wysokościową ze Świdnicy, ale oni również nie mieli odpowiedniego sprzętu – tłumaczy Stawarz.

Dodatkowo akcję utrudniał zmrok, a najbliższa droga oddalona była o 3 km od miejsca, gdzie zawisł paralotniarz. Strażakom pomogli dopiero ratownicy GOPR. Po godzinie 2 w nocy paralotniarza udało się w końcu ściągnąć na ziemię za pomocą sprzętu alpinistycznego. Jak twierdzą strażacy, mężczyzna cały czas był przytomny. Nie odniósł żadnych obrażeń.

12 godzin na drzewie

- Z informacji przekazanych przez świadków wynika, że mężczyzna wisiał na drzewie przez 12 godzin. Był jednak dobrze przygotowany do lotów zimowych – dodał strażak.

Autor: ansa / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: