Były ksiądz z Opolszczyzny został nieprawomocnie skazany na 2,5 roku więzienia. Mężczyzna był oskarżony o molestowanie 13-letniego ministranta. Do winy się przyznał, ale wyjaśnień składać nie chciał. Sąd byłemu duchownemu dożywotnio zakazał zajmowania stanowisk i zawodów związanych z edukacją małoletnich.
21-letni dziś Dariusz Kołodziej oskarżał byłego już księdza Mariusza K. o molestowanie. Do tego miało dochodzić, gdy Kołodziej był ministrantem. Miał wtedy 13 lat. Marzył, by kiedyś służyć do mszy na Jasnej Górze.
- Przed moimi urodzinami ksiądz Mariusz powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, że mnie zabierze gdzieś. Zabrał mnie do spa w Głuchołazach, rozebrał się w środku tam już do naga, nakłaniał mnie, żebym też się rozebrał - relacjonował po latach mężczyzna.
I dodawał, że na tym były duchowny nie poprzestał. W trakcie drogi powrotnej ksiądz miał zatrzymać samochód "gdzieś w środku pola". - Nie minęło 15 minut, a on się zaczął do mnie dobierać - wspominał po latach Kołodziej.
Przysięga na Biblię
Przez kilka miesięcy chłopiec nie mówił nikomu o tym, co się stało. Jednak jak wspomina jego matka było widać, że coś się wydarzyło. Jej syn stał się skryty, drżały mu ręce, miał problemy w szkole. W końcu Dariusz zwierzył się matce. Ta zgłosiła sprawę do diecezji opolskiej. Biskup Andrzej Czaja obiecał jej interwencję, ale - jak mówi Irena Kołodziej - duchowni namawiali ją do milczenia, do tego, żeby nie szła na policję ani do prokuratury. Mieli - jak twierdzi - ją przekonywać, że to dla dobra syna. Podczas procesu kościelnego miała przysięgać na Biblię, że nikomu nic nie powie.
Dziś duchowni przekonują, że to właśnie matka nastolatka "prosiła, by zachować dyskrecję, żeby uniknąć tego, o czym też pan Dariusz mówił, że spotkał się z hejtem". Tym słowom zaprzecza Irena Kołodziej.
Oskarżany przez 21-letniego mężczyznę duchowny został odwołany z parafii. Skierowano go do klasztoru. Sprawa molestowania została przekazana Kongregacji Nauki Wiary. W 2015 roku Mariusz K. został wydalony ze stanu kapłańskiego. Dwa lata później kuria zgłosiła sprawę do prokuratury.
Dariusz Kołodziej o swoim przypadku opowiedział podczas konferencji prasowej Fundacji "Nie lękajcie się". Dzieląc się swoją historią, chciał odpowiedzieć najwyższym polskim hierarchom kościelnym, którzy przedstawili dane dotyczące pedofilii w kościele.
Sąd: były ksiądz winny
Proces karny przed Sądem Rejonowym w Strzelcach Opolskich rozpoczął się w kwietniu 2018 roku. Oskarżony przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Proces toczył się z wyłączeniem jawności.
W czwartek Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich uznał byłego duchownego za winnego. Mężczyzna, wyrokiem sądu, ma spędzić 2,5 roku w więzieniu. Otrzymał także 10-letni zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym i zakaz zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 150 metrów. Dożywotni zakaz zajmowania stanowisk, zawodów i działalności związanych z edukacją dzieci. Ma zapłacić w sumie 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Dariusza Kołodzieja i pokryć koszty procesu.
Wyrok nie jest prawomocny.
"Cieszę się, że to już się skończyło"
- Zakończyła się moja sprawa. Setki dopiero się rozpoczną - powiedział po wyjściu z sali rozpraw Dariusz Kołodziej. I dodawał, że proces wiele go kosztował, ale "było warto".
- Przez sześć lat księdzu nic nie groziło. Był kryty. Teraz sprawa doszła do końca i poniesie odpowiedzialność - komentował mężczyzna. A jego matka dodawała: - Cieszę się, że to się już skończyło. Podziwiam syna za to co zrobił, bo robi to nie tylko dla siebie, ale też dla innych ofiar.
Mariusza K., byłego księdza, skazał Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24