- Siły natury okazały się mocniejsze od nas. Przegraliśmy tę walkę. To ogromnie smutne - mówią ratownicy, którzy brali udział w akcji poszukiwawczej górników uwięzionych pod ziemią. W wyniku wstrząsu w kopalni zginęło ośmiu górników. Władze KGHM ogłosiły czterodniową żałobę.
Reporter TVN24 w Jednostce Ratownictwa Górniczego w Sobinie rozmawiał z ratownikami, którzy brali udział w akcji na terenie kopalni Rudna w Polkowicach. Rozmówcy Artura Zakrzewskiego byli w ekipie, która jako pierwsza, po wstrząsie, 29 listopada zjechała na dół.
Poruszeni opowiadają o tym jak wyglądały jak działania pod ziemią. Przyznają, że w swojej pracy widzieli już wiele, ale to co zobaczyli w środowy wieczór przerosło ich oczekiwania. - Ogrom zniszczeń przerastał naszą wyobraźnię. Byliśmy na różnych akcjach, ale rozległość uszkodzeń, zawalonych korytarzy była ogromna - relacjonuje Marek Rola. Jednak mimo szoku musieli pamiętać o stojących przed nimi zadaniu. - Nasza akcja polegała na odnalezieniu poszkodowanych, niesieniu im pomocy i wydostaniu ich na zewnątrz - podkreśla Rola.
"Siły natury okazały się mocniejsze od nas"
Ratownicy przyznają, że w trakcie ich działań był moment, w którym pojawiła się nadzieja na to, że część uwięzionych pod ziemią górników uda się uratować. - Gdy penetrowaliśmy wyrobisko dotarliśmy na kratę, gdzie stał przysypany wóz. Dwóch pracowników wyciągnęło operatora i go reanimowało. Byli wycieńczeni, warunki były trudne. Przejęliśmy reanimację, reanimowaliśmy go i czekaliśmy aż dotrze do nas lekarz - opowiada Tomasz Pyrzeński.
Mimo wytężonych wysiłków ośmiu górników zmarło. - Chęć ratowania była ogromna, ale siły natury okazały się mocniejsze od nas. Przegraliśmy tę walkę - mówią ze smutkiem. I dodają: towarzyszy nam ogromny smutek. - Wszyscy górnicy, którzy pracują to nasi koledzy. To ogromne emocje. Ten obraz, który zastaliśmy na miejscu ciężko wymazać z pamięci - kwitują.
Akcja ratownicza w kopalni trwała niemal dobę.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24