Od niedzielnego poranka wznowiono poszukiwania blisko czteroletniego Kacpra z Nowogrodźca (województwo dolnośląskie). Rzeka Kwisa sprawdzana jest przez płetwonurków, a jej brzegi przez policjantów z psami. - W użyciu jest też policyjny dron - mówi rzeczniczka policji w Bolesławcu Anna Kublik-Rościszewska.
Poszukiwania Kacpra trwają od poniedziałkowego wieczora. Ojciec, który opiekował się niemal czteroletnim synem, nagle stracił go z oczu. O zaginięciu dziecka poinformował służby. Te rozpoczęły akcję poszukiwawczą. Zarówno na lądzie, jak i w rzece. Nie było bowiem pewności, czy dziecko oddaliło się, czy też wpadło do wody. - Nie wykluczamy żadnego ze scenariuszy. Cały czas sprawdzamy informacje, które do nas napływają z różnych stron z całej Polski. Ludzie dzwonią, chcą pomóc - mówiła w czwartek Anna Kublik-Rościszewska, rzecznik policji w Bolesławcu. Jednak zaznaczyła, że z dotychczasowych ustaleń "bardzo prawdopodobne jest, że chłopczyk mógł wpaść do wody".
Sprawdzą kolejny odcinek Kwisy
Poszukiwania na Kwisie nie ustają. - Płetwonurkowie ponownie będą sprawdzali koryto rzeki. Zaczynamy od Parzyc, idąc w kierunku Osiecznicy zgodnie z nurtem rzeki. Ponownie płetwonurkowie będą wchodzili do wody, będą sprawdzali z łodzi, czy znajduje się tam coś takiego, co mogłoby przynieść nam istotne informacje w tej sprawie - mówiła w piątek Kublik-Rościszewska.
Pytana o to, czy śledczy wykluczyli możliwość znalezienia chłopca na odcinku rzeki w pobliżu miejsca zaginięcia, wyjaśniła: - Na tym etapie, w wyniku poszukiwań, niestety nie zebraliśmy żadnych informacji, które pomogłyby ustalić okoliczności tego zdarzenia. W związku z tym przenosimy się na dalszą część rzeki. W piątkowej akcji poszukiwawczej udział wzięło około 60 policjantów. Jak podkreśliła rzeczniczka, oprócz działań w terenie prowadzone są też czynności operacyjne. - Funkcjonariusze zbierają informacje i weryfikują te, które do nas spływają - dodała policjantka.
Niestety piątek nie przyniósł przełomu. Po zmroku płetwonurkowie przerwali poszukiwania, aby wrócić na rzekę kolejnego dnia.
Sonar i dron
W sobotę o godzinie 9 policjanci razem ze strażakami rozpoczęli sprawdzanie kolejnego odcinka, między Parzycami a Osiecznicą. Dzień wcześniej udało się przeczesać około 10 kilometrów koryta rzeki. Plan na sobotę był podobny.
- Strażacy z łodzi ponownie przepłyną korytem rzeki. Tym razem z wykorzystaniem sonaru, drona i dwóch robotów podwodnych. W zależności od specyfikacji terenu wykorzystujemy odpowiednie środki. Dno Kwisy charakteryzuje się dużą ilością przeszkód. Pełne jest konarów, gałęzi, o które coś może się zahaczyć, przyczepić. Często wracamy do poprzednio sprawdzanych etapów. To jest przyroda, woda pracuje i może odsłonić coś, czego wcześniej nie było widać - tłumaczyła rzeczniczka bolesławieckiej policji.
Policjantka podkreśliła, że działania nadal codziennie prowadzone są dwutorowo. Oprócz widocznych działań na rzece funkcjonariusze cały czas działają także na lądzie.
Policjanci z psami
Po zmroku, do niedzielnego poranka, policyjni płetwonurkowie przerwali swoje poszukiwania. Wrócili do wody już o 8.30 w okolicach tamy w Nowogrodźcu. Przeszukiwany będzie odcinek między Nowogrodźcem a Parzycami.
- Równolegle policjanci z psami przejdą wzdłuż koryta rzeki. W użyciu jest też policyjny dron - mówi Kublik-Rościszewska.
Na razie nie ma przełomu w poszukiwaniach.
Kilkaset osób szukało Kacpra, ojciec usłyszał zarzut
Dotychczas służby przeszukały około 500 hektarów terenu, w tym m.in. ogródki działkowe i tereny kolejowe. W akcji poszukiwawczej uczestniczyło kilkaset osób: policjanci, strażacy i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Wykorzystywany był między innymi dron, policyjny śmigłowiec, kamery termowizyjne oraz łodzie. Policjanci sprawdzali też teren z psami tropiącymi. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu. Ojciec chłopca usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. W trakcie zdarzenia miał 0,7 promila alkoholu w organizmie. - Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń zakłada, że chłopiec, który przebywał razem z ojcem i jego znajomym na terenie ogródka działkowego, w wyniku nieuwagi ojca oddalił się i doszło do wypadku, wskutek którego chłopiec wpadł do rzeki - informował Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Nadziei na odnalezienie Kacpra nie tracą jego dziadkowie. - Mamy cały czas nadzieję, że dziecko żyje. Jeżeli nie ma go w wodzie, to znaczy, że żyje - mówił dziadek chłopca.
Źródło: TVN24 Wrocław, PAP