Przed Sądem Okręgowym w Świdnicy (woj. dolnośląskie) ruszył proces w sprawie zabójstwa małżeństwa z Kudowy-Zdroju. W sprawie oskarżono córkę pary, jej koleżankę i kolegę, który miał dostarczyć kobietom broń palną. Ciała małżeństwa znaleziono dopiero trzy miesiące po ich śmierci. Podczas pierwszego dnia procesu oskarżona Julianna S. nie chciała składać wyjaśnień. Sąd odczytał wyjaśnienia złożone przez nią podczas śledztwa. Nie przyznała się wówczas do zarzutów.
Do zabójstwa doszło 13 stycznia 2022 roku w jednym z mieszkań w Kudowie-Zdroju na Dolnym Śląsku. Ciała zostały odkryte dopiero w kwietniu, trzy miesiące po zbrodni. - Policjanci w godzinach wieczornych odnaleźli ciała w fazie rozkładu w jednym z mieszkań w Kudowie-Zdroju - przekazywała wówczas policja.
Czytaj też: Kudowa-Zdrój. Ciała małżeństwa znaleźli po trzech miesiącach. Sąd aresztował troje podejrzanych
Według prokuratury, córka zamordowanej pary Julianna S. oddała do swojej mamy dwa strzały z broni palnej Skorpion kal. 7,65 mm wyposażonej w tłumik. S. była w trakcie zbrodni w mieszkaniu rodziców ze swoją koleżanką Karoliną Z. "Broń dostarczył jej Dariusz Z. który również zapoznał oskarżoną z jej obsługą. Karolina Z. przy użyciu tej samej broni i również przy oddaniu dwóch strzałów dokonała zabójstwa ojca Julianny S." - podała wcześniej Prokuratura Krajowa.
Dodatkowo śledczy ustalili, że po zabójstwie Julianna S. oraz Karolina Z. kupiły żywe larwy much, które umieściły na zwłokach. "Owady miały dokonać zjedzenia tkanek miękkich zwłok znajdujących się w mieszkaniu, gdzie doszło do zabójstwa" - dodała PK.
Wyjaśnienia ze śledztwa
W środę przed Sądem Okręgowym w Świdnicy ruszył proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiedli córka zamordowanej pary, jej przyjaciółka oraz kolega, który dostarczył kobietom broń użytą do zbrodni. Podczas pierwszego dnia procesu, S. nie chciała składać wyjaśnień. Poinformowała, że złoży je podczas kolejnych terminów procesu. Sąd odczytał wyjaśnienia złożone przez oskarżoną podczas śledztwa. S. nie przyznała się wówczas do zarzutów.
W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach S. twierdziła, że poznała Karolinę Z., gdy ta miała 16 lat. Kobieta uczyła Z. jazdy konnej; później Karolina Z. u niej zamieszkała, ponieważ - jak twierdziła S. - była skonfliktowana z swoimi rodzicami. S. uzyskała opiekę prawną nad Karoliną Z. do pełnoletności. Stało się to po tym, jak Z. oskarżyła swojego ojca o molestowanie. W składanych wyjaśnieniach S. twierdziła, że chciała, aby Karolina Z. po uzyskaniu pełnoletności wyprowadziła się od niej. Podnosiła przy tym, że często się ze sobą kłóciły.
S. w składanych wyjaśnieniach twierdziła, że to Karolina Z. zabiła oboje jej rodziców. - Pojechałyśmy do moich rodziców na obiad; mieli nam pomóc w odkręceniu sprawy, że ojciec Karoliny ją molestował. Zrobiło się późno, więc zostałyśmy na noc. Ja byłam z mamą w kuchni, myłam naczynia; tato był w łazience. Karolina Z. weszła do kuchni i strzelała do mamy; były trzy strzały w klatkę piersiową i w plecy. Mama upadła. Tato wyszedł z łazienki i Karolina do niego też strzeliła. Do mnie strzeliła również, mam kulę w brodzie - mówiła we wcześniejszych wyjaśnieniach córka zamordowanego małżeństwa. Inną wersję wydarzeń w złożonych podczas śledztwa wyjaśnieniach przedstawiła Karolina Z. Kobieta twierdziła, że S. "nienawidziła swoich rodziców". - Julianna powiedziała, że chce zastrzelić rodziców i jak to zrobi to ich potnie. Obwiniała rodziców za jej rozstanie z mężczyzną; zabrała im też pieniądze z konta i bała się, że się o tym dowiedzą - mówiła Z., twierdząc, że S. wydała jej polecenie, że ma z nią jechać do domu rodziców i pomóc w ich zabójstwie. Według Z., Julianna S. strzeliła matce w plecy, a po tym jak starsza kobieta upadła, w klatkę piersiową. - Gdy ojciec Julianny wyszedł z łazienki, ona powiedziała do mnie, że nie da rady i że ja mam dokończyć i dała mi broń. Powiedziałam, że nie chcę, a ona odrzekła, że muszę to zrobić - mówiła w składanych podczas śledztwa wyjaśnieniach Karolina Z. Kobieta powiedziała, że oddała dwa strzały w plecy mężczyzny. - Jedna z kul przeszła przez ciało ojca Julianny i trafiła ją w szczękę - powiedziała podczas śledztwa K.
Akt oskarżenia po śmierci małżeństwa
Małopolski Wydział Prokuratury Krajowej w kwietniu 2023 roku skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem osobom.
Jak dowiedział się wówczas reporter TVN24 Mateusz Półchłopek, według prokuratury motywem zbrodni były przyczyny finansowe i osobiste. Śledczy ocenili, że są to motywy "zasługujące na szczególne potępienie".
"Prokurator zarzucił Juliannie S. popełnienie łącznie sześciu przestępstw, w tym kierowanie i dokonanie wspólnie i w porozumieniu z Karoliną Z. usiłowania zabójstwa małżeństwa Barbary O.-S. oraz Mieczysława S. w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Kolejne zarzuty dotyczą dokonania zabójstwa Barbary O.-S. przy pomocy broni palnej Skorpion kal. 7,65 mm" - poinformowała w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Podobne zarzuty usłyszała też Karolina Z., która odpowie za usiłowanie zabójstwa małżeństwa oraz za zabójstwo ojca koleżanki. Obie zostały również oskarżone o zbezczeszczenie zwłok małżeństwa.
Jak przekazali śledczy, trzeci z oskarżonych - Dariusz Z. - miał kupić broń palną i przekazać ją swoim koleżankom, tym samym ułatwiając im popełnienie zbrodni. Następnie, według prokuratury, mężczyzna zacierał ślady przestępstwa poprzez ukrycie broni palnej. Śledczy oskarżyli go także o pomoc w dokonaniu zbezczeszczenia zwłok ofiar.
Prokuratura: w trakcie Wigilii próbowała zabić rodziców ciastem z lekami
Według ustaleń śledczych do pierwszej próby, podczas której Julianna S. usiłowała zabić swoich rodziców, doszło podczas wigilii w 2021 roku. "Oskarżona kupiła lek weterynaryjny, dzięki któremu zamierzała uśpić rodziców, a następnie udusić ich we śnie" - podkreśliła Prokuratura Krajowa.
"W tym celu dodała kupiony lek do polewy ciasta i przyniosła na spotkanie wigilijne. Następnie poczęstowała rodziców przyniesionym ciastem. Oskarżonej nie udało się zrealizować zamierzonego planu, ponieważ ilość dodanego do ciasta leku była zbyt mała, żeby uśpić rodziców. Cały czas w realizacji planu oskarżonej Juliannie S. pomagała Karolina Z., która uczestniczyła w spotkaniu" - podano w komunikacie.
Od momentu zatrzymania cała trójka przebywa w tymczasowym areszcie. Za zarzucane czyny może im grozić nawet dożywocie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24