Plama krwi na trawie, obok wnętrzności zwierząt - taki widok kilka dni temu zastali mieszkańcy wrocławskiego osiedla Osobowice-Rędzin. - To totalna rzeź. W dodatku bardzo blisko domów, obok drogi publicznej. To paranoja - mówi przedstawicielka mieszkańców. Sytuacja jest groźna. Jednak nie wiadomo, kto za nią odpowiada. Sprawę badają policja i straż miejska. Teren patrolować chcą członkowie grupy "Wrocławianie Przeciw Myśliwym".
Strzały na Osobowicach mieszkańcy słyszą często. W pobliżu jest las, w którym polują myśliwi. Czasem organizowane są odstrzały dzików zlecane przez służby miejskiej. Jednak 3 marca, jak mówią przedstawiciele koła łowieckiego, odgłosy strzałów nie pochodziły z ich broni.
Ktoś jednak strzelał. W dodatku pozostawił po sobie tzw. patrochy, czyli niejadalne wnętrzności zwierząt łownych. Te zauważyli mieszkańcy. Jak mówią trudno było nie zauważyć. - Znajdowały się zaledwie kilkaset metrów od domów. Obok jest droga. Ludzie jeżdżą tędy na rowerach, spacerują z psami. W pobliżu bawią się dzieci - mówi Joanna Nawrot, przewodnicząca Rady Osiedla Osobowice-Rędzin.
"To paranoja"
To m.in. do niej zgłaszali się oburzeni mieszkańcy. Zaczęli przekazywać też zdjęcia pokazujące krwawe znaleziska. - Tereny łowieckie są tu nie od dziś. Wiemy o tym. Dlatego strzały nas nie dziwią, ale podchodzenie coraz bliżej domów, miejsc gdzie przebywają ludzie to paranoja - podkreśla Nawrot.
Jak relacjonuje, dawniej myśliwi ostrzegali, żeby nie zapuszczać się na niektóre tereny, bo na przykład są tam łanie z młodymi. - Wszystko to odbywało się w ramach ochrony zwierząt. Teraz strzela się między ludźmi. Gdy zwraca się tym ludziom uwagę, dochodzi do nieprzyjemnych rozmów, a nawet szarpanin - mówi przewodnicząca rady.
Jej zdaniem wnętrzności zwierząt mogą stwarzać zagrożenie epidemiologiczne. - Nikt z patroszących nie jest w stanie dać gwarancji na to, że te osobniki były zdrowe. A wnętrzności znikają w ciągu kilku godzin. Natychmiast zajmują się nimi lisy - podkreśla Nawrot.
Sprawę badają policja i straż miejska
Sprawę zgłosiła służbom. Na miejscu pojawili się przedstawiciele policji. - Wyjaśniamy, czy doszło do złamania przepisów związanych z polowaniem. Sprawdzamy wszystkie okoliczności tej sprawy i to, czy przykładowo mogło dojść do polowania poza wyznaczoną strefą - informuje asp. sztab. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
O tym co działo się na początku marca w okolicach ul. Ślazowej i Lipskiej poinformowano też straż miejską. - Mamy zgłoszenie o tym, że znajdowały się tam skóry i wnętrzności zwierząt. W lesie, według zgłaszającej, pozostawiono też wnyki. Poza tym widziano tam zielony samochód terenowy, a w weekendy słychać strzały, co może sugerować nielegalne polowania. Sprawę badamy. Teren będzie skontrolowany, a dokumentację przekażemy policji - zapowiada Waldemar Forysiak, rzecznik prasowy wrocławskiej straży miejskiej.
Myśliwi: z tą sprawą nie mamy nic wspólnego
O sprawę zapytaliśmy też przedstawiciela lokalnego koła łowieckiego. - To nie nasz teren. Nie mamy tam wstępu, a polowanie tam to kłusownictwo. Z tą sprawą nie mamy nic wspólnego. Członkowie naszego koła znają granice obwodów - zapewnia Jan Stola, łowczy Koła Łowieckiego "Przepiórka". Dla mieszkańców ma radę. - Jeśli słyszą strzały, powinni natychmiast dzwonić po Straż Łowiecką lub policję - mówi.
O to samo apeluje rzecznik straży miejskiej. - W takiej sytuacji należy natychmiast informować służby. To teren rekreacyjny, ludzie tam przychodzą biegać, jeździć na rowerach, czy spacerować z psami. Gdy ktoś zauważy coś dziwnego powinien alarmować. Można też spisać numery rejestracyjne pojazdu albo zrobić zdjęcie. To ułatwi dojście do sprawców - przyznaje Forysiak.
19 dzików odłowionych od początku roku
- Z naszego polecenia, w tamtym okresie, nie odbywał się żaden ostrzał. Zresztą te organizowane są, gdy rada osiedla zgłasza się z prośbą o interwencję - podkreśla Anna Bytońska z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia. I przyznaje, że w tamtej okolicy prowadzony jest odłów dzików, ale w takich przypadkach zwierzęta są wywożone w miejsca oddalone od domostw.
- W ubiegłym roku z tamtego rejonu odłowiono około 50 dzików. W całym mieście 212, a odstrzelono około 40 z nich - wylicza Bytońska. W tym roku na terenie stolicy Dolnego Śląska odłowiono już 19 zwierząt, a 9 dzików odstrzelono.
O sprawie "jatki urządzonej przez myśliwych" informuje na Facebooku grupa "Wrocławianie Przeciw Myśliwym". Przypadek z Osobowic mają monitorować. Planują też patrolować osiedle i, wraz z chętnymi mieszkańcami, blokować polowania na tamtym terenie.
Tzw. patrochy znaleziono przy ul. Lipskiej we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, Google Maps