Trzyletnia dziewczynka zmarła w nocy z piątku na sobotę w szpitalu w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że przyczyną śmierci było wychłodzenie po tym, jak matka polewała ją zimną wodą. Jednak w czwartek prokurator generalny Zbigniew Ziobro przekazał, że dziewczynka została ciężko pobita. "Poleciłem zatrzymać także ojca dziecka i postawić obu rodzicom zarzuty zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem" – napisał na Twitterze.
Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 lutego w jednym z mieszkań w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Szef tamtejszej prokuratury Jan Sałacki przekazał nam wstępne ustalenia śledczych oparte m.in. na wyjaśnieniach 30-letniej kobiety oraz jej konkubenta.
Matka polewała zimną wodą
- Przed północą matka poszła sprawdzić, czy jej trzyletnie dziecko śpi. Kiedy zobaczyła, że dziewczynka zmoczyła łóżko, zdenerwowana tym faktem zaprowadziła ją do łazienki. Tam kobieta umieściła dziecko w kabinie prysznicowej, odkręciła kurek z zimną wodą i polewała je przez kilka minut – mówi Sałacki. Prokurator przekazuje, że zimny prysznic trwał od trzech do pięciu minut.
Matka położyła jeszcze córkę z powrotem do łóżka, ale dziewczynka zaczęła słabnąć w oczach. Wymiotowała, traciła przytomność. Wystraszeni opiekunowie wezwali pogotowie. Ratownicy zabrali dziecko do szpitala. Akcja reanimacyjna trwała kilkadziesiąt minut. Niestety trzylatki nie udało się uratować.
Zarzuty dla kobiety i jej konkubenta
30-letnia kobieta usłyszała zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, czym doprowadziła do nieumyślnego spowodowania zgonu dziewczynki. Prokurator wnioskował o tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy. Sąd podzielił jednak tylko część argumentów zawartych we wniosku i aresztował kobietę na miesiąc.
Jej konkubent usłyszał zarzut znęcania się nad małoletnią poprzez stosowanie przemocy fizycznej w postaci klapsów czy szarpania. Zastosowano wobec niego policyjny dozór oraz zakaz zbliżania się do pozostałych dwóch dziewczynek, którymi para się opiekowała.
Zatrzymana kobieta jest bowiem matką trzech córek. Oprócz zmarłej trzylatki ma też dziewczynki w wieku 10 miesięcy oraz ośmiu lat. Konkubent jest ojcem tylko najmłodszej dziewczynki z rodzeństwa. Sąd rodzinny w Kłodzku wydał już zarządzenia o ustanowieniu pieczy doraźnej domu dziecka dla obu dziewczynek.
Ziobro: poleciłem zatrzymać ojca dziecka
W czwartek po południu do sprawy odniósł się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
"To nie wychłodzenie z powodu polewania zimną wodą było przyczyną śmierci trzylatki z Kłodzka. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka została ciężko pobita. Poleciłem zatrzymać także ojca dziecka i postawić obu rodzicom zarzuty zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem" – napisał na Twitterze.
Prokuratura: nie ujawniamy informacji
Informacji o wynikach sekcji zwłok nie udziela za to prokuratura.
- Nie ujawniamy informacji dotyczących ustaleń sekcji zwłok dla dobra śledztwa. Obecnie w sprawie wykonywane są intensywne czynności. Komunikat dla mediów będzie sporządzony w późniejszym terminie – powiedział prokurator Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Nie odpowiedział, czy w związku z komunikatem ministra Ziobry jeszcze dziś lub jutro będą prowadzone czynności z rodzicami zmarłej dziewczynki.
Wątki do zbadania w śledztwie
Z uzyskanej przez prokuraturę dokumentacji wynika, że kobieta ma przyznaną rentę z powodu lekkiego upośledzenia umysłowego. Z tego też tytułu dla rodziny ustanowiony został kurator. Śledczy sprawdzą, czy posiadał on wiedzę o przemocy w rodzinie, zbadają, czy kuratela była sprawowana właściwie. Rodzina korzystała też z pomocy kłodzkiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
"To, czego sama doświadczyła, przekładała na innych"
Marzena Rusin-Gielniewska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy przekazała, że władza rodzicielska kobiety nad najstarszą z córek została ograniczona w 2015 roku. Potem dozorem została objęta trzyletnia dziewczynka. Rusin-Gielniewska mówi o ograniczonym potencjale wychowawczym 30-latki.
- Matka wobec dziewczynki stosowała takie metody wychowawcze, jakie wcześniej stosowano wobec niej, gdy była dzieckiem w domu dziecka, a więc zamykanie w ciemnym pomieszczeniu, czy też polewanie zimną wodą w przypadku niesygnalizowania potrzeb fizjologicznych. To, czego sama doświadczyła, przekładała na innych – przekazuje rzeczniczka sądu.
Rusin-Gielniewska zaznacza jednocześnie, że kontrole nie wykazały, aby była to rodzina patologiczna. Dzieci miały zapewnione wszystkie podstawowe potrzeby: wyżywienie, środki czystości, zabawki. Najstarsza dziewczynka uzyskiwała dobre wyniki w nauce.
- Była to rodzina w jakimś stopniu dysfunkcyjna, natomiast matka była otwarta i na kuratora sądowego, i na asystenta rodziny przydzielonego z opieki społecznej. Te osoby wspierały matkę na co dzień. Na bieżąco konsultowała z nimi swoje decyzje. Dzieci były zadbane i czyste – przyznaje rzeczniczka sądu.
Ostatnia kontrola miała miejsce 15 lutego. Wtedy nic nie wskazywało, aby kilka dni później w mieszkaniu miał się wydarzyć taki dramat. Teraz kobiecie grozi do 10 lat więzienia, natomiast jej partnerowi do ośmiu lat.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock