Biegły mykolog potwierdził, że drewniane elementy podtrzymujące taras widokowy w Paczkowie, zostały zaatakowane przez grzyb. To prawdopodobnie jedna z głównych przyczyn katastrofy, do której doszło na początku września. Konstrukcja zarwała się, kiedy przebywało na niej troje turystów. Zginęła kobieta, dwie osoby zostały poważnie ranne.
2 września, po godzinie 14, część tarasu widokowego, umieszczonego na zabytkowych murach miejskich, w Paczkowie (woj. opolskie) runęła na ziemię. Z wysokości około 8-9 metrów spadły trzy osoby. Na miejscu zginęła 37-latka. Jej 40-letni mąż doznał poważnych obrażeń głowy. Trzecia poszkodowana - 50-letnia kobieta - miała połamane kończyny oraz obrażenia wewnętrzne.
Po wypadku od razu wyłączono obiekt z użytkowania. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Powołani zostali biegli, mający za zadanie ustalenie przyczyny zawalenia się części tarasu.
Grzyb w drewnie
Praktycznie wszyscy, z burmistrzem Paczkowa na czele, dziwili się jak to w ogóle możliwe, żeby kilkuletnia konstrukcja, kontrolowana ostatnio w marcu tego roku, posiadająca gwarancję na użytkowanie do marca 2019 roku, uległa zarwaniu. Wstępne ustalenia przekazane nam przez zastępcę inspektora nadzoru budowlanego w Nysie przynajmniej po części dają odpowiedzi na te pytania.
- Obecnie celem ustalenia przyczyn katastrofy zajmuje się specjalnie powołana do tego komisja. Wykonane dotąd wspólnie z prokuraturą działania wskazują, że jedną z przyczyn mógł być grzyb. Biegły mykolog potwierdził, że jeden z elementów podtrzymujących pomost był mocno zjedzony przez grzyb. Rozpadł się na kawałki - mówi Marian Wylon.
Inspektor dodaje, że to właśnie ten element był prawdopodobnie najmocniej narażony na działanie wody. Po pierwsze nie był zadaszony, po drugie - dodatkowo spadała na niego woda lejąca się z daszku. To powodowało, że grzyb mógł się rozwijać w środku drewna i tym samym pozostawał niewidoczny gołym okiem dla osób dokonujących kontroli.
Najpierw zamknęli, teraz odgrodzili
To nie wszystko. Po katastrofie dokonano dokładnych oględzin jeszcze dwóch bliźniaczych hurdycji w ponad 150-metrowym, drewnianym ciągu spacerowym. Okazało się, że grzyb zaatakował również i tam. Kwestią czasu byłoby zarwanie się kolejnych elementów.
- Dlatego wydano decyzję, aby skutecznie zabezpieczyć ogrodzeniem te miejsca, tak, żeby nikomu nie stała się krzywda. Istnieje ryzyko zawalenia, zaczęło mocno wiać, trzeba zwracać uwagę na te aspekty - przyznaje Marian Wylon.
Wyżej wspomniana opinia to tylko jedna z kilku, które złożą się na pełną ekspertyzę. Badania mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Po uzyskaniu wyników podjęta zostanie decyzja co dalej z drewnianą kładką. Burmistrz Paczkowa zapowiadał, że - do niedawna jedna z największych atrakcji turystycznych miasta - być może zostanie w całości rozebrana.
Do zdarzenia doszło w Paczkowie:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław