Porzucane, katowane, dręczone, głodzone i mordowane. Kupowane na prezent, a potem wyrzucane. Zwierzęta traktowane są jak przedmioty. Kary nie odstraszają, ale niebawem mają być surowsze. Czy jednak groźba więzienia lub wysokiej grzywny coś zmieni? A może większe znaczenie ma to, że na takie zachowania wciąż jest przyzwolenie społeczne? Bo zwierzę to przecież nie człowiek.
Eksperci są zgodni: okrucieństwa nie przebywa, ale teraz częściej reagujemy, a media nagłaśniają takie historie.
- Znieczulica wolno, ale ustępuje. Kiedyś ten, kto walczył o prawa zwierząt, postrzegany był jako nienormalny. Dziś dbanie o ich los staje się normalnością – przyznaje Joanna Sobina, prezes Stowarzyszenia Na Pomoc Zwierzętom z Wałbrzycha. I dodaje, że dawniej historiom o skrzywdzonych pupilach trudniej było przebić się do masowej świadomości. Dziś pomaga przede wszystkim internet i media społecznościowe. To tam różne organizacje pokazują porzucone, skatowane i nieszczęśliwe czworonogi. Opisują, co spotkało ich z rąk ludzi.
Zwiększa się świadomość, ale...
Wielkość narodu i jego postęp moralny można poznać po tym w jaki sposób obchodzi się on ze swymi zwierzętami Mahatma Gandhi
- O krzywdzie zwierząt częściej się dziś mówi. Wzrasta też liczba przestępstw ujawnianych, ale wzrasta dlatego, że zwiększyła się świadomość społeczna. Ludzie częściej reagują na przypadki niehumanitarnego traktowania zwierząt – wyjaśnia Dawid Karaś ze Stowarzyszenia Ekostraż.
Reagują i komentują. Pod informacjami o kolejnych przypadkach znęcania się nad zwierzętami roi się od komentarzy, głównie tych sugerujących zmianę kar.
"Zdecydowanie coś trzeba zrobić z sankcją karną za takie przestępstwa. Póki co, to tylko występek i często kończy się na zawiasach i grzywnie" - napisał szaszapek. Inni proponują "kary jak w średniowieczu, czyli tortury", a jeszcze inni by "zdjęcia wszystkich bestii w ludzkim ciele" publikować.
Większość jest zgodna: ze zwierząt tym najgorszym jest człowiek.
Ministerstwo: kary trzeba zaostrzyć
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało w ubiegłym roku zaostrzenie kar dla ludzi znęcających się nad zwierzętami. - Jako państwo wysyłamy jasny sygnał: zero tolerancji dla tego typu zwyrodnialców – ogłosił wówczas podczas konferencji prasowej Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
Znęcasz się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem? Za kratkami będziesz mógł spędzić pięć lat, a gdy wymiar sprawiedliwości okrucieństwa się nie dopatrzy do więzienia i tak trafisz, ale na trzy lata. A do tego zapłacisz od tysiąca do nawet 100 tys. złotych. Jak informuje biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości, "obecnie trwa analiza uwag z szerokich konsultacji społecznych. Zakładamy, że projekt ma trafić do Sejmu w drugim kwartale 2017 r.". Zmian w ustawie o ochronie zwierząt chce też Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt.
1. Wprowadzenie obligatoryjnego orzekania przez sąd nawiązki i wzrost jej minimalnego poziomu z 500 do 1.000 zł; 2. Zwiększenie kar za zabijanie zwierząt i znęcanie się nad nimi z 2 lat do 3 lat pozbawienia wolności, a w przypadku dokonania tego ze szczególnym okrucieństwem z 3 do lat 5; 3. Zmiany w zakresie zakazu wykonywania zawodów, które są związane wykorzystywaniem zwierząt – fakultatywne będzie orzeczenie tego zakazu przy podstawowym typie ww. czynów, natomiast obligatoryjne przy dokonaniu tego ze szczególnym okrucieństwem; 4. Zmiany w zakresie zakazu posiadania zwierząt, 5. Umożliwienie przepadku przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa również wtedy, gdy przedmiot nie stanowi własności sprawcy. 6. Kary za złamanie ww. zakazów poprzez zmiany w art. 244 kodeksu karnego. Założenia przygotowanego w ministerstwie sprawiedliwości projektu
Za kraty, czy z miotłą do schroniska?
"Kierunek zmian jest dobry" - słyszymy od zajmujących się zwierzętami na co dzień. - Jednak kara, żeby była skuteczna, musi być nieuchronna, powinna zapadać szybko. Czegoś sprawcę uczyć – przekonuje Zofia Białoszewska, dyrektorka wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Nie zawsze i nie we wszystkich przypadkach musi to być od razu pobyt za kratami.
- Nieodpłatna praca w schronisku miałaby dużo większą wartość resocjalizacyjną niż kara więzienia odsiadywana w półotwartym zakładzie. Dziś sposób karania sprawców takich przestępstw niewiele zmienia w ich świadomości. A o to przecież powinno chodzić – mówi Dawid Karaś ze Stowarzyszenia Ekostraż.
Nie zmienia może i dlatego, że w przypadku katów zwierząt trudno mówić o "nieuchronności kary".
1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwem podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Ustawa o ochronie zwierząt, art. 35
Raport: tylko 19 proc. spraw kończy się w sądzie
Z raportu "Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?", stworzonego przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ekostraż, wynika, że ponad 74 proc. spraw o przestępstwa przeciwko zwierzętom kończy się odmową wszczęcia lub umorzeniem dochodzenia. Tylko 19 proc. postępowań swój finał znajduje w sądzie. Gdy sprawa już trafi na wokandę, to zazwyczaj sąd skazuje na karę pozbawienia wolności. Jednak sprawca nie idzie za kraty, bo wyroki w 86 proc. są zawieszane na okres próby.
Wiesz, że... w Polsce zwierzęta domowe najczęściej zabija się siekierą lub wyrzuca z okna, a zwierzęta gospodarskie głodzi? pytają autorzy raportu "Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?"
Okazuje się, że w latach 2012-2014 najrzadziej sądy wymierzały skazanym kary ograniczenia wolności, a więc np. konieczność wykonywania prac społecznych. Przykład? W raporcie opisano przypadek mężczyzny, który związał łapy psa taśmą, położył mu głowę na pieńku i odciął ją siekierą. Dostał wyrok w zawieszeniu. Sąd odebrał mu też narzędzie zbrodni.
- Sądy w przeważającej liczbie przypadków są zbyt pobłażliwe, a to niedopuszczalne. Ktoś, kto krzywdzi zwierzęta, za chwilę może zwrócić się przeciwko ludziom. Powinno ukrócać się ich działania i zamykać w więzieniach – uważa szefowa wrocławskiego schroniska. Jednak sądy zmieniają swoje podejście, bo kary bezwzględnego pozbawienia wolności zapadają coraz częściej. Choć i w tym przypadku następuje to powoli. Zbyt powoli.
Zabijają siekierą, wyrzucają do śmietnika, katują i zakopują
Tymczasem przypadki wyjątkowo bezlitosnego traktowania zwierząt można mnożyć. Podkarpacie: skatowany pies ze zmiażdżonymi płucami, uszkodzoną wątrobą i oczami, które pod wpływem uderzeń wypadły mu z oczodołów. Dolny Śląsk: mężczyzna zleca koledze zabicie suczki i jej psiego dziecka, bo ta za często się szczeni, a on nie ma pieniędzy na odchowanie zwierząt. Opolszczyzna: 67-latek wyrzuca pięć maleńkich szczeniaków do śmietnika, potraktował je jak odpadki, bo "ma trudną sytuację materialną". Na Pomorzu "niepotrzebny" pies został żywcem przysypano górą gruzu. Cudem przeżył. To przypadki z ubiegłego roku, w tym - choć się dopiero zaczął - są kolejne. Królik wyrzucony w klatce, by zamarzł; pies, któremu ktoś szczypcami wyszarpał bok; oskórowany pies znaleziony przy drodze; 170 zaniedbanych psów i kotów utrzymywanych w fatalnych warunkach w pseudohodowli i pies odebrany właścicielom, bo całe swoje życie miał spędzić w zabitym deskami kojcu.
Możemy człowieka ocenić po tym, jak traktuje zwierzęta Immanuel Kant
Zwyrodnialcy biją, kopią, rąbią siekierą. Mordują z zimną krwią. Dlaczego? - Ludzie nie myślą o tym, że zwierzęta mają uczucia. Te przypisują tylko ludziom, więc zwierzęta traktują jak przedmioty – mówi Anna, właścicielka kota. Problemu w przedmiotowym traktowaniu zwierząt dopatruje się też przedstawicielka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że zwierzęta cierpią. Dla niektórych to przedmioty, które nie odczuwają bólu. Ten przecież może odczuwać tylko człowiek. To taki brak empatii i wyobraźni – uważa Marta Strzelczak z zarządu wrocławskiego TOZ.
Według psychologa zwierzęcego to podstawowy błąd. - Zwierzęta odczuwają ból i cierpienie tak samo jak my. Badania naukowe prowadzone nad ich mózgami pokazują, że oprócz liczby szarych komórek nasze mózgi niczym się nie różnią. Posiadają komórki odpowiedzialne za odczuwania bólu i cierpienia, fizycznego i psychicznego – podkreśla lek. wet. Remigiusz Cichoń, psycholog zwierząt z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu.
Sadyści, czy po prostu źli?
Eliza, spotkana na wrocławskim Rynku, zapytana o przyczynę znęcania się nad zwierzętami, mówi: myślę, że to choroba psychiczna. A pani Maria dodaje: oprawcy realizują jakieś chore instynkty, które drzemią gdzieś w środku nas.
- Chorzy psychicznie ludzie nie znęcają się nad zwierzętami. Robią to ludzie źli i to nie kwestia psychiatrii, a etyki – uważa Tomasz Piss, psychiatra. Dla dyrektorki wrocławskiego schroniska ci, którzy krzywdzą zwierzęta, to "po prostu sadyści", którzy podobnych czynów dopuszczają się zarówno wobec czworonogów, jak i ludzi.
Dlaczego decydujesz się podnieść rękę na swojego pupila albo zamykasz go na dwa lata w łazience? Dlaczego go nie karmisz albo wiążesz na zbyt krótkim łańcuchu? W pierwszym przypadku tracisz cierpliwość, chcesz odreagować, bo pies pogryzł kable, lub za głośno szczekał. Działasz świadomie i z premedytacją. W drugim niekoniecznie masz świadomość swojego działania. Może czasem nie masz wiedzy. Ale załóżmy, że zwierzę to małe dziecko. Pobrudziło ściany, płacze, a ty jesteś zmęczony, masz dość. Katujesz, zamykasz w łazience, wiążesz do budy? Nie, próbujesz nad sobą zapanować.
Wszystko to, co człowiek zwierzęciu wyrządził spadnie z powrotem na człowieka Pitagoras
"Każdy agresywny człowiek musi się wyżyć na słabszym"
- Wśród znęcających się są tacy, którzy mają zaburzenia zachowania i nie potrafią rozładować agresji i emocji w inny sposób niż poprzez wyładowanie ich na zwierzętach – przyznaje dr Remigiusz Cichoń. Wtóruje mu pani Urszula, spotkana w centrum Wrocławia: każdy agresywny człowiek musi się wyżyć na słabszym. Dlatego chomik, żółw, pies, czy kot to idealny cel dla takiej osoby.
- Agresja często wynika z tego, że ludzie nie potrafią radzić sobie ze swoimi emocjami, z własną frustracją, wściekłością czy lękiem w inny sposób niż uwalniając je poprzez przemoc wobec innych – mówi dr Anetta Pereświet-Sołtan, psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. I dodaje, że osoby krzywdzące zwierzęta to często osobowości autorytarne, wybierające jako swoje ofiary istoty słabsze lub osobowości psychopatyczne, które nie przeżywają uczuć wyższych - nie mają poczucia winy, ani zdolności odczuwania empatii. – Takie osoby nie są w stanie wczuć się w emocje drugiej istoty i zrozumieć jakie zadają cierpienie – wyjaśnia psycholog.
Co zmieni surowsze prawo?
Przyczyn znęcania się nad zwierzętami jest pewnie tyle, ilu oprawców. Ktoś poczuje się lepiej, bo ulży sobie na psie, inny nie ma pieniędzy, więc wyrzuci koty na śmietnik. - Ten, kto nie szanuje zwierząt, znęca się nad nimi, tak samo postąpi wobec drugiego człowieka. Prędzej czy później – podkreśla pani Maria.
Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka Emila Zola
Czy planowane zmiany w prawie zmienią stosunek Polaków do zwierząt? Czy kaci podniosą rękę na czworonogi, gdy będą musieli za to spędzić kilka lat za kratami i zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych kary? Czy pomyślą, zanim kopną, uderzą siekierą, wyrzucą na pewną śmierć? Może tak, ale na pewno nie wszyscy i nie zawsze. Surowe kary nigdy i nigdzie nie rozwiązują wszystkich problemów. Gdyby to było takie proste, nie byłoby na świecie zabójstw, gwałtów i innych zbrodni. Bo wobec siebie ludzie też bywają bardzo okrutni.
W przypadku zwierząt wszyscy musimy je zacząć wreszcie traktować jak młodszych braci. Istoty, które też są wrażliwe, które też mają uczucia. Żyją z nami i koło nas. To nie przedmioty, to nie zabawki. Dobre traktowanie im się po prostu należy. Zło im wyrządzane nie jest "mniejsze" czy "mniej szkodliwe społecznie". Masz pomysł? Napisz na Kontakt24.
Autor: Tamara Barriga/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: materiały użyczone