Kijów i okolice były w nocy objęte alarmem powietrznym przez około półtorej godziny. To druga z rzędu niespokojna noc w stolicy Ukrainy. Z piątku na sobotę Rosja zaatakowała miasto rakietami balistycznymi.
W niedzielę rano władze Kijowa poinformowały o skutkach kolejnego ataku.
"W stolicy potwierdzono śmierć trzech osób. Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci. Najmłodsze ma cztery lata. W szpitalach przebywa siedem osób poszkodowanych, w tym dwoje dzieci. Pozostali są leczeni ambulatoryjnie" - przekazał mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko w komunikatorze Telegram.
Ofiary śmiertelne to trzy kobiety, które mieszkały na wyższym piętrze budynku mieszkalnego i nie udało im się wydostać z bloku, po tym, jak wybuchł w nim pożar - przekazał w TVN24 ukraiński dziennikarz Ołeh Biłecki. Dodał, że tej nocy Rosjanie wysłali w kierunku ukraińskich miast 101 dronów, z czego 90 z nich na stolicę kraju.
Odłamki dronów spadły na budynki mieszkalne
"W rejonie (dzielnicy) desniańskim (...) odłamki (drona) spadły na dziewięciokondygnacyjny budynek mieszkalny na wysokości pierwszego piętra. Zapaliło się kilka mieszkań, a ogień rozprzestrzenił się na balkony od trzeciego do szóstego piętra. Pożar został już ugaszony, trwają prace przy usuwaniu gruzów" - relacjonował mer Kijowa.
Kliczko powiadomił, że uszkodzone zostały także okna i drzwi w mieszkaniach w innym dziewięciokondygnacyjnym budynku. Częściowo zniszczona została elewacja i stropy. Uratowano pięć osób, trwa rozbiórka konstrukcji. W dzielnicy obołońskiej odłamki drona spadły na inny wielopiętrowy budynek mieszkalny, uszkadzając jedno mieszkanie. Nie doszło do pożaru ani zniszczenia konstrukcji - dodał.
W usuwanie skutków ataku zaangażowano ponad 100 ratowników i ponad 20 pododdziałów podstawowego i specjalistycznego sprzętu ratowniczego.
Od dwóch miesięcy rosyjska armia intensywnie atakuje ukraińską infrastrukturę krytyczną - między innymi elektrownie cieplne i złoża gazu - próbując pozbawić Ukraińców ogrzewania, prądu i gazu przed zimą. Drony często trafiają też jednak w budynki mieszkalne.
Wysłannik Władimira Putina Kiriłł Dmitrijew usprawiedliwiał w piątek na antenie amerykańskiej stacji CNN ataki rosyjskich wojsk na obiekty cywilne, w tym na przedszkola, przekonując, że są to "nieszczęśliwe wypadki". 22 października doszło do rosyjskiego nalotu na w przedszkole w Charkowie, prawdopodobnie z użyciem drona typu Shahed. Na terenie placówki wybuchł pożar. Mer miasta Ihor Terechow poinformował, że Rosjanie celowo skierowali bezzałogowce na ten obiekt.
Zełenski: w tym tygodniu Rosja przeprowadziła tysiące ataków
Do nocnego ataku odniósł się prezydent Ukrainy Wołodmyr Zełenski. "Każdy rosyjski atak to próba wyrządzenia jak największych szkód w życiu codziennym. W tym tygodniu Rosjanie atakowali budynki mieszkalne, naszych obywateli, dzieci i infrastrukturę cywilną. To główne cele Rosjan" - napisał w poniedziałek rano w mediach społecznościowych.
Jak dodał, Rosja przeprowadziła w minionym tygodniu tysiące ataków z użyciem różnego rodzaju broni. "Rosja użyła przeciwko Ukrainie prawie 1200 dronów szturmowych, ponad 1360 kierowanych bomb lotniczych i ponad 50 pocisków różnego typu. Pomimo tych wszystkich ataków Ukraina nadal aktywnie się broniła – na polu bitwy, w powietrzu i poprzez dyplomację" - zaznaczył.
Wspomniał też o "znaczących" rezultatach sankcji na Kreml. "Jesteśmy wdzięczni naszym partnerom za te kroki, ale ważne jest, aby na tym nie poprzestać. Liczymy na synchronizację tych sankcji w ramach G7 i innych jurysdykcji partnerskich. Oczywiście potrzebne są dodatkowe ograniczenia taryfowe i sankcje wobec Rosji i wszystkich tych, którzy ją wspierają. Presja z pewnością pomoże w zaprowadzeniu pokoju. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczyniają" - podsumował Zełenski.
Autorka/Autor: os/akw
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Państwowa Służba Ratownicza Ukrainy