Jeden chciał sfotografować lisa, drugi zastrzelić. Ten pierwszy twierdzi, że myśliwy z premedytacją celował w kierunku nory. Myśliwy broni się, że strzelił do lisa, bo ten miał zaatakować sarnę. Ale śledczy wyciągają własne wnioski. Efekt jest taki, że 37-letni Piotr Z. będzie miał kłopoty. Właśnie został oskarżony o polowanie i zastrzelenie lisa w okresie ochronnym.
Początek tej historii miał miejsce 4 maja 2018 roku. Pan Ryszard, miłośnik fotografii przyrodniczej, udał się do podwrocławskiego lasu. Chciał sfotografować lisa, którego widywał wcześniej w okolicy.
Po godzinie 18, "polując" z aparatem na zwierzę, usłyszał przejeżdżający nieopodal samochód. Chwilę później dostrzegł mężczyznę z bronią w rękach.
Mierzył w kierunku nory, oddał strzał
To był Piotr Z., który właśnie przyjechał do obwodu łowieckiego nr 165. Tego dnia mężczyzna posiadał upoważnienie do indywidualnego polowania. Ale nie miał prawa na odstrzał lisa w okresie ochronnym, obowiązującym od 1 kwietnia do 31 maja.
- Fotograf Ryszard A. zobaczył mężczyznę, który mierzył z broni myśliwskiej w kierunku nory, oddając następnie strzał. Mężczyzną tym okazał się Piotr Z., który po oddaniu strzału, wraz z inną osobą podszedł do nory, a następnie odjechał z miejsca zdarzenia - informuje Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Pan Ryszard zadzwonił po swojego kolegę, który przyjechał do lasu, i razem z nim odnalazł zwłoki lisa schowane w norze, przysypane piaskiem i zakryte korzeniami.
Myśliwy oskarżony
Piotr Z. został zatrzymany. Prokurator zarzucił mu polowanie i zastrzelenie lisa w okresie ochronnym. Myśliwy nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Śledczym wyjaśniał, że owszem, strzelił do lisa, ale tylko dlatego, że zaatakował on sarnę. Dodał także, iż zamierzał przekazać truchło lisa inspekcji weterynaryjnej.
Rzecz w tym, że fotograf, który przyłapał go strzelającego w lesie, żadnej sarny nie widział, natomiast tłumaczenia 37-latka o tym, że chciał przekazać martwe zwierzę inspekcji, były dla prokuratury niewiarygodne - przecież odjechał z miejsca zdarzenia, a lisa zostawił.
Po zebraniu materiału dowodowego Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia-Psie Pole skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Piotrowi Z. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w lesie pod Wrocławiem:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock