28-latek ze Śląska dwukrotnie będzie musiał tłumaczyć się przed sądem za niebezpieczną jazdę po autostradzie. - Policjanci z Rudy Śląskiej oraz z Bytomia skierowali do sądu wnioski o ukaranie mężczyzny - opowiada komisarz Magdalena Żubertowska ze śląskiej policji.
Na początku lipca informowaliśmy o tym, że policja stara się namierzyć kierowcę zielonego lamborghini, które 29 czerwca jechało opolskim odcinkiem autostrady A4. Jeden z podróżujących autostradą kierowców wysłał policji nagranie, na którym widać, jak sportowe auto wyprzedza z dużą prędkością inne - używając do tego pasa awaryjnego. W połowie lipca funkcjonariusze ustalili, że auto jest leasingowane przez jedną z firm. Po blisko trzech miesiącach od ukazania się filmu policja obwieściła, że już wie, kto mógł siedzieć za kierownicą.
- Auto było wtedy użytkowane przez 28-latka ze Śląska, dlatego początkowo zajmujący się sprawą policjanci z Brzegu wystąpili do naszych funkcjonariuszy o pomoc prawną. Mężczyzna został wezwany na policję, ale odmówił wskazania, kto w krytycznym momencie prowadził pojazd - opowiada kom. Magdalena Żubertowska.
Ponieważ 28-latek nie powiedział, kto siedział za kierownicą, sam stanie przed sądem. - Stosowny wniosek o ukaranie został wysłany do sądu - mówi policjantka.
Drugi wniosek
28-letni kierowca będzie tłumaczyć się przed sądem też w sprawie innego nagrania, które zostało zarejestrowane na terenie Komendy Powiatowej Policji w Rudzie Śląskiej.
Chodzi o film, który został opublikowany w sieci 28 lipca. Widać na nim sytuację, do której doszło na autostradzie A4, na odcinku z Katowic do Gliwic. Na nagraniu widać, że ruch na autostradzie był spowolniony - samochody jechały z niewielką prędkością, kiedy nagle ciąg pojazdów wyprzedziło zielone lamborghini. Ponownie po pasie awaryjnym.
- W tym wypadku policjanci ustalili, że za kierownicą siedział 28-latek - mówi policjantka kom. Żubertowska.
Trzeci film
W sieci można znaleźć trzeci film, na którym widać niebezpieczne manewry zielonego, sportowego auta. Na nagraniu słychać ryk sportowego silnika lamborghini, które w ekspresowym tempie minęło autora nagrania i jadący przed nim autobus. Następnie kierowca zjechał na prawy pas (na lewym dwa inne auta wyprzedzały autobus), a potem na pas awaryjny i znowu gwałtownie przyspieszył. Sportowe auto w czasie manewru wznieciło za sobą chmurę kurzu.
Kwestia odpowiedzialności za te manewry jeszcze jest analizowana przez policję.
Czytaj też: Trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów za "agresję drogową" na S7. Jest prawomocny wyrok sądu
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Opolska policja