Nawet do 12 lat więzienia grozi mężczyźnie, który w jednym z marketów w Długołęce (Dolnośląskie) ukradł butelkę wódki, chleb, konserwę ze śledziem i kawałek mortadeli. Gdy przyłapał go ochroniarz 34-latek zaczął grozić mu scyzorykiem. W końcu został zatrzymany przez policjantów.
- W markecie na terenie Długołęki 34-latek wziął ze sklepowej półki kilka produktów, a potem jak gdyby nigdy nic, bez płacenia próbował opuścić sklep - relacjonuje Krzysztof Marcjan z biura prasowego wrocławskiej policji. I dodaje, że szyki 34-latkowi pokrzyżował ochroniarz.
Groził scyzorykiem, uciekł ze śledziami
Zatrzymany przez pracownika marketu mężczyzna zaczął się awanturować. - 34-latek groził pracownikowi marketu trzymanym w ręce scyzorykiem, a następnie uciekł ze sklepu z torbą wypełnioną wódką, śledziami, mortadelą i chlebem - przekazuje policjant.
W sklepie mundurowi zabezpieczyli kurtkę rabusia, a w niej znaleźli około 20 porcji marihuany. Gdy namierzyli mężczyznę ten próbował chować się przed nimi w parkowych zaroślach. Bezskutecznie.
Był poszukiwany do odbycia kary
Podczas zatrzymania - według relacji policjantów - 34-latek miał być agresywny, znieważał policjantów i stawiał opór. Okazało się, że był poszukiwany do odbycia kary więzienia. Trafił prosto do policyjnego aresztu.
Teraz sklepowemu rabusiowi grozi do 12 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło w Długołęce:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock