Szybka reakcja strażaków ochotników z Czernej na Dolnym Śląsku sprawiła, że z płonącego budynku wielorodzinnego sprawnie udało się ewakuować wszystkich lokatorów. Łącznie 16 osób bezpiecznie opuściło swoje mieszkania. Nawet nie wiedzieli, że pali się ich dom.
W czwartek po godzinie 20 ogień pojawiły się na poddaszu trzykondygnacyjnego budynku wielorodzinnego w miejscowości Czerna w powiecie bolesławieckim. Płomienie szybko przedostały się na dach budynku.
Szybka reakcja ochotników
- Chłopaki, którzy trenowali na boisku nieopodal, zauważyli ogień. Część pobiegła do remizy, aby włączyć syrenę, inni polecieli ewakuować mieszkańców. Oni nie byli nawet świadomi, że ich dom się pali. Dym poszedł przez dach, w środku nie było nic czuć. Jak dotarliśmy na miejsce, to dach się palił przy kominie - relacjonuje Tomasz Majowski, naczelnik OSP Czerna.
Akcja od początku nie należała do najłatwiejszych. Zamieszkany przez sześć rodzin budynek jest wysoki. Zanim przyjechały jednostki Państwowej Straży Pożarnej, ochotnicy musieli sobie jakoś poradzić.
- Mamy tylko dwa tysiące litrów wody w zbiorniku. Chwała mieszkańcom, którzy nam pomogli zbudować linię zasilającą, abyśmy mogli podawać dalej wodę z samochodu. Podjąłem też decyzję, żeby wrzucić pompę do basenu należącego do jednego z sąsiadów. Na pierwszy rzut potrzebne są bardzo duże ilości wody. Dopiero wtedy nam jej starczało - tłumaczy Majowski.
Przyczyna nieznana
Ostatecznie na miejscu pracowało 11 zastępów straży pożarnej. Wszyscy mieszkańcy w porę opuścili budynek, nikomu nic się nie stało.
- Bardzo duże podziękowania dla mieszkańców i członków jednostki OSP Czerna, którzy podjęli szybkie działania. Najważniejsza rzecz - dokończono ewakuację, sprawdzono pomieszczenia na niższych kondygnacjach. Niestety, w związku z tym, że zaczął walić się dach, spadały dachówki, musieliśmy wycofać roty z budynku - relacjonował dowódca akcji gaśniczej Piotr Pilarczyk z bolesławieckiej straży pożarnej.
Strażacy kontynuowali działania z zewnątrz, używając drabin, podawali prądy gaśnicze na dach. Po dogaszeniu pożaru sprawdzone zostało poddasze.
Na miejscu był burmistrz Nowogrodźca, który zajął się pogorzelcami.
Pożar powstał na trzeciej kondygnacji albo na poddaszu. Na razie nie wiadomo, co było jego przyczyną.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław