W poniedziałek Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie zabójstwa czworga noworodków w Ciecierzynie na Opolszczyźnie. Decyzją SN kara 15 lat więzienia dla ojca jest ostateczna, natomiast sąd apelacyjny ponownie ma zbadać kwestię kary dla matki, pierwotnie skazanej na 25 lat więzienia.
Kasacje złożyli zarówno obrońcy skazanych, jak i - w zakresie wymierzonych kar - Prokurator Generalny.
- W odniesieniu do skazanego Dawida W. kasacje zostały oddalone i wyrok zapadły w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu jest ostateczny, bo ostateczne jest orzeczenie SN. Natomiast w odniesieniu do Aleksandry J. wyrok co do winy również jest ostateczny i nie podlega jakiemukolwiek dalszemu zaskarżeniu, natomiast sąd apelacyjny ponownie badał będzie kwestię kar jednostkowych, które można jej wymierzyć, jak i kary łącznej - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Adam Roch.
Zbrodnia, która wstrząsnęła Polską
Sprawa zbrodni z Ciecierzyna pod Kluczborkiem odbiła się głośnym echem w całym kraju. Do zabójstw doszło w latach 2013-2018 na wsi, gdzie mieszkała 28-letnia Aleksandra J. i jej 37-letni partner Dawid W. Pod koniec 2018 r. na posesji Dawida W. znaleziono szczątki czworga noworodków, których rodzicami byli oskarżeni. Policję powiadomili pracownicy społeczni, których zaniepokoił brak niemowlęcia w domu, choć domyślali się, że Aleksandra J. była w ciąży.
"Pierwsze dziecko urodziło się w 2013 r. Ostatnie dziecko - dziewczynka, przyszła na świat 30 listopada 2018 r. Kobieta zostawiała noworodki w torbach foliowych. Jak ustalili biegli, w jednym przypadku dziecko zostało uduszone przy pomocy elastycznego materiału zawiązanego wokół szyi. Pierwszego noworodka zakopała na terenie posesji, pozostałą trójkę schowała w nieczynnym piecu. Na miejscu zamieszkania oskarżonych znaleziono szczątki czworga dzieci - dwóch dziewczynek i chłopczyka. Płci czwartego dziecka nie udało się ustalić" - informowała wtedy prokuratura.
Najpierw dożywocie, później wyrok złagodzono
W marcu 2020 r. Sąd Okręgowy w Opolu skazał na kary dożywotniego pozbawienia wolności oboje rodziców. Od nieprawomocnego wyroku odwołała się obrona obojga oskarżonych. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który w kwietniu 2021 r. obniżył wcześniej orzeczone kary. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem matce wymierzono 25 lat, a ojcu - 15 lat więzienia. Jak podawano w mediach, w przypadku matki sąd wziął pod uwagę jej stan psychiczny, wpływ jej partnera, trudną sytuację życiową i obawę o to, że zostanie jej odebrane najstarsze dziecko. Z kolei - według mediów - w przypadku ojca sąd II instancji zmienił kwalifikację czynu z podżegania na pomocnictwo.
W sprawie głos zabrał Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. - Matka udusiła czworo własnych dzieci tuż po urodzeniu. Ich ojciec namawiał ją do zabójstw. Ciała noworodków trzymali w piecu. To wyjątkowo odrażające zbrodnie. Mimo to Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił kary dożywocia dla zabójców. Skierowałem kasację od tego oburzającego wyroku - informował przed rokiem Ziobro.
Brak refleksji u skazanej
Jak zaznaczył przedstawiający uzasadnienie poniedziałkowego orzeczenia SN sędzia Antoni Bojańczyk, w przypadku kobiety sąd apelacyjny obniżając jej karę pominął szersze odniesienie do wskazywanego przez prokuraturę bardzo dużego stopnia społecznej szkodliwości czynu cechującego się "zamiarem bezpośrednim wobec osób nieporadnych i całkowicie bezbronnych", fakt działania powtarzalnego i przemyślanego oraz brak głębszej refleksji u skazanej.
Tym bardziej, że - jak ocenił sędzia Bojańczyk - uzasadnienie orzeczenia sądu II instancji z 2021 r. nie było spójne i w części jego fragmentów "jest szczególnie silnie eksponowane to, że J. nie była pod presją ekonomiczną i psychiczną W. i że miała pełne rozeznania, samodzielność i autonomię w zakresie postępowania".
Natomiast w przypadku ojca SN - uznając argumentację sądu apelacyjnego - przyjął, że jego rola w zbrodniach była drugorzędna i polegała na "pomocnictwie psychicznym".
- Dostrzegając, że pomocnictwo jest zagrożone tą samą karą co sprawstwo, to jednak sąd apelacyjny prawidłowo wskazał na to, że było to pomocnictwo psychiczne, polegało na biernym zachowaniu się W. Nie zmniejsza to ładunku społecznej szkodliwości, ale ma wpływ przy finalnej ocenie wymiaru kary - zaznaczył sędzia Bojańczyk.
Oddalone kasacje obrońców
Według ustaleń sądów mężczyzna miał bowiem "akceptować fakt ukrywania przez partnerkę wszystkich ciąż oraz niekorzystania przez nią z opieki medycznej, tym samym umacniając ją w zamiarze zabójstwa i godząc się na śmierć dzieci".
SN oddalił natomiast kasacje obrońców obojga skazanych, wskazując, że były one próbą zakwestionowania potwierdzonych ustaleń sądów odnoszących się m.in. do świadomości W. o ciążach jego partnerki i faktu życia dzieci w momencie ich urodzeń.
W sądach ustalono, że matka udusiła dzieci bezpośrednio po porodzie. W sprawie przyznała się do winy. Mówiła, że zrobiła to, bo zależało jej na utrzymaniu związku z Dawidem W., od którego była - jak twierdziła - uzależniona ekonomicznie, emocjonalnie i z którym miała już kilkuletniego syna.
W. nie przyznał się do winy. W śledztwie zapewniał, że nic nie wiedział o ciążach swojej partnerki i losie ich czworga dzieci. Jednak m.in. z wyników badań na wykrywaczu kłamstw, którym poddano go, miało wynikać, że mężczyzna celowo próbował okłamać śledczych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław