Ze sprzedaży zostają wycofane dwie serie wody Żywioł Żywiec Zdrój mocno gazowana o pojemności 0,5 litra. W jednej z butelek wykryto chlor bądź pochodne chloru. Pan Maciej z Bolesławca po wypiciu dwóch łyków trafił do szpitala z poparzeniami przełyku i jamy ustnej. Przed wodą z etykietą Żywca od rana ostrzega policja i swoich mieszkańców urząd miasta Bolesławiec (woj. dolnośląskie).
- Woda była zafoliowana normalnie. Wyciągnąłem pierwszą z opakowania, chciałem się napić przed snem. Wziąłem dwa spore łyki. Poczułem, że to nie jest woda. Zaczęło mnie parzyć. Wyplułem wszystko na dywan. To było kwaśne, potwornie niedobre i żrące - opowiada w rozmowie z reporterem TVN24 Maciej Zielonka, który w nocy trafił do szpitala w Bolesławcu.
Jak mówią lekarze, jego stan ogólny jest dobry. Ma poparzenia przełyku i jamy ustnej. 31-latkowi grożą owrzodzenia jamy ustnej i przełyku, a rana będzie goiła się długo.
Już na tym etapie wyjaśniania sprawy Ewa Łomnicka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu
Woda była badana w Laboratorium Kryminalistycznym. Nie mamy jeszcze opinii ani stu procent wyników. Z tego, co wiem, była wyczuwalna silna woń chloru bądź pochodna chloru, mieszanina jakiejś substancji. Wyniki będą znane po południu albo w piątek rano. Niewątpliwie była to substancja chemiczna, bardzo szkodliwa Ewa Łomnicka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu w rozmowie z reporterem TVN24
powiedziała przed kamerą TVN24, że w zgrzewce było 12 butelek wody (11 z jednej serii, jedna z innej serii); dwie z nich otworzył poparzony mężczyzna, trzecią - ratownik medyczny, który przyjechał na miejsce. - W każdej z nich było czuć woń środka chemicznego - przekazała przed południem prokurator.
Parę minut po południu, w rozmowie telefonicznej z reporterką poinformowała, że ze wstępnych badań wynika, iż w jednej z przebadanych butelek, tej, z której pił pan Maciej, był chlor bądź pochodna chloru.
Niedługo potem zachodniopomorski sanepid wydał komunikat dotyczący rozlewni w Mirosławcu, skąd pochodziła woda.
Tymczasowo z obrotu wycofano produkty z dwóch partii, które znalazły się w zgrzewce zakupionej w Bolesławcu. Chodzi o partie oznaczone nr S 08/08/08:49/3/1 oraz S 20/04/11:04/3/1.
Sprawie postanowił się przyjrzeć także Główny Inspektorat Sanitarny. W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej GIS czytamy: "Państwowa Inspekcja Sanitarna podjęła natychmiastowe czynności kontrolne u producenta i dystrybutorów wody (...)".
S 08/08/08:49/3/1 S 20/04/11:04/3/1 numery partii wody Żywioł Żywiec Zdrój tymczasowo wycofanych z obrotu handlowego
Zamiast wody w butelce był kwas?
Policja, która zajmuje się sprawą, od rana informowała, że w półlitrowej butelce wody z etykietą "Żywioł Żywiec Zdrój" miała znajdować się substancja chemiczna. - Ustalamy, co to dokładnie mogło być - mówiła asp. sztab. Anna Kublik-Rościszewska z bolesławieckiej policji.
Zdaniem lekarzy ciecz w butelce była substancją kwasową. Jaką? Tego na razie nie wiadomo na pewno. - Na szczęście, jeśli w ogóle można mówić o szczęściu, to był kwas, a nie zasada. Gdyby w butelce była zasada, to mogłoby to się skończyć dużo gorzej - powiedział Nikolaj Lambrinow, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Bolesławcu.
Policja bada, nie sanepid. Miasto ostrzega
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że pan Maciej napił się wody z oryginalnie zapakowanej butelki. Na niej widniała etykieta "Żywioł Żywiec Zdrój". Ojciec mężczyzny kupił ją w jednej z bolesławieckich hurtowni. Policja zabezpieczyła wodę sprzedawaną w tej hurtowni. Szuka też osób, które mogły ją tam zakupić.
"Policja zabezpieczyła zgrzewkę, w której pozostało 10 fabrycznie zamkniętych butelek wody o pojemności 0,5 l oraz 2 nadpite butelki o tej samej pojemności" - informowały lokalne media.
Ustaliliśmy, że powiatowy sanepid w Bolesławcu nie prowadzi żadnych działań w sprawie. Jak powiedziała nam rzeczniczka dolnośląskiego sanepidu, zabezpieczoną wodę przekazano do Laboratorium Kryminalistycznego KWP we Wrocławiu.
Tymczasem urząd gminy w Bolesławcu od rana rozsyła powiadomienia SMS-owe do mieszkańców o ostrzeżeniu policji dot. wody Żywiec. O tej akcji poinformowali nas internauci na Kontakt 24.
"Jestem mieszkańcem Bolesławca. Chciałbym poinformować, że dziś otrzymałem ostrzeżenie z miasta przy pomocy SMS o niebezpiecznej sytuacji" - napisał na Kontakt 24 pan Maciej. Na dowód pokazuje zdjęcie ostrzeżenia.
Producent sugeruje, że zgrzewka nie była oryginalna
O sprawie chwilę po godz. 11 rozmawialiśmy na antenie TVN24 z Martyną Węgrzyn, rzecznikiem prasowym firmy Żywiec Zdrój. Poinformowała, że wszczęto już procedury wewnętrzne, powołano sztab kryzysowy.
- Sprawdzane jest to, czy sprawa dotyczy całej partii, czy jedynie tej butelki - powiedziała TVN24 Węgrzyn. I zapewniła, że firma współpracuje z sanepidem. W zakładzie w Mirosławcu, skąd pochodziła woda, trwa kontrola powiatowego sanepidu w Wałczu. Produkcja nie została jednak wstrzymana.
- Żadne organy nie zdecydowały o wstrzymaniu produkcji, bo pozostałe produkty z całą pewnością są bezpieczne dla zdrowia. W tej chwili prace w fabryce trwają. Gdyby sytuacja była inna, to produkcja byłaby zablokowana - tłumaczyła po godzinie 11 na antenie TVN24 przedstawicielka producenta.
- Od momentu zgłoszenia dokładamy wszelkich starań, żeby tę sytuację wyjaśnić - podkreślała rzeczniczka.
I przekonywała, że są powody, by sądzić, że zgrzewka nie była oryginalnie zapakowana. - Znajdowały się w niej wody pochodzące z różnych dni produkcji: z 20 kwietnia i 8 sierpnia. Mamy powody, by przypuszczać, że zgrzewka nie była oryginalnie zapakowana - oznajmiła na antenie TVN24 przedstawicielka Żywiec Zdrój. Zapytana o to, czy sugeruje, że butelka z wodą była podróbką odpowiedziała, że niczego "nie chciałaby sugerować", a "hipotez jest wiele".
Węgrzyn już wtedy informowała też, że producent podjął decyzję "o prewencyjnej blokadzie partii pochodzących z 20 kwietnia i 8 sierpnia". - Bardzo zależy nam na tym, by sytuacja została wyjaśniona. Gdy tylko tak się stanie, podamy komunikat - powiedziała rzecznik.
Producent: policja rozpatruje możliwość celowego zanieczyszczenia
Na stronie producenta opublikowano "stanowisko firmy Żywiec Zdrój w sprawie incydentu w Bolesławcu". Czytamy w nim: "Ustalono, że w zgrzewce zakupionej przez konsumenta znalazło się 11 butelek z partii produkcyjnej z sierpnia i jedna z kwietnia, co oznacza, że produkt nie był zapakowany oryginalnie przez Żywiec Zdrój". I dalej: "Wstępne ustalenia służb kontrolnych potwierdzają, że butelki z partii z 8 sierpnia nie budziły zastrzeżeń. Prowadzone są dalsze analizy butelki z 20 kwietnia 2016 r. - policja rozpatruje możliwość celowego zanieczyszczenia produktu substancją zawierającą chlor i umieszczenia jej w zgrzewce przez osobę trzecią".
O sprawę zapytaliśmy mundurowych. Jak mówi rzeczniczka bolesławieckiej policji to tylko jedna z możliwości branych pod uwagę przez służby.
Hurtownia: kupił zgrzewkę nierozpakowywaną, oryginalną
Na słowa rzeczniczki odpowiada współwłaścicielka hurtowni, w której zakupiona została zgrzewka.
- Nie ma możliwości, żeby butelki były przekładane, bo zgrzewka nie była rozpakowywana. Mężczyzna kupił całą zgrzewkę - zapewnia Ewa Naskręt, współwłaścicielka hurtowni TechBol z Bolesławca.
Rozstrzygnie prokuratura?
Sprawie przygląda się też prokuratura. - Nie mamy innych zgłoszeń o tym, żeby doszło do podobnych sytuacji. W tej chwili trwają czynności zarówno w Jeleniej Górze, jak i Mirosławcu i Bolesławcu. Wszystko dlatego, że dystrybucja wody wygląda tak, że z hurtowni w Mirosławcu ta jest wysłana do tej jeleniogórskiej, a finalnie do Bolesławca - wyjaśniała przed południem Ewa Łomnicka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu.
Jak informowała prokurator, w zgrzewce było 12 butelek wody, 11 z jednej serii i jedna z innej. Dwie z nich otworzył poparzony mężczyzna, trzecią ratownik medyczny, który przyjechał na miejsce. - W każdej z nich było czuć woń środka chemicznego - przekazała prokurator.
Po godzinie 12 prokuratura poinformowała, że znane są już wstępne wyniki badań butelki, z której napił się pan Maciej. - W środku ujawniono chlor bądź pochodną chloru. Nie wiadomo na razie, o jakim stężeniu - powiedziała Ewa Łomnicka w rozmowie telefonicznej z reporterką TVN24.
Chemiczna substancja zamiast wody znalazła się w butelce kupionej w Bolesławcu:
Autor: tam/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24