Choć od płonącej Australii dzielą ich tysiące kilometrów to strażacy ochotnicy z Brochocina (dolnośląskie) zgłosili Australijczykom swoją gotowość do pomocy. Jak przyznają, nie mają pieniędzy, ale mogą zaoferować swoje umiejętności i sprzęt. Teraz czekają na decyzję, czy ich pomoc jest potrzebna.
- Pomoc nie zna granic. Nie możemy zaoferować nic innego niż swoje umiejętności i sprzęt, którym dysponujemy - mówi Tomasz Halikowski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Brochocinie (powiat złotoryjski). I zastrzega: - Oczywiście nie mówimy o ciężkim sprzęcie strażackim.
"Uzupełnienie sił australijskich"
Co zatem oferują ochotnicy? - Zespół operatorów dronów wraz ze sprzętem, który ma zwiększyć skuteczność prowadzonych w Australii działań - wyjaśnia Halikowski.
Wykorzystanie polskich dronów miałoby pomóc australijskim strażakom w skuteczniejszym rozdysponowaniu sił i środków używanych w trakcie akcji gaśniczych i ratowniczych. - Ma być uzupełnieniem sił australijskich - podkreśla strażak.
Kilkanaście osób - nie tylko ochotników z Brochocina, ale także z innych jednostek - jest gotowych do wyjazdu. Ze sobą mogą zabrać sprzęt, który między innymi pokazuje obraz w ciemności i w dużym zadymieniu, skanujący teren, a także tak zwane drony-samobójcy przeznaczone do akcji w najcięższych warunkach.
Czekają na decyzję
Strażacy zgłosili w ambasadzie Australii w Warszawie oficjalną deklarację gotowości do pomocy w walce z pożarami, trawiącymi australijski kontynent od października 2019 roku. Teraz czekają na decyzję.
- Jeśli strona australijska wyrazi chęć skorzystania z naszej pomocy to będziemy musieli zebrać grupę wyjazdową i środki na transport. Najprawdopodobniej przeprowadzimy zbiórkę społeczną, która, znając Polaków, szybko się zacznie i szybko się skończy - podkreśla strażak ochotnik.
Australijczykom w walce z pożarami chcą pomóc między innymi strażacy z Brochocina:
Autor: tam/ks / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław