Przy jednej z dróg w zachodniej części amerykańskiego stanu Floryda błąkały się dwa niedźwiedzie. Nie byłoby w tym nic szczególnie zaskakującego, gdyby nie to, że naturalnym siedliskiem akurat tego gatunku jest archipelag na Alasce.
Funkcjonariusze policji w hrabstwie Okaloosa w zachodniej Florydzie odebrali nocny telefon od zaniepokojonego mężczyzny, który zauważył parę błąkających się po drodze niedźwiedzi. Mówił, że "nie wyglądają jak pospolite niedźwiedzie czarne" z tego stanu. W okolice społeczności Baker, bo tam pojawiły się zwierzęta, przyjechał zastępca szeryfa hrabstwa i również nie krył zdziwienia zastanym widokiem.
Na nagraniu z kamery na mundurze funkcjonariuszy widać, że zwierzęta wydawały się być oswojone i podchodziły do obu mężczyzn. Zastępca szeryfa określił je jako "ciekawskie". - Wspinają się na mój samochód - mówił na filmie udostępnionym w mediach społecznościowych.
Okazało się, że mężczyzna, który zawiadomił o spotkaniu z drapieżnikami, miał rację. Niedźwiedzie od ich naturalnego środowiska dzieliło około 5800 kilometrów. Jak się znalazły na Florydzie?
Pochodzą z Alaski i są największe na świecie
Specjaliści ds. dzikiej przyrody ze stanowej agencji ustalili, że to młode niedźwiedzie kodiackie (Ursus arctos middendorffi), które żyją wyłącznie na archipelagu Kodiak w rejonie Alaski. Jest to podgatunek niedźwiedzia brunatnego i największy niedźwiedź na świecie, odizolowany od innych niedźwiedzi od około 12 tysięcy lat. Dorosłe osobniki ważą nawet pół tony, czyli trzy razy więcej niż niedźwiedzie czarne zamieszkujące Florydę, a stojąc na tylnych łapach, osiągają nawet trzy metry wysokości. Liczebność kodiaków wynosi około 3500 - podaje Alaska Department of Fish and Game.
Na Florydzie występują tylko niedźwiedzie czarne, inaczej baribale, a jest ich tam około czterech tysięcy. Gatunek ten jest rozpowszechniony na terenach leśnych i górzystych Ameryki Północnej. Masa ciała samców może przekraczać 400 kilogramów. Zimą zwierzęta zapadają w płytki sen zimowy.
Policja: uciekły z zagrody
Zwierzęta przetransportowano w bezpieczne miejsce. Jak poinformowała policja, dochodzenie wykazało, że "niedźwiedzie uciekły z zagrody w rezydencji", gdzie mieszka "samozwańczy treser niedźwiedzi", któremu stawiano już zarzuty naruszenia prawa dotyczące dzikiej przyrody na Florydzie.
Do zdarzenia doszło 5 grudnia, ale służby poinformowały o nim i opublikowały nagranie 1 lutego, po zakończeniu śledztwa.
Źródło: USA Today, CBS News, Alaska Department of Fish and Game, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/Okaloosa County Sheriff's Office