Nad wschodnimi Stanami Zjednoczonymi utrzymuje się późna fala upałów. We wtorek gorąco dawało się we znaki mieszkańcom wielu miast, w tym Chicago czy Waszyngtonu. Skwar potrwa do weekendu, a miejscami spodziewane jest pobicie rekordów temperatury.
Według danych Narodowej Służby Pogodowej (NWS) od początku tygodnia nad sporą częścią wschodnich Stanów Zjednoczonych zalegają masy gorącego powietrza. We wtorek uciążliwe warunki występowały na terenie od Środkowego Zachodu po region Środkowego Atlantyku, w tym w Chicago, oraz w stolicy Stanów Zjednoczonych, Waszyngtonie - Dystrykcie Kolumbia.
W środę ostrzeżenia przed skwarem obejmowały obszar zamieszkany przez około 61 milionów ludzi. Ryzyko "skrajnego", najwyższego poziomu upałów dotyczy obszarów od St. Louis do Chicago, na północny wschód do Grand Rapids w Michigan. Termometry mają pokazać około 38 stopni Celsjusza, zaś temperatura odczuwalna może wzrosnąć do ponad 46 st. C. Gorąco ma zelżeć dopiero w weekend.
Na horyzoncie rekordowe upały
Sieć energetyczna PJM Interconnection, obsługująca 14 stanów na wschodzie kraju, ogłosiła alert z powodu możliwych przeciążeń i problemów w dostawie prądu. Sytuacja jest o tyle trudna, że w wielu miastach publiczne szkoły zaczęły lekcje, jednak nie wszystkie budynki wyposażone są w klimatyzację. W Chicago wprowadzono w związku z tym ograniczenia w zajęciach.
Media zwracały uwagę, że tak ekstremalne upały mogą powodować problemy zdrowotne szczególnie u tych, którzy pracują lub ćwiczą na zewnątrz. W miarę jak słaby front chłodny kieruje się na południowy wschód z Kanady, rdzeń upalnego powietrza ma przesunąć się do środy na południowy wschód z wysoką temperaturą bliską 38 st. C w Waszyngtonie. Podobny lub większy upał może dotyczyć Nowego Jorku i Chicago, gdzie zwykle o tej porze jest ok. 11 st. C chłodniej.
Źródło: PAP, NWS, CBS News
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SHAWN THEW