Jedna osoba nie żyje, a setki tysięcy odbiorców zostało bez prądu po tym, jak w północno-zachodnie regiony Stanów Zjednoczonych uderzyła potężna bomba cyklonowa. Żywioł niesie huraganowy wiatr i intensywne opady śniegu i deszczu. Prognozy na kolejne dni nie są optymistyczne.
Bomby cyklonowe to gwałtownie rozwijające się układy niżowe, w których ciśnienie może dodatkowo obniżać się o co najmniej 24 hektopaskale w ciągu doby. Towarzyszą temu zjawisku intensywne opady i silne porywy wiatru.
W ostatnich dniach takie zjawisko rozwijało się nad północno-zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych. Żywioł dotarł na ląd we wtorek, powodując rozległe zniszczenia w stanie Waszyngton, częściach Kalifornii i Oregonu oraz Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie.
Raz na dekadę
Jedna osoba nie żyje, a setki tysięcy mieszkańców nie mają prądu. Zdaniem amerykańskich meteorologów, tegoroczna bomba cyklonowa jest najsilniejszą od lat. Według biura National Weather Service (NWS) w Oregonie tak intensywna burza zdarza się w tym regionie raz na dekadę.
Prognozy wskazują na to, że niżowy układ będzie powodował ekstremalne ulewy, śnieżyce i wichury co najmniej do piątku. Według NWS burza wciąż może przybrać na sile i stać się tzw. "potrójną bombą cyklonową", trzykrotnie przekraczając kryteria wymagane do uznania jej za bombę cyklonową.
Pas zniszczeń
Przesuwający się od wielu godzin front atmosferyczny sieje spustoszenie w wielu amerykańskich i kanadyjskich miejscowościach. Huraganowy wiatr łamie drzewa, z których część przewraca się na domy. W Lynnwod, w stanie Seattle jedno z nich spadło na ośrodek dla bezdomnych, doprowadzając do śmierci 50-letniej kobiety - poinformowały lokalne służby.
"Jeśli możesz, udaj się na najniższe piętro, na jakie możesz i trzymaj się z dala od okien. Nie wychodź na zewnątrz, jeśli możesz tego uniknąć" - napisała straż pożarna w Bellevue, na wschód od Seattle.
Ekstremalne warunki atmosferyczne doprowadziły do uszkodzenia sieci elektrycznej. W środę w stanie Waszyngton, gdzie odnotowano wiatr o prędkości przekraczającej 120 km/h, około 650 tysięcy ludzi było bez prądu. Z brakiem energii zmaga się także 140 tysięcy mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie i dziesiątki tysięcy osób w Kalifornii i Oregonie.
W środę z powodu burzy kilka okręgów szkolnych w zachodniej części stanu Waszyngton zostanie zamkniętych lub zajęcia w nich zostaną opóźnione.
- Z powodu powszechnych przerw w dostawie prądu, powalonych drzew i silnego wiatru w niektórych rejonach, wszystkie budynki szkolne zostaną zamknięte w środę 20 listopada, a wszystkie zajęcia pozalekcyjne zostaną odwołane - poinformował w mediach społecznościowych okręg szkolny Eatonville, położony około 100 km na południe od Seattle
Fala deszczu i śniegu
Według prognoz front w najbliższych dniach będzie niósł potężne fale opadów deszczu i śniegu. Wszystko za sprawą tzw. rzek atmosferycznych, czyli rozległych tuneli aerodynamicznych, przenoszących w atmosferze ogromne ilości pary wodnej z ciepłych wód oceanu nad lądy średnich szerokości geograficznych.
Najsilniejsze opady deszczu mają rozpocząć się w środę i osiągnąć szczyt w czwartek w północno-zachodniej Kalifornii, gdzie może spaść nawet do 400 litrów wody na metr kwadratowy. Obowiązuje tam najwyższy stopień zagrożenia przed powodziami.
Na wyżej położonych obszarach spodziewane są intensywne opady śniegu i zamiecie śnieżne.
- Podróżowanie może być bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Siln wiatr może powodować poważne uszkodzenia drzew i linii energetycznych - ostrzegło biuro NWS w Seattle.
Amerykańcy eksperci twierdzą, że warunki zaczną się poprawiać w weekend, ale słabsze opady mogą utrzymywać się nawet do przyszłego tygodnia.
Źródło: CNN, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: NOAA