- Miejscowości pod miastem ucierpiały najbardziej. Strefa przemysłowa jest doszczętnie zniszczona - opisywał w rozmowie z redakcją Kontaktu24 pan Wojciech, który przebywa w hiszpańskiej Walencji, dotkniętej przez katastrofalną i tragiczną w skutkach powódź. Jak relacjonowała pani Justyna, w sklepach spożywczych brakuje podstawowych produktów, a transport publiczny jest sparaliżowany.
Region Walencji jest jednym z tych, które ucierpiały najbardziej we wtorkowych powodziach w Hiszpanii. Władze poinformowały w środę o śmierci prawie stu osób. Woda zabierała wszystko, co napotkała na swojej drodze. Zalanych zostało wiele dróg i budynków, zniszczone są samochody i mieszkania.
"Miejscowości pod miastem ucierpiały najbardziej"
Skontaktował się z nami Polak, który od pół roku mieszka w mieście Walencja, stolicy prowincji. - Jeżdżę samochodem ciężarowym, który jest mobilnym warsztatem. We wtorek wyjeżdżałem akurat do Malagi, ale już po drodze złapała mnie kiepska pogoda. To było jakoś po godzinie 20, strasznie wiało - mówił pan Wojciech.
Jak przekazał, w środę rano wrócił do Walencji. - Od godziny 6 próbuję dostać się do domu i warsztatu, który prowadzę. Obawiam się, że mogło po nim nic nie zostać - mówił wczesnym popołudniem w rozmowie z redakcją Kontaktu24. - Samo centrum nie ucierpiało bardzo, jednak miejsca wokół, na przykład strefa przemysłowa, jest doszczętnie zniszczona - zaznaczył.
- Miejscowości pod miastem ucierpiały najbardziej. Widziałem z okna samochodu skutki powodzi. Helikoptery ratunkowe, które unosiły się nad zniszczonymi domami. Tragedia - opisywał pan Wojciech.
"Przejechaliśmy dwa kilometry i taksówka utknęła"
Odezwał się do nas również pan Adam, który we wtorek wieczorem miał wrócić do Polski, jednak utknął w Walencji.
- Mieliśmy lot do Gdańska o 22.30, ale został odwołany. O czwartej nad ranem chcieliśmy wrócić do naszego apartamentu. Przejechaliśmy dwa kilometry i taksówka utknęła ze względu na zalaną drogę. Musieliśmy iść mostem pieszo. Mamy ze sobą malutkie dziecko - mówił. - W środę loty zostały wznowione, ale ciężko dostać się na lotnisko. Nam udało się zarezerwować lot na piątek z Alicante. Jeszcze nie wiemy, czy uda nam się wrócić, bo drogi są zablokowane. Służby sugerują, aby nie przemieszczać się pomiędzy miastami - opowiadał pan Adam.
Jak dodał, w sklepach zaczyna brakować produktów. - Ludzie zaczynają wykupować wszystko - powiedział.
"Sklepy zostały niemal opróżnione z podstawowych produktów"
Skontaktowała się z nami również pani Justyna, Polka mieszkająca na stałe w Walencji. - Sytuacja w mieście zaczyna się stabilizować, ale w wielu dzielnicach nadal występują przerwy w dostawach prądu i wody, a sklepy zostały niemal opróżnione z podstawowych produktów. Całkowicie wykupiona została woda, brakuje też owoców, warzyw, mięsa i pieczywa - mówiła.
Kontynuowała, że transport publiczny został sparaliżowany. - Metro nie kursuje, a wszystkie pociągi międzymiastowe, w tym połączenia do Madrytu, zostały zawieszone do odwołania - relacjonowała.
Źródło: Kontakt24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24