W Czechach trwa walka z powodzią. Czeska policja poinformowała w poniedziałek o pierwszej potwierdzonej ofierze śmiertelnej żywiołu. Mężczyzna utonął w rzece Krasovka w pobliżu miejscowości Bruntal w województwie morawsko-śląskim. W tym samym regionie policja i strażacy poszukują siedmiu zaginionych osób.
W Czechach sytuacja jest dramatyczna, ewakuowano łącznie ponad 12 tysięcy mieszkańców. Ćwierć miliona domów nie ma prądu. Policja poinformowała w poniedziałek o pierwszej ofierze śmiertelnej żywiołu. Mężczyzna utonął w rzece Krasovka w pobliżu miejscowości Bruntal w województwie morawsko-śląskim.
Trwają poszukiwania siedmiu zaginionych osób, dotychczas poszukiwano czterech. Wśród nowych zaginionych jest między innymi mieszkaniec domu seniora, którego porwał nurt rzeki w miejscowości Kobyle.
Opady w Czechach
Prognozy przewidują, że opady w Czechach nie będą już tak intensywne jak w czasie weekendu. Będzie padać, ale deszcze przemieszczają się ze wschodu na zachód i na południe - podał Instytut Hydrometeorologiczny. Mniej będzie padać w Karkonoszach i Jesionikach, więcej na Szumawie. Zdaniem ministra środowiska Petra Hladika najtrudniejsza sytuacja będzie w południowych Czechach. W dorzeczu Odry wody zaczęły opadać, pogorszyła się natomiast sytuacja w dorzeczu Morawy. Fala powodziowa na Opawie, która jest dopływem Odry, ma za sobą kulminację, która trwała sześć godzin. W mieście Opawa, gdzie trzeba było ewakuować całe osiedle, nie pada, co pozwala na kontynuowanie ewakuacji z zalanych terenów. W ewakuacji pomagały śmigłowce, ponieważ z uwagi na bardzo silny nurt wody strażacy nie mogli wykorzystać pontonów i łódek. Trudna sytuacja panuje w Boguminie na czesko-polskiej granicy. Fala kulminacyjna na Odrze jeszcze nie przepłynęła, znaczna część miasta jest pod wodą. Mieszkańcy nie mają prądu, bardzo źle działają telefony komórkowe. Organizowane jest zaopatrzenie w wodę pitną i żywność. W niedzielę obniżono prognozę przepływu wody podczas fali kulminacyjnej z dwóch tysięcy metrów sześciennych do nawet półtora tysiąca metrów sześciennych na sekundę.
Miasto zalane w 70 procentach
Miasto Litovel, które leży nad rzeką Morawą, jest zalane w 70 procentach. Do części budynków nie ma dostępu, drogi dojazdowe są zalane. Kulminacja fali powodziowej spodziewana jest w poniedziałek po południu. W mieście nie ma prądu - poinformował starosta miasta Viktor Kohout. Szef czeskiej policji Martin Vondraszek poinformował, że władze nie zanotowały w całym kraju żadnej próby rabunku mienia pozostawionego przez powodzian.
Spadło prawie pół tysiąca litrów na metr kwadratowy
Jak przekazała synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek, w poniedziałek rano suma opadów za okres 12-16.09 wyniosła na stacji opadowej Bělá pod Pradědem (powiat Jesionik) 486 litrów na metr kwadratowy. Na tej stacji odnotowano najwyższą sumę opadów w 1997 roku - było to 455 l/mkw.
Mieszkańcy Jesionika, blisko granicy z Polską, opowiadali, jak wygląda zalane miasto. - Jak woda opadnie całkowicie, to będą znane straty. W 1997 roku tak nie było, wtedy tutaj było sucho. Teraz mój garaż i piwnica są zalane. Do piwnicy jeszcze nie wchodziłem i chyba nie chcę. Najgorsze za nami, ale przed nami jeszcze wiele pracy. Jeszcze kilka dni temu tu na rogu stał sklep. Właściciel przez trzy godziny próbował wypompować wodę, ale w końcu się poddał - powiedział Jan Prihoda, mieszkaniec powiatu Jesionik.
- Do niedawna tutaj stał mój dom, ale teraz już go nie ma. W ciągu 10 minut wody napadało tyle, że nie byłem w stanie wejść do samochodu. Musieliśmy użyć traktora, by przenieść auto w suche miejsce. Sami musieliśmy skakać przez okna, by wydostać się z domu - relacjonował Jan Schopf, inny mieszkaniec.
Ciężka sytuacja utrzymuje się w Opawie i Karniowie w województwie morawsko-śląskim oraz w rejonie Frydlantu położonego w województwie libereckim. Czeskie władze wprowadziły stan zagrożenia na terenie Frydlantu położonego tuż przy granicy z Polską. Poważne problemy notowano też w Troubkach w województwie ołomunieckim.
Trudna sytuacja po opadach deszczu
W Troubkach, które były symbolem tragicznej powodzi w 1997 roku (wówczas zginęło dziewięć osób), woda całkowicie zniszczyła ponad 200 domów. W sobotę podczas posiedzenia lokalnego sztabu kryzysowego zdecydowano o ewakuacji mieszkańców Troubek. Decyzja miała dotyczyć 700 osób, ale zgodziło się na nią tylko kilkudziesięciu mieszkańców.
Minister spraw wewnętrznych Vit Rakuszan ponowił apel, aby w regionach bezpośrednio zagrożonych powodzią ludzie słuchali strażaków i ratowników i nie odmawiali ewakuacji. Zapowiedział też, że policja z całą surowością będzie ścigać osoby, które w obliczu powodzi zachowują się nieodpowiedzialnie i kąpią się w wezbranych rzekach, próbują wypraw kajakowych lub na paddlebordach.
Ministerstwo obrony poinformowało, że czeskie śmigłowce ze stacjonującej w Polsce jednostki Heli Unit, na prośbę szefa polskiego sztabu generalnego, będą mogły być zaangażowane w akcje ratownicze podczas powodzi w Polsce. Czeskie śmigłowce stacjonują w Polsce od początku 2024 roku w ramach sił operacji specjalnych SOF i wspierają wschodnią flankę NATO.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MARTIN DIVISEK