Południowo-wschodnie regiony Australii od kilkunastu dni doświadczały ogromnych ulew. Z powodu powodzi życie straciło co najmniej 21 osób. W czwartek przekazano, że w wielu regionach woda powodziowa zaczęła opadać. Władze poinformowały, że wiele domów nie nadaje się już do dalszego mieszkania.
Tysiące Australijczyków wróciło już do swoich domów po rozległych powodziach. W czwartek w wielu regionach ulewy zaczęły ustawać, a woda powodziowa opadać. Władze kraju zwiększyły wysiłki związane z usuwaniem skutków katastrofy. Przedstawiono także nowe pakiety pomocowe dla mieszkańców, którzy w wyniku powodzi stracili domy.
Mnóstwo zniszczeń
W południowo-wschodnich regionach Australii deszcz padał niemal nieprzerwanie od końca zeszłego miesiąca. Poziom wody w rzekach rósł bardzo szybko, zbiorniki się przepełniły i wylały, odcinając całe miasta od świata. Liczba ofiar śmiertelnych wyniosła co najmniej 21 osób.
- Wiele osób wraca teraz do swoich domów w bardzo trudnych warunkach. Mnóstwo budynków nie nadaje się do zamieszkania - powiedział premier stanu Nowa Południowa Walia Dominic Perrottet.
Jak dodał, w samym regionie Northern Rivers doszczętnie zniszczonych zostało około 3 tysięcy budynków. W tymczasowych schronach wciąż przebywa ponad 1,2 tysiąca ludzi.
Jedna z najbardziej ekstremalnych klęsk żywiołowych
Ekipy ratunkowe, wspierane przez wojsko, wykorzystywały bardziej sprzyjające warunki pogodowe, by usunąć zniszczenia z dróg i dostarczyć mieszkańcom niezbędnych produktów. Część mieszkańców nadal jest pozbawionych dostaw prądu i łączności.
W środę premier Australii Scott Morrison wydał decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
W raporcie australijskiej agencji Climate Council opisano ostatnie powodzie jako jedną z najbardziej ekstremalnych klęsk żywiołowych w historii kraju. Jak dodano, zniszczenia mają szeroki zasięg, a łączną wartość szkód oszacowano na 1,77 miliarda dolarów.
Źródło: Reuters