Wysokie fale spowodowały szkody w popularnej miejscowości wypoczynkowej w Meksyku. Fala sztormowa wdarła się do hoteli i klubów oraz zabrała spory kawałek plaży. Za zniszczenia odpowiedzialna jest burza Alberto, która w zeszłym tygodniu przeszła nad Meksykiem.
W czwartek w wybrzeża kontynentu amerykańskiego uderzyła burza tropikalna Alberto. Pierwsza w tym sezonie nazwana burza na Atlantyku przeszła przez północny Meksyk i południowy Teksas, przyczyniając się do śmierci czterech osób i powodując poważne podtopienia i osuwiska.
Ulewy w raju
Po przejściu burzy tropikalnej Alberto w wybrzeże Meksyku uderzyła wyjątkowo wysoka fala sztormowa, która spowodowała szkody w popularnej miejscowości plażowej Playa del Carmen. Woda uszkodziła fundamenty oraz wyposażenie klubów plażowych i hoteli. Skurczyły się również plaże - teraz turyści mogą cieszyć się znacznie węższymi skrawkami piasku.
- W dzisiejszych czasach natura daje jasno do zrozumienia, kto tu rządzi. Kiedy mówimy, że to nasza własność, to tak nie jest, bo natura jest właścicielem tego terytorium - przekazał w rozmowie z agencją Reutera jeden z mieszkańców miasta.
- Mieliśmy największy przypływ w ciągu ostatnich trzech lat - powiedziała Maria de Lourdes Vargas, która w gminie Playa del Carmen odpowiada za kwestie ochrony środowiska. - Nauczyliśmy się, że musimy pozwolić naturze działać samodzielnie.
Władze miasta mają nadzieję, że plaże powrócą do normalnego stanu, ale przyznały, że w tym roku intensywność deszczu towarzyszącego burzy była znacznie większa niż w poprzednich latach. Może zatem okazać się, że część plaż zostanie utracona na dobre.
Źródło: Reuters