Do 37 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych ataku zimy w amerykańskim hrabstwie Erie. Jak podały władze, wiele spośród zmarłych zostało uwięzionych w zaspach lub w domach pozbawionych ogrzewania. Trwa usuwanie skutków burzy śnieżnej, w tym udrażnianie dróg i przywracanie dostaw prądu. Teraz synoptycy prognozują odwilż. - Spodziewamy się szybkich roztopów, przygotowujemy się na możliwość wystąpienia powodzi - przekazał zarządca Erie Mark Poloncarz.
Jak potwierdził w środę wieczorem zarządca hrabstwa Erie Mark Poloncarz, liczba ofiar śmiertelnych śnieżycy w hrabstwie wzrosła do 37. Większość ofiar znaleziona została w zaspach lub zasypanych samochodach, ale część osób zginęła w niedogrzanych domach oraz w wyniku opóźnień w przybyciu ratowników medycznych.
"W tym momencie mamy wiele niezidentyfikowanych ciał" - napisał Poloncarz w mediach społecznościowych.
Poszukiwania ofiar trwają
Władze hrabstwa przekazały, że od kilku dni Gwardia Narodowa sprawdza domy w dzielnicach miasta Buffalo i na jego przedmieściach, gdzie przez długi czas nie było prądu. Służby poszukują ludzi, którzy od przebywania w nieogrzewanych domostwach mogli doznać hipotermii lub innych poważnych zaburzeń. Do późnej nocy w środę oddziały Gwardii sprawdziły 850 domów.
Zarządca hrabstwa dodał, że oddziały ratunkowe będą odwiedzać każde gospodarstwo domowe, w którym mieszkańcy zadzwonili na specjalną infolinię alarmową, ale byli poza zasięgiem personelu ratunkowego w trakcie śnieżycy.
Zdążyć przed powodzią
W środę na ulice hrabstwa wyjechało 80 buldożerów, które ładowały nagromadzony śnieg do około 120 ciężarówek. Celem było udrożnienie co najmniej jednego pasa ruchu na każdej ulicy. W środę temperatura wzrosła powyżej zera, a prognozy przewidywały dalszą odwilż i wiosenne temperatury. Tak gwałtowna zmiana może spowodować powodzie i wezbrania, a jednocześnie szybko zmienić zamarznięty krajobraz regionu w błoto pośniegowe.
- W ciągu najbliższych dwóch dni spodziewamy się szybkich roztopów, ponieważ temperatura wzrośnie do około 10 stopni powyżej zera - powiedział Poloncarz. - Przygotowujemy się na możliwość wystąpienia powodzi.
Poloncarz poinformował również, że w środę wieczorem w hrabstwie Erie została przywrócona praktycznie cała elektryczność. Dostępu do prądu nie miało jedynie 62 odbiorców. O północy czasu lokalnego (w Polsce była wtedy godzina 6 rano) zniesiono także zakaz poruszania się cywilnymi pojazdami po Buffalo.
Społeczność trzymała się razem
W Buffalo i okolicy w święta spadło ponad 140 centymetrów śniegu, a zamieć zerwała linie energetyczne. Służby nie byli w stanie odpowiedzieć na setki wezwań, dlatego mieszkańcy hrabstwa pomagali sobie nawzajem.
Jak opowiada Sha'Kyra Aughtry z Buffalo, w trakcie śnieżycy usłyszała prośby o pomoc. Jej chłopak wniósł 64-letniego Joe White’a do domu. Mężczyzna próbował ogrzać dłonie za pomocą plastikowej siatki na zakupy, ale ta przymarzła do jego skóry. Para użyła suszarki, aby stopić lód z jego silnie odmrożonych rąk.
Kobieta próbowała skontaktować się z Gwardią Narodową i ratownikami medycznymi, ale na próżno. Zdesperowana, poprosiła o pomoc na Facebooku. Wraz z kilkoma osobami, którzy odśnieżyli najpierw dom, odwiozła White’a do szpitala. Mężczyzna z ciężkimi odmrożeniami dochodzi do siebie na oddziale intensywnej terapii.
Pod względem gwałtowności, długości i liczby ofiar śmiertelnych, świąteczna burza okazała się bardziej tragiczna od zamieci w z 1977 roku. Atak zimy przyczynił się do śmierci 30 osób i stanowił punkt odniesienia, w stosunku do którego mierzono wszystkie zdarzenia pogodowe.
Źródło: Reuters, PAP, AccuWeather, tvnmeteo.pl