W berlińskim Muzeum Obrzydliwej Żywności można spróbować pieczonych świerszczy, byczego prącia czy smażonej tarantuli. - Chcę prowadzić działania edukacyjne na temat uprzedzeń kulinarnych i kulturowych - mówi dyrektorka Aleksandra Bernsteiner.
W zbiorach muzeum jest ponad 90 eksponatów z całego świata, w tym młode myszy zakonserwowane w winie ryżowym, smażone świnki morskie i tarantule, pieczone świerszcze czy prącie byka. Tego wszystkiego odwiedzający mogą spróbować w specjalnym "barze degustacyjnym".
- Celem naszego muzeum jest pokazanie, że wstręt jest bardzo różnorodny. Kiedy stykamy się z produktem, może nie być on tak odrażający. Wtedy jest czymś bardziej dziwnym niż obrzydliwym - wyjaśnia agencji informacyjnej Reutera dyrektorka Muzeum Obrzydliwej Żywności w Berlinie Aleksandra Bernsteiner.
Jednym z takich produktów jest także Surströmming, czyli śledzie, które fermentują w puszcze. To tradycyjna szwedzka potrawa. - Otwieramy ją (puszkę - red.) na specjalne okazje, tylko pod wodą, na zewnątrz, na ulicy. Z powodu zapachu nigdy nie robimy tego w środku - mówi Bernsteiner.
- Chcę prowadzić działania edukacyjne na temat uprzedzeń kulinarnych i kulturowych - dodaje dyrektorka muzeum.
"Ta wystawa jest jedyna w swoim rodzaju"
- Spróbowałem kilku rzeczy. Były w porządku. Świerszcze są w sam raz, można zjeść ich sporo. Ale jestem naprawdę podekscytowany wąchaniem różnych rzeczy. Myślę, że to może być naprawdę trudne doświadczenie - opowiada turysta z Czech, Jakub Modes.
Jak mówi turystka Barbara Czepanska, "ta wystawa jest jedyna w swoim rodzaju. Nie widziałam czegoś takiego nigdzie indziej".
Źródło: Reuters