Niecałe 30 stopni Celsjusza pokazały w czwartek termometry w Polsce. To znaczna różnica w porównaniu prognozowaną temperaturą na mapie opublikowanej pod koniec lipca, według której miało być powyżej 40 stopni. Dlaczego takiego upału nie było? Wyjaśnił to Piotr Szuster z Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW.
W czwartek, 8 sierpnia, termometry w naszym kraju wskazały maksymalnie blisko 30 stopni Celsjusza. Najwyższą wartość, dokładnie 28,8 st. C, odnotowano w Raciborzu (województwo śląskie) - podał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Według prognozy przygotowanej przez Amerykańską Administrację Oceaniczno-Atmosferyczną (NOAA), którą pod koniec lipca opublikowano w sieci, w południowej, a także środkowej Europie 8 sierpnia miał panować ogromny upał. Mapa pokazywała, że we wschodniej i środkowej Polsce temperatura miałaby osiągnąć nawet 41 st. C. Ta informacja szybko obiegła internet, a mapę pokazywały kolejne portale.
Skąd taka różnica?
Dlaczego rzeczywiście odnotowana temperatura tak mocno różniła się od tej z prezentowanej na mapie? Jak wyjaśnił w czwartek w mediach społecznościowych Piotr Szuster z Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW, wynika to z wielu czynników. Jednym z najważniejszych jest długość okresu, na jaki przygotowywana jest prognoza. Im więcej czasu dzieli moment jej opracowania od dnia, którego dotyczy, tym bardziej może ona różnić się od faktycznie zarejestrowanej temperatury.
"Wynika to z założonych przybliżeń różnicowych równań różniczkowych, niedokładnego modelu terenu, niepewności pomiarów" -wyliczał Szuster.
Źródło: IMGW, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Darkfoxelixir/Shutterstock/IMGW_CMM