Koronawirus coraz częściej dotyka dzieci, także te najmłodsze. Lekarze z całego świata są zdania, że przyczyną niepokojących statystyk stały się czynniki takie jak pojawienie się dwóch niebezpiecznych wariantów SARS-CoV-2, a także brak szczepień dla tej grupy pacjentów. O tym, jak sytuacja wygląda w Polsce, opowiadała na antenie TVN24 doktor Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W wielu krajach świata odnotowuje się wzrost zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 wśród dzieci, w krajach takich jak Francja, Wielka Brytania, RPA, Kanada i Australia. Za główne przyczyny uznaje się pojawienie się bardziej zaraźliwych wariantów, jak delta i omikron oraz brak szczepień wśród dzieci.
Ile dzieci choruje na COVID-19
Dzieci i młodzież zwykle wykazują mniej objawów w przypadku zakażenia SARS-CoV-2 i są one łagodniejsze w porównaniu z dorosłymi, a także rzadziej niż dorośli doświadczają ciężkiego przebiegu choroby. Są przez to rzadziej poddawane testom, a zakażenia nie są zgłaszane. Oprócz tego, na co zwraca uwagę Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), dzieci w wieku poniżej pięciu lat są bardziej narażone na inne choroby, których objawy pokrywają się z COVID-19, takie jak zapalenie płuc i inne wirusowe infekcje górnych dróg oddechowych, co może prowadzić do błędnej klasyfikacji.
Najnowsze dane zgłoszone do WHO pokazują, że dzieci poniżej piątego roku życia stanowiły dwa procent przypadków i 0,1 proc. zgonów związanych z koronawirusem na całym świecie od wybuchu pandemii. W przypadku dzieci w wieku od pięciu do 14 lat jest to siedem proc. przypadków i 0,1 proc. zgonów, a u osób w wieku od 15 do 24 lat odpowiednio 15 proc. i 0,4 proc. przypadków śmiertelnych.
W wielu państwach potwierdzono już, że dzieci stopniowo stanowią wyższy odsetek zakażeń. W Stanach Zjednoczonych wraz z pojawieniem się wariantu delta, od końca czerwca do połowy sierpnia liczba hospitalizacji dzieci i młodzieży zwiększyła się prawie pięciokrotnie, a wśród dzieci poniżej piątego roku życia wskaźnik ten wzrósł dziesięciokrotnie. Analiza Kaiser Family Foundation wykazała, że w sierpniu i wrześniu COVID-19 był szóstą przyczyną zgonów wśród dzieci w wieku od pięciu do 15 lat. Obecnie zakażenia dzieci w przedziale wiekowym od 5 do 11 lat stanowią ponad jedną na 10 nowych infekcji.
W Anglii w ostatnich miesiącach najwięcej infekcji w przeliczeniu na 100 tysięcy przebadanych odnotowano w grupie wiekowej od 10 do 19 lat. Podobnie w Kanadzie dzieci poniżej 12. roku życia były w listopadzie największą grupą wśród zakażonych (20 proc., choć stanowią ok. 12 proc. całej populacji). Na początku grudnia francuski wskaźnik zapadalności na COVID-19, czyli tygodniowa liczba infekcji w przeliczeniu na 100 tys. osób, przekroczył poziom 300 w całym kraju, ale wyniósł aż 650 dla dzieci w wieku od sześciu do 10 lat, najwięcej od początku epidemii. Z kolei wzrost hospitalizacji dzieci w RPA przypisuje się występowaniu nowego wariantu omikron.
Wiek a podatność na chorobę
Wzrost odsetka infekcji wśród dzieci nie jest zaskakujący, ponieważ szczepieni są głównie dorośli (również dawkami przypominającymi), którzy dzięki temu mniej chorują. Warto zauważyć, że nie wszędzie bezwzględna liczba infekcji u dzieci wzrosła. W australijskiej Nowej Południowej Walii pomimo wzrostu odsetka zakażeń wśród dzieci, liczba infekcji pozostała mniej więcej taka sama przed i po 3,5-miesięcznym lockdownie, który zakończył się w październiku.
W badaniu przeprowadzonym w jednym z najgęściej zaludnionych miast na świecie, Bnej Brak w Izraelu, w którym wszyscy członkowie gospodarstwa domowego mieli kontakt z osobą zakażoną, u dzieci w wieku 5–17 lat wykazano o 61 proc., a dzieci w wieku 0–4 lat o 47 proc. mniejsze prawdopodobieństwo zakażenia w porównaniu z osobami dorosłymi mieszkającymi w tym samym domu. Szczegółowy związek między wiekiem a podatnością na infekcje wymaga dalszych badań, zaznacza WHO, dodając , że istnieją dowody na to, że dzieci mogą zarażać innych w mniejszym stopniu niż starsza młodzież i dorośli.
COVID-19 był początkowo znacznie łagodniejszy u małych dzieci niż u dorosłych, ale wariant delta doprowadził do wzrostu liczby i nasilenia przypadków pediatrycznych. Gorączka i kaszel są częstymi objawami zarówno u dorosłych, jak i dzieci; duszności częściej występują u dorosłych. Dzieci mogą mieć zapalenie płuc, z wyraźnymi objawami lub bez nich, ból gardła, nadmierne zmęczenie lub biegunkę.
Dane amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) pokazują, że dzieci poniżej 2. roku życia, cierpiące na otyłość lub przewlekłą chorobą płuc, a także wcześniaki, są bardziej narażone na poważny przebieg COVID-19, wymagający pobytu w szpitalu.
Niebezpieczny PIMS
Oprócz tego młodsze dzieci wydają się być najbardziej podatne na wieloukładowy zespół zapalny u dzieci (inaczej: MIS-C lub PISM), czyli poważne powikłanie występujące kilka tygodni po zakażeniu COVID-19. PIMS wynika z niekontrolowanej i nadmiernej aktywacji układu immunologicznego i może przebiegać łagodnie lub ciężko. Jego charakterystyczne objawy to m.in. zapalenie ogólnoustrojowe z gorączką, bólem brzucha, wymiotami, biegunką i z zapaleniem spojówek.
Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że ze względu na stosunkowo małą liczbę wykonywanych u dzieci testów, nie jest znana dokładna liczba chorujących na PIMS. Z analiz prowadzonych we Francji wynika, że na 10 tys. dzieci zakażonych SARS-CoV-2 PIMS diagnozuje się u dwojga dzieci. Zauważono również różną liczbę zachorowań na PIMS w różnych szerokościach geograficznych - z największą liczbą w południowej Azji i w Ameryce Łacińskiej. Według danych udostępnionych przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom połowa przypadków PIMS dotyczyła osób w wieku od pięciu do 13 lat, a u dwóch trzecich dzieci dotkniętych PIMS objawy utrzymują się ponad 60 dni po postawieniu diagnozy.
COVID-19 a polskie dzieci
Lekarze z Polski także zauważają, że do placówek medycznych trafia coraz więcej dzieci.
- Większość dzieci przechodzi zakażenie bezobjawowo lub łagodnie. Natomiast w tej chwili przechodzimy falę [wariantu - przyp. red.] delta, która jak wiemy dobrze, dotyczy dzieci w dużo większym stopniu. Wirus w tym wariancie jest bardziej zakaźny, więc dzieci chorują w niespotykanych dotąd liczbach. Z związku z tym jeśli bardzo dużo dzieci choruje, to ten niski odsetek dzieci, które chorują ciężej, daje większą bezwzględną liczbę. [...] Także potwierdzam, oczywiście w naszym szpitalu również jest coraz więcej dzieci poważnie chorych - opowiadała w programie "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 doktor Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak mówiła lekarz, zdarzają się sytuacje w których pacjent wymaga tlenoterapii lub skorzystania z respiratora. Najczęściej dotyczą jednak nastolatków, szczególnie z problemami współistniejącymi, takimi jak nadwaga czy choroby przewlekłe. Drugą grupą ciężej chorych pacjentów są niemowlęta.
Szczepienia na COVID-19 u dzieci
Do szpitali trafia też bardzo dużo pacjentów powyżej 12. roku życia, którzy mogą już skorzystać ze szczepienia.
- Te dzieci ciężko chore, które wymagają wysokoprzepływowej tlenoterapii czy te które trafiają do OIOM-ów to są osoby niezaszczepione. Trafiają też do nas dzieci w każdym wieku, zaszczepionych rodziców, gdzie całe rodziny chorują czy starsze, zaszczepione dzieci, ale to są wszystko zachorowania łagodne. To, że dzieci u nas są, to zazwyczaj jest pochodna jakichś innych problemów medycznych - stwierdziła.
Jak dodała Okarska-Napierała, szczepienia dla dzieci powyżej 5. roku życia, które ruszą już niebawem, są koniecznością wobec tak niezwykle nasilonej pandemii. Niebezpieczeństwo niesie ze sobą pojawienie się nowego wariantu koronawirusa - omikronu.
- Warto patrzeć na szczepionkę jako na ryzyko, które podejmujemy w warunkach kontrolowanych i które jest bardzo niskie, w porównaniu do ryzyka związanego z zakażeniem, które na pewno jest wyższe i zupełnie niekontrolowane. Bo szczepionka to jest tylko jeden antygen wirusa, w określonej dawce, podczas gdy sam koronawirus zawiera dużo różnych antygenów i trafia do dziecka w niekontrolowanej dawce. Także warto w ten sposób patrzeć na szczepienie, stwarza ono nadzieję na uchronienie się przed zakażeniem - podsumowała.
Całą rozmowę z doktor Okraską-Napierałą zobaczysz tutaj:
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock