W wyniku katastrofy ekologicznej w Odrze zagrożone są wszystkie organizmy w rzece oraz osoby, które korzystały z niej w ostatnim czasie - twierdzi ekolog i podróżnik Dominik Dobrowolski. - Kto poniesie konsekwencje, jeżeli ci ludzie zostali zatruci i zachorują? - pytał w rozmowie z TVN24, przeprowadzonej we wrocławskim Odrarium, prezentującym faunę i florę Odry.
- Rzeki to nie są tylko ryby. To jest cały ekosystem. Cały czas zwracaliśmy uwagę na to, że rzeka ma dziwny kolor. To jest kolor śmierci. To nie tylko ryby zostały zabite, ale cały ekosystem związany z rybami, czyli na przykład małe skorupiaki, owady, płazy, gady. Ale też te wszystkie zwierzęta, które się żywią rybami są zagrożone - mówił w TVN24 ekolog i podróżnik Dominik Dobrowolski.
Jak zauważył lista gatunków zagrożonych z powodu zanieczyszczonej Odry obejmuje także ptaki i ssaki, takie jak bieliki, czaple, zimorodki, dziki, lisy, gronostaje czy wilki. - Cały łańcuch troficzny (pokarmowy - red.) jest zagrożony. Jeżeli ryby zostały na przykład zatrute jakąś toksyną czy metalem ciężkim to w całym układzie troficznym będzie się on magazynował - powiedział.
Cały kompleks problemów
Dodał, że z powodu zatrucia rzeki nie cierpią wyłącznie wodne zwierzęta i flora, ale także wszystkie organizmy, które z niej korzystają w różnoraki sposób. Na przykład zwierzęta hodowlane - bydło, owce, gęsi czy kozy - mogły poić się zatrutą wodą z Odry. Ale i to nie wszystko.
- Mamy rybaków, wędkarzy, którzy jeszcze kilka dni temu nie mieli żadnej informacji, że Odra jest zatruta, a wiceminister zachęcał nawet do tego, że można się w Odrze kąpać. Kto poniesie konsekwencje, jeżeli ci ludzie zostali zatruci i zachorują? - pytał.
Chodzi o wiceministra Grzegorza Witkowskiego, który - mimo powszechnych już wówczas doniesień o zatruciu wody - deklarował, że może w Odrze się wykąpać, "tylko dajcie mi się przebrać".
Dobrowolski zauważył, że zatrucie Odry niesie ze sobą cały kompleks różnych problemów natury przyrodniczej, jak i gospodarczej.
- Wszystko też kumuluje się [...] na turystyce, która rykoszetem dostaje z powodu katastrofy ekologicznej - zauwazył.
Zagrożenie także dla Bałtyku
Dobrowolski zwrócił uwagę, że katastrofa ekologiczna w Odrze odbije się także na stanie Morza Bałtyckiego.
- 80 procent zanieczyszczenia Bałtyku pochodzi z rzek. Co to oznaczy? Jeżeli Odra została zanieczyszczona, to te wszystkie ścieki, nieżywe zwierzęta, toksyny, trafiają do Bałtyku. A Bałtyk jest morzem półzamkniętym, raz na 30 lat wymienia wodę. (...) Więc problem zanieczyszczenia rzeki to jest, można powiedzieć, temat rzeka - skonkludował.
"Rzeki muszą być naturalne"
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jedna paląca kwestia, na którą - jak stwierdził rozmówca TVN24 - niewiele osób zwraca uwagę: Odra traci zdolność samooczyszczania.
- W ostatnich latach z dużą premedytacją ją kanalizowano. Co to znaczy? Jeżeli w kanale pojawią się toksyny, to ta rzeka nie ma najmniejszych szans na samooczyszczenie, a istoty żyjące w tej rzece nie mogą uciec do starorzeczy, do dopływów, dlatego że znajdują się w kanale - tłumaczył.
- Dlatego jeżeli chcemy myśleć po tej katastrofie o naprawie systemu, to przede wszystkim musimy zahamować dopływ ścieków, kontrolować wszystkie oczyszczalnie, zrobić ewidencję wszystkich niebezpiecznych substancji, które są w zakładach pracy, kontrolować czy przypadkiem nie ma zrzutów. I oczywiście musimy przywracać rzeki naturze. Rzeki muszą być naturalne, wtedy będą z nich korzystali turyści, ale będzie też rozwijać się bioróżnorodność - podsumował Dobrowolski.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24