W czwartek nad Polską może nastąpić deorbitacja kolejnej rakiety. Jak przekazał Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach" i popularyzator astronomii, chodzi o górny stopień chińskiej maszyny Jielong 3. Komunikat w tej sprawie wydała Polska Agencja Kosmiczna. Czy mamy się czego obawiać?
Jak poinformował w środę Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach", dane Europejskiego Systemu Monitorowania Przestrzeni Kosmicznej EU SST (EU Space Surveillance and Tracking) wskazują, że w czwartek (27 lutego) może dojść do deorbitacji górnego stopnia rakiety Jielong 3 (NORAD 62586). Niewykluczone, że stanie się to nad naszym krajem.
Ekspert dodał, że aktualne prognozy EU SST mówią o około dziewięciogodzinnym oknie deorbitacyjnym. To okres w trajektorii lotu statku kosmicznego, w którym możliwe jest jego bezpieczne wejście w atmosferę Ziemi. Na ten moment przypada ono między godz. 3.26 a 12.34 w czwartek.
"Najbardziej prawdopodobny moment deorbitacji przewidywany jest na godz. 8.00 nad Ziemią Ognistą w Ameryce Południowej" - podał Wójcicki.
Kiedy rakieta ma znaleźć się nad Polską
Wójcicki poinformował jednak, że dokładnie pomiędzy godz. 11.35 a 11.36, a więc wciąż w oknie deorbitacyjnym, obiekt przemknie nad naszym krajem na linii Wrocław - Łódź - Warszawa - Białystok.
"Oznacza to, że istnieje możliwość, że jego fragmenty spłoną nad naszym krajem. Podobna sytuacja miała miejsce przy zeszłotygodniowym wejściu w atmosferę drugiego stopnia Falcona 9, którego szczątki zostały znalezione na terenie Polski" - przekazał.
Jielong 3 nad Polską. Jest komentarz POLSA
Informację o możliwej deorbitacji przekazała w środę również Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Zdaniem ekspertów jest bardzo prawdopodobne, że szczątki rakiety w całości spłoną w atmosferze. Jak przekazano w komunikacie, "biorąc pod uwagę parametry rakiety" re-entry [czyli ponowne wejście w ziemską atmosferę - przyp. red.] potrwa kilka minut, pozostałości ulegną standardowym zjawiskom i najprawdopodobniej wcale nie dotrą do Ziemi.
Co więcej, obliczenia badaczy zakładają, że prawdopodobne wejście rakiety w atmosferę może nastąpić najpóźniej o godz. 5.52. Obiekt miałby się wtedy znajdować nad wschodnią Rosją. W takiej sytuacji Polska w ogóle nie znalazłaby się w oknie deorbitacyjnym.
Czy mamy się czego obawiać?
Wójcicki poinformował, że istnieje kilka znaczących różnic między chińskim obiektem a wspomnianym już Falconem 9. Pierwszą sprawą jest czas trwania owego okna. U Falcona 9 miało ono około ośmiu godzin, zaś jego wejście w atmosferę nad Polską nastąpiło krótko po przewidywanym momencie kulminacyjnym. Tymczasem Jielong 3 przeleci nad Polską "w końcowym etapie okienka deorbitacyjnego, dwa okrążenia Ziemi po punkcie kulminacyjnym".
Wójcicki wspomniał, że informacje te są cały czas aktualizowane, więc bardzo możliwe, że po kolejnych zmianach okaże się, że Polska całkowicie nie będzie brana pod uwagę jako potencjalny rejon deorbitacji.
Jielong 3. Co to za rakieta
Jielong 3 to 31-metrowa rakieta nośna na paliwo stałe, którą zaprojektowano do wynoszenia małych ładunków na orbitę. Sama waży 145 ton. "Rakieta jest w stanie dostarczyć do 1,6 tony ładunku na orbitę synchroniczną ze Słońcem (SSO), co czyni ją jednym z bardziej kompaktowych i mobilnych systemów wynoszenia satelitów, szczególnie wykorzystywanym do startów z morskich platform. Nie dysponujemy danymi (rozmiar, masa) samego górnego stopnia tej rakiety. Dla porównania dodam, że cały Falcon 9 mierzy około 70 metrów i waży 500 ton" - napisał Wójcicki.
Mimo mniejszych gabarytów chińska rakieta nadal może dotrzeć do powierzchni Ziemi, w zależności od warunków atmosferycznych, kąta natarcia i wielu czynników losowych. Ekspert dodał także, że zdecydowana większość obiektów takiej wielkości podlega całkowitemu spaleniu w atmosferze, dlatego prawdopodobieństwo, że jakieś jego części dotrą na Ziemię, nie jest duże.
"Dokładne miejsce wejścia w atmosferę może się jeszcze zmienić, a specjaliści z EU SST na bieżąco monitorują sytuację. Od momentu zeszłotygodniowej deorbitacji Falcona 9 doszło już do kilku podobnych zdarzeń, które naturalnie nie odbiły się takim echem" - podał Wójcicki.
EU SST - co to?
EU SST to system sensorów obserwacji sztucznych obiektów kosmicznych, centrów operacyjnych przetwarzających dane i serwisów udostępniających usługi informacyjne o sytuacji w przestrzeni kosmicznej. Zadania te w ramach Partnerstwa ds. EU SST realizuje 15 państw Unii Europejskiej, w tym Polska. Nasz kraj dysponuje systemami teleskopów na wszystkich kontynentach i dostarcza do EU SST najwięcej danych.
EU SST odpowiada również za budowę i utrzymanie europejskiego katalogu obiektów kosmicznych. Odbiorcami usług EU SST są organy administracji UE, organy państw członkowskich UE oraz operatorzy satelitów.
W środę (19 lutego) przed godziną piątą rano nad Polską w niekontrolowany sposób w atmosferę wszedł człon rakiety Falcon 9 R/B firmy SpaceX. Człon rakiety o masie ok. 4 ton pochodził z misji SpaceX Starlink Group 11-4, która 1 lutego wystartowała z bazy lotniczej w Kalifornii. W Wielkopolsce odnaleziono cztery obiekty mogące być częścią rakiety Falcon 9. POLSA podała, że na fragmenty te natrafiono w Komornikach, gdzie obiekt spadł na terenie hurtowni sprzętu elektrycznego, w Wirach, gdzie obiekt znaleziono w lesie, a w Śliwnie, gdzie obiekt spadł na pole oraz w Szamotułach, gdzie odnaleziono obiekt na skraju lasu.
Źródło: "Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock