W Polsce od wielu dni utrzymuje się wyjątkowo wysoka temperatura. Jak zauważył prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski, jest to związane z "zamrożeniem" pozycji układów barycznych nad Europą. Sprawia ono, że do naszego kraju docierają gorące masy powietrza z północnej Afryki. Kulminacja fali upałów - a wraz z nią temperatura rzędu 36-37 stopni Celsjusza - jeszcze przed nami.
- Upał już jest, a będzie jeszcze większy - powiedział prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski. Jak opowiadał w programie "Wstajesz i wiesz", w Polsce pogodę kształtuje kilka ośrodków barycznych. Wasilewski zauważył, że są tak ustawione, że ich wzajemne oddziaływanie powoduje napływ gorącego, a nawet upalnego powietrza.
- Jest taki ogromny pas wyżowy, rozciągający się od Rosji aż po Bałkany. Olbrzymia część kontynentu jest w tym wyżu - pogodnym i suchym. My też się łapiemy na ten wyż. Natomiast po drugiej stronie, czyli na zachodzie Europy, mamy niże - jeden jest w okolicach Islandii, są jeszcze niże na południu Francji - opowiadał prezenter.
Dwa pogodowe światy w Europie
Jak dodał, istotną informacją jest także to, że pomiędzy niżami przebiega front atmosferyczny, który "wije się nad Europą i oddziela różne masy powietrza".
- Ten front jest bardzo istotny, bo oddziela dwa pogodowe światy. Otóż po wschodniej stronie frontu jest bardzo gorące powietrze, które płynie z północnej Afryki, przez Włochy, Adriatyk i dalej dociera do Europy Środkowej, a nawet do południowej Szwecji i Finlandii. To gorące powietrze wlewa się i wlewać się będzie do naszej części kontynentu. Co więcej, ten strumień gorącego powietrza z południa może być jeszcze intensywniejszy za dwa, trzy dni - powiedział Wasilewski.
Natomiast po zachodniej stronie frontu płynie chłodniejsze powietrze. To właśnie za jego sprawą we Francji odnotowywane są maksymalnie 23 stopnie Celsjusza, a miejscami w Wielkiej Brytanii - 19 st. C. Jednak w nadchodzących dniach nasz kraj nie znajdzie się pod jego panowaniem.
- Te wyże, które są na wschodzie, są taką barierą i przeszkodą nie do pokonania przez front atmosferyczny. Ten układ się "zamroził" i te 34-35 stopni, które tutaj jest, pozostanie przez wiele dni i to będzie długa fala upałów, na pewno kilkudniowa. Podobnie gorąco jak u nas będzie na południu Europy - wyjaśnił prezenter.
Kulminacja upałów jeszcze przed nami
Według wstępnych prognoz do kulminacji upałów dojdzie w najbliższy czwartek. Na termometrach będziemy mogli zobaczyć wtedy nawet 36-37 stopni w zachodniej Polsce.
- To będzie prawdopodobnie najgorętszy dzień, ale nie wykluczamy, że w piątek będzie podobnie gorąco. Więc ten czwartek zapowiada się jako najgorętszy dzień w tym tygodniu i to będzie kulminacja upałów. Prawdopodobnie później, to znaczy od weekendu, temperatura będzie spadać. Ale co to znaczy? Jak zaczniemy spadać z 37 stopni, to nawet ten spadek na 32 czy 31 to nadal będzie bardzo gorąca i upalna pogoda, bo będziemy schodzić z bardzo wysokiego poziomu - podsumował Wasilewski.
Prezenter wspomniał, że dla kończącego się czerwca jest to już druga fala upałów.
- Tak wcześnie dwóch fal upałów obok siebie nie było dawno. Nie zdarza się to często. W lipcu i sierpniu tak, natomiast w tym miesiącu to dość specyficzne - wspomniał.
Zobacz całą rozmowę z Tomaszem Wasilewskim:
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock