Amerykańskie przedsiębiorstwo Colossal Biosciences ogłosiło "wskrzeszenie" wymarłego przed tysiącami lat wilka strasznego. Osiągnięcie naukowców rodzi pytania o to, czy czeka nas przywrócenie do życia innych zwierząt, które dawno zniknęły z powierzchni naszej planety. Chodzi o mamuty, a nawet dinozaury.
W poniedziałek amerykańskie przedsiębiorstwo Colossal Biosciences przekazało, że udało mu się "wskrzesić" wilka strasznego (Aenocyon dirus), który wyginął około 12,5 tysiąca lat temu. Żeby to osiągnąć, badacze przeanalizowali zachowany materiał genetyczny prehistorycznego drapieżnika, po czym wprowadzili potrzebne zmiany do komórek pobranych od wilka szarego. Ostatecznie przeżyły trzy osobniki wykazujące cechy typowe dla wilków strasznych, które są o około 20 procent większe od szarych kuzynów w tym samym wieku, a ich futro ma inną barwę i fakturę.
Klonowanie? Nie do końca
Profesor Szymon Drobniak z Wydziału Biologii na Uniwersytecie Jagiellońskim zaznaczył, że w przypadku dokonań firmy Colossal Biosciences nie dokonano procesu klonowania.
- Nie użyto bezpośrednio DNA wilka, zostało ono wyciągnięte z bardzo starych szczątków, głównie z zębów, z kości, odkodowane i na jego podstawie przepisano DNA wilka szarego, które jest bardzo podobne do tego wymarłego wilka strasznego. I tego zmodyfikowanego DNA użyto do klonowania. Tak naprawdę zmieniono trochę instrukcję budowy wilka, tego który żyje współcześnie, tak żeby on jednak rozwinął się w tego wilka strasznego - tłumaczył Drobniak w rozmowie z "Faktami TVN". - Różne gatunki ssaków, w tym na przykład wilk szary współcześnie żyjący i wilk straszny, różnią się między sobą w bardzo, bardzo niewielkim stopniu. Naukowcy stwierdzili, że tak naprawdę wystarczy zmodyfikować i przepisać część genów, które występują u wilka żyjącego współcześnie, tak żeby one odpowiadały tym, które miał wilk straszny - opowiadał biolog.
>>> Czytaj dalej: Twierdzą, że odtworzyli wymarły gatunek
Funkcjonalne odrodzenie
Wilk straszny nie jest pierwszym gatunkiem, którego odtworzenia podejmują się naukowcy. Wśród projektów Colossal Biosciences znajduje się także wskrzeszenie mamuta włochatego (Mammuthus primigenius), dronta dodo (Raphus cucullatus) czy wilkowora tasmańskiego (Thylacinus cynocephalus) - zwierząt, które w naszej świadomości stały się niejako symbolami wymierania.
Według przyjętej przez Colossal Biosciences metody, "odrodzone" osobniki nie są genetycznie identyczne z wymarłymi - taki efekt można uzyskać jedynie poprzez wykorzystanie oryginalnego DNA. Zamiast tego zwierzęta mają zachowywać kluczowe cechy wyglądu i pełnić tę samą rolę w ekosystemie, co ich wymarli kuzyni.
- Obecnie nie jest możliwe odtworzenie zwierzęcia, które byłoby w stu procentach identyczne - genetycznie, fizjologicznie, behawioralnie - z gatunkiem, który wyginął - przekazała w 2015 roku w rozmowie z Uniwersytetem Yale dr Beth Shapiro, obecnie pracująca dla Colossal Biosciences. - Chcemy przywrócić podstawowe cechy wymarłego gatunku w celu uzupełnienia brakujących interakcji ekologicznych w ekosystemach.
Na podobnych założeniach oparty jest "Projekt Tauros", prowadzony przez europejskie organizacje Rewilding Europe i Grazelands Rewilding. Jego celem jest wprowadzenie do środowiska taurosów, czyli potomków turów (Bos primigenius), które niegdyś panowały w lasach Starego Kontynentu. Taurosy powstały w wyniku selektywnego krzyżowania bydła o cechach najbardziej zbliżonych do turów.
Dinozaury wrócą? Ekspert tłumaczy
W obliczu badań firmy Colossal Biosciences pojawiają się pytania o to, czy taka metoda pozwoli wskrzesić inne wymarłe gatunki, takie jak na przykład dinozaury.
- To jest bardzo często pojawiające się pytanie. W przypadku wilka strasznego mówimy o gatunku, który został przywrócony do życia po około dziesięciu-kilkunastu tysiącach lat. Dinozaurów nie ma z nami już 65 milionów lat. Materiał, który mamy dostępny w ich przypadku, jest znacznie mniej kompletny, więc prawdopodobnie nie będzie to możliwe - tłumaczył Drobniak.
Przy przywraniu do życia ptaka dodo czy mamutów "firma jest na bardzo dobrej drodze, żeby tego dokonać".
- Pojawia się jednak pytanie, czy powinni tego dokonać, pomimo że to osiągnięcie wydaje się bardzo spektakularne. Pojawia się wiele głosów, że tak naprawdę bawimy się trochę w pana Boga, czyli próbujemy ingerować w coś, co być może nie powinno mieć miejsca - przekazał ekspert. - Te gatunki wymarły nie bez powodu i przywracanie ich do życia, zwłaszcza kiedy skazujemy je na życie w stadzie raptem kilku osobników, w takim osamotnieniu [wydaje się dyskusyjne - przyp. red.]. Może powinniśmy się skupić jednak na ratowaniu tych gatunków, które ciągle istnieją i które możemy uchronić przed wyginięciem - dodał.
Jako przykład Drobniak wskazał projekt odradzania populacji wilka czerwonego, który jest na granicy wymarcia i firma Colossal Biosciences stara się podobnymi metodami zwiększyć jego różnorodność genetyczną.
Co z zagożeniami?
- Naukowcy z Colossal Biosciences nie wykluczają wprowadzenia takich gatunków przywracanych do życia do dzikiego środowiska. Pamiętajmy, że wilk straszny wyginął dlatego, że skończyło mu się jedzenie. Był on wyspecjalizowany w polowaniu na wielką megafaunę prehistoryczną, taką jak mamuty, czy inne wielkie ssaki, których już nie ma. Gdybyśmy wprowadzili wilka strasznego do środowiska naturalnego, prawdopodobnie by sobie nie poradził - tłumaczył ekspert.
Jak dodał, jego krewny, czyli wilk szary, o wiele lepiej sobie radzi dzięki różnym źródłom pokarmu. Drobniak zwrócił też uwagę na to, że nasze środowisko obecnie jest inne niż to, którego doświadczały wymarłe gatunki.
- Pewnie w jakichś parkach albo kontrolowanych miejscach będą mogły istnieć, ale w dzikim środowisku na tę chwilę to jest mało prawdopodobne - przyznał ekspert.
Czy przywracanie gatunków, które wymarły, może nieść jakieś zagrożenia? Jak przyznał ekspert, w tej chwili nie mamy wystarczających danych, aby to powiedzieć.
- Niestety, mamy wiele przykładów działań człowieka, które były nakierowane na ingerencję w przyrodę, wprowadzenie gdzieś jakiegoś gatunku, który miał pozbyć się jakiegoś szkodnika, który nagle rozplenił się i zaczął być gatunkiem inwazyjnym. [...] Może się okazać, że wprowadzenie ich później do środowiska będzie skutkowało albo pojawieniem się jakiegoś superinwazyjnego gatunku, albo zaburzeniem jakichś podstawowych procesów ekologicznych - przyznał.
Odpowiedzialność przede wszystkim
Idea "odwracania wymierania" ma wielu zwolenników. Zwracają oni uwagę na to, że przywrócenie utraconego gatunku - nawet częściowe - może mieć zbawienny wpływ na ekosystemy, osłabione przez antropogeniczne zmiany klimatu i zanieczyszczenie. Podczas badań nad genomem wymarłych gatunków badacze zyskują także wgląd w problemy ich żyjących kuzynów. Pracując nad "odrodzeniem" mamutów włochatych, naukowcy z Colossal Biosciences pomogli opracować szczepionkę, która chroni młode słonie afrykańskie przed śmiertelnym dla nich herpeswirusem.
Istnieją pewne kwestie, które należy wziąć pod uwagę. Jak wyjaśnił w rozmowie z portalem uniwersyteckim Yale e360 Ronald Goderie z "Projektu Tauros", gatunki to dynamiczne formy życia, które ewoluują w czasie i na różnych kontynentach - nie można ich wyciąć i wkleić do istniejącego zwierzęcia. Na dodatek problem może wystąpić w momencie wprowadzania zwierzęcia do ekosystemu. "Odrodzony" gatunek powinien bowiem współistnieć z zamieszkującymi go zwierzętami, a nie je zastępować.
Źródło: New York Times, Yale e360, Fakty TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: stock.adobe.com