Dziura ozonowa zmniejszyła się w stosunku do ubiegłego roku - podali naukowcy z amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej. Chociaż od wielu lat obserwowany jest wyraźny trend spadkowy, ubytek ozonu nad Antarktydą wciąż obejmuje ogromną powierzchnię.
Dziura ozonowa po raz pierwszy została zaobserwowana w latach 80. ubiegłego wieku. Zjawisko to polega na redukcji zawartości ozonu w stratosferze. W tej warstwie atmosfery ozon chroni powierzchnię Ziemi przed nadmiernym promieniowaniem ultrafioletowym, a jego utrata stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia i różnorodności biologicznej.
Skala zjawiska i tempo, w jakim zdawało się ono postępować, zmusiły prawodawców na całym świecie do działania. Podpisany w 1987 roku protokół montrealski nakłonił wiele krajów do rezygnacji z produktów wykorzystujących substancje zubożające warstwę ozonową. Teraz, ponad 30 lat później, naukowcy obserwują efekty tych działań.
Zmiany na lepsze
Pomiary wykonane przez Amerykanów z Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) wskazały, że w 2022 roku dziura nad Antarktydą miała średnią powierzchnię 23,2 miliona kilometrów kwadratowych. To nieco mniej niż zanotowane w zeszłym roku 23,3 mln km kwadratowych.
- Obserwujemy stały postęp, a dziura staje się coraz mniejsza - opowiada Paul Newman z Goddard Space Flight Center NASA. - W danych widzimy co prawda pewne wahania, ponieważ zmiany pogody i inne czynniki wpływają na rozmiar zjawiska z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Ogólnie rzecz biorąc, widzimy jednak, że od dwóch dekad powierzchnia dziury się zmniejsza.
Zasięg dziury nie jest jednolity w skali roku, ale ulega zmianom. W 2022 roku maksimum objęło powierzchnię 26,4 mln km kwadratowych i przypadło na 5 października. Na początku tego miesiąca ozon został prawie całkowicie wyczerpany na wysokościach od 14 do 21 km nad powierzchnią Ziemi.
Erupcje i polityka
Zjawisko dziury ozonowej występuje, gdy pod koniec zimy na półkuli południowej wschodzi słońce. Jego promieniowanie katalizuje reakcje chemiczne ozonu z udziałem związków chloru, fluoru i bromu, zubażając w ten sposób warstwę ochronną nad Antarktydą.
Pomiary dokonane przez NOAA pokazują, że dziura ozonowa była w ostatnich latach mniejsza niż pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku. Naukowcy przypuszczają, że to bezpośrednia zasługa protokołu montrealskiego, który pozostaje jedynym międzynarodowym traktatem ratyfikowanym przez każdy kraj na Ziemi.
Obawiano się również, że styczniowa erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai w Tonga mogła wpłynąć na równowagę w stratosferze, ale jak dotąd w danych nie odnotowano jej bezpośredniego wpływu na warstwę ozonową.
Źródło: NOAA, VOA News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock