Mrozy w ostatnich dniach dały się we znaki także dzikim zwierzętom. Te słabsze szukały pomocy u ludzi, jak pewien samiec sarny z lasu niedaleko Kolbud. Zmarznięty usiadł pod drzwiami jednego z mieszkańców miasta.
Mężczyzna bardzo zdziwił się na widok dzikiego zwierzęcia pod swoimi drzwiami. Na początku próbował go przegonić, ale po nieudanej probie zadzwonił do Straży Leśnej lokalnego nadleśnictwa.
– Okazało się, że to stary samiec sarny, już bez zębów i poroża - mówi komendant Rafał Szadkowski.
Strażnicy zawieźli zwierzę do weterynarza, gdzie otrzymało stosowną pomoc.
Jak pomagać dzikim zwierzętom?
Największym problemem dla dzikich zwierząt w duże mrozy jest brak dostępu do wody. Możemy bez większych obaw napoić je, ale z karmieniem powinniśmy się wstrzymać. Nieprawidłową karmą możemy wyrządzić zwierzętom więcej szkody niż pożytku. Szczególnie jeleniowate są wrażliwe na nieodpowiednie jedzenie. Jelenie i sarny nie mogą jeść warzyw soczystych np. marchewki, buraków czy ziemniaków, bo mają po nich sensacje żołądkowe. Ich układ trawienny jest bowiem przystosowany do przyjmowania pokarmów włóknistych, jak gałęzi i kory.
Natomiast podczas mroźnej zimy z dużymi opadami śniegu najbardziej cierpią sarny. Są dużo niższe od jeleni i nie potrafią dotrzeć do pędów np. malin czy jeżyn zakrytych śniegiem. Ponadto sarna nie pobiera wody ze śniegu i to właśnie brak wody jest główna przyczyną osłabienia ich organizmów i śmierci.
Odwodnione i głodne sarny podchodzą blisko ludzkich osad w poszukiwaniu pokarmu. W tym amoku nie reagują praktycznie na człowieka i często są zagryzane przez psy.
Jeśli trafisz na dzikie zwierzę w potrzebie, najlepiej nie pomagaj na własną rękę, tylko zadzwoń do nadleśnictwa.
Oto jak leśnicy pomagają zwierzętom zimą:
Autor: mar/mab / Źródło: Lasy Państwowe