Mieszkańcy Wielkiej Brytanii walczą ze skutkami sztormu Dennis, który nękał kraj w weekend. Najtrudniejsza sytuacja panuje na południu Walii. Władze zarządzają ewakuacje.
W poniedziałek wieczorem potwierdzono śmierć 55-letniej kobiety, która została porwana przez wodę na rzece Teme w miejscowości Tenbury Wells. Jej poszukiwania trwały od niedzieli. W sobotę w pobliżu Margate we wschodniej Anglii za burtę maltańskiego tankowca wypadł członek załogi.
Jak poinformowała we wtorek rządowa agencja ds. środowiska (EA), co najmniej 420 nieruchomości zostało zalanych. Zdaniem służb ta liczba może wzrosnąć.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w południowej Walii oraz leżących na wschód od niej angielskich hrabstwach Shropshire, Herefordshire i Worcestershire. Wczesnym popołudniem we wtorek w Anglii obowiązywało aż sześć poważnych ostrzeżeń powodziowych, oznaczających bezpośrednie zagrożenie dla życia - wszystkie w zachodniej Anglii, 149 ostrzeżeń powodziowych, które oznaczają, że powodzie lub podtopienia są spodziewane i 189 alertów, czyli że są one możliwe. Ponadto w mocy pozostają dwa poważne ostrzeżenia powodziowe w Walii.
Miasto odcięte od świata
W wielu miejscowościach wzdłuż rzeki Severn, która przepływa przez Walię i zachodnią Anglię, w nocy z poniedziałku na wtorek lub we wtorek od rana prowadzona była ewakuacja. Przy czym podtopienia nie dotyczą tylko małych miejscowości - praktycznie odcięta od świata pozostaje obecnie większość 70-tysięcznego Shrewsbury.
We wtorek wieczorem poziom wody w rzece Severn w miejscowości Ironbrigde - gdzie znajduje się słynny, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO pierwszy na świecie most żeliwny - ma sięgnąć 6,7 metra. Na rzece w południowej Walii w miejscowości Monmouth we wtorek rano zanotowano najwyższy w historii poziom wody 7,15 metra. To o 65 centymetrów więcej niż wynosił dotychczasowy rekord z 2002 roku.
W Monmouth i okolicznych miejscowościach firma Welsh Water zaapelowała o ograniczenie zużycia wody pitnej, gdyż wskutek powodzi uszkodzona została sieć wodociągowa, a wysoki poziom wody uniemożliwia przeprowadzenie naprawy.
Tymczasem przybiera na sile dyskusja, czy reakcja brytyjskiego rządu na powódź jest wystarczająca. Rzecznik Downing Street zapewnił we wtorek, że premier Boris Johnson jest na bieżąco informowany o sytuacji. Jednak jego krytycy i opozycja zauważają, że jak dotychczas nie zdecydował się na zwołanie rządowego sztabu kryzysowego, ani nie odwiedził zalanych terenów, co zrobił podczas poprzednich powodzi, jesienią zeszłego roku, gdy trwała kampania wyborcza.
Autor: dd/aw / Źródło: PAP