Przez Tyszowce w województwie lubelskim przeszła gwałtowna burza. Wiatr wiał tak mocno, że zrywał dachy z domów. - Zniszczenia są straszne - relacjonowała pani Jadwiga, mieszkanka miasta.
W czwartek gwałtowne burze przeszły między innymi nad Lubelszczyzną. Strażacy wyjeżdżali tam około 550 razy do usuwania skutków wyładowań i intensywnych opadów deszczu. Silny wiatr, w porywach wiejący z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę, zrywał dachy z domów i łamał drzewa. W 60 miejscach na terenie województwa lubelskiego doszło do zerwania lub uszkodzenia linii energetycznych. Najtrudniejsza sytuacja była w powiecie tomaszowskim, gdzie odnotowano ponad 100 interwencji.
- Zniszczenia są straszne, nie ma całego dachu - mówiła pani Jadwiga, mieszkanka Tyszowiec. - Nagle zaczęło wszystko zrywać, zwiewać. To było straszne. Ręce i nogi opadają - relacjonowała. - Najgorzej było z teściową, bo ona jest leżąca. I tam właśnie tak runęło, tam gdzie ona śpi. Myślałam, że tam u niej się zawaliło i bałam się tam pójść i zobaczyć, czy ona jeszcze żyje - dodała.
Jak poinformował burmistrz Tyszowiec Andrzej Podgórski, powołana została specjalna komisja, która będzie szacowała straty. - Po godzinie ósmej będziemy ruszali w teren i po kolei sprawdzali, gdzie są jakie zniszczenia, na poszczególnych budynkach - powiedział Podgórski. Dodał, że nie odnotowano żadnego wypadku, nikt nie został ranny.
Autor: anw/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24